„No wiecie…
… mówi się, że jak nieużywane, to rdzewieje, mówi się, że nawet i zanika, więc… nie było w tym nic dziwnego.
Nic, kompletnie.
W końcu mówili… znaczy, żeby nie było, Wiedźma Wrona Pożarta Przez Książki Pomordowane nie do końca była za każdym razem pewna, kto i co dokładnie mówił. Ilu ich było, kto im płacił, czy naiwnie sprzedawali się za darmoszkę, trochę jak ona, głupia taka… no wiecie, pocieszenie by znalazła może w tym, że i inni odwalają taką manianę nie zarabiając na tym, choć wkładając w to swoje doświadczenie, pracę, pomysły, słowa, kolory i takie tam…
No bo szczerze, tych rzeczy, co to „ale mówili”, było tak wiele. Wielkie i mniejsze prawdy codzienne, wielkie i mniejsze zwątpienia, rady dobre, rady chwiejne i jeszcze, te takie okruszki, po których winieneś dojsć do siebie, do siebie samego, ale jakoś tak, no jakoś tak ci nie wychodzi, bo przecież kompletnie się do tego nie nadają, mają za zadanie tylko stworzyć z ciebie kosnpekt…
Konspekt jakinności.
Wiesz.
Byś był jak inni, bo tak jednak łatwiej ludźmi kierować, jak się nie wychylają i tyle… lepiej. Lepiej tak rzucać truizmami i jeszcze… nie no, tak, Dziewica też podchodziła pod oną kategorię.
Była potrzebna.
Ino rdzewiała.”
(„Sklepik z Niepotrzebnymi” Chepcher Jones)
Ciemno, ciemno dziwnie, może i strasznie, a może to apokalipsa…
Hmmm?
Prawda taka, że przez kilka dni było mroczno, przez jakieś dwa nawet padało, nie żeby cały czas, czy coś, ale jednak, nie trzeba podlewać ogródka, choć kurna chwasty rosną jak szalone, więc nie wiem…
Dżwięk deszczu cudownie mamił zmysły, ale niestety codzienność jakoś zjebała mi psyche, problemy ze snem? Oj tak, może i człek zaśnie, ale na krótko. No weźcie no, ja jestem człowiek śpiący, homo spanikus! Wciąż sapiens!!! Żeby nie było pomyłek, bo to wiecie, jakoś trzeba teraz mówić wsio dokładnie, nawet i z opisem, jakby co… więc ja chcę być traktowana po królewsku i naprawdę tak jakoś, no naprawdę, więc wiecie, zwracajcie się do mnie wasza mość.
Nie, nie nabijam się z nikogo, zwyczajnie mam taki problem z tymi, no, ona, kobieta i tak dalej. A teraz już wolno, więc… Nie do końca męskie zaimki, ale też nie kobiece, jakoś tak, w większości języków ich używających, no problem jest, co nie? Nie oszukujmy się… i skąd to wiedzieć, jeśli spotykacie kogoś po raz pierwszy? Czy pierwsze słowa winny być: z jaką płcią sypiasz, jak się opisujesz i w ogóle, czy to blizny po operacji… nie? Jesteś pewien, pewna, pewno?
Na pewno ja jestem pewna, że czasy, w jakich żyjemy skupiają się na dziwnych sprawach. Szczerze… głupich często. I nie chodzi o miłość, udawanie, że dopiero ten wiek wymyślił homoseksualizm już nawet mnie nie rozśmiesza…
Nudzi.
Co jak tak rozpamiętuję ten czas…
I dlaczego teraz?
No…
No przez oną ciemność. Wiecie, dziwny był to dzień… naprawdę. Taka ciemność nie zdarza się tutaj… częst? W ogóle właściwie? Naprawdę. Po prostu jest słońce, czasem pada, czasem nie, ale tak ciemno?
Aż tak?
Nie… może dlatego człowiek taki jakiś mocno rozjechany, bo jakoś ostatnio nie daje się oddychać. Naprawdę, a w mojej szałwi zamieszkały ćmy, które nie wychodzą nocą, a za dnia i obrabiają lawendę. Szczerze? Nie no, pewno się okaże, że to taki dziwny zwykły motylek, ale jednak… wiecie, dziwnie to wygląda. No cóż, najważniejsze, że szałwia żyje, a dokładniej, to co najmniej się…
Podwoiła?
Potroiła?
Nie wiem, ale szaleje. Jak się okazuje, jakoś tak, po prostu, no wiecie, szałwia żyje, nie podcięta, jakoś tak sama, zwyczajnie odbiła. Ciekawe, czy kiedyś front naszego domu, to będzie ino ona… tak teraz się zastanawiam.
Szczerze.
A co na Wyspie?
Skąd mam wiedzieć, nie wychodzę przecież, podobno ludzi masa, zwyczajnie jest ciasno, aż nie do oddychania!!! Nie mam na to siły. One dziewne interrakcje, ludzi wpadających na ciebie, a potem keep distance w sklepie, szczerze. Naprawdę… ja pierdzielę no!!! Weźcie coś z tym zróbcie!