Pan Tealight i Zawoalowanie…

Zawoalowanie wszelakie się jakoś zogniskowało w którymś ze światów, no i oczywiście namacalnie pojawiło na Wyspie.

Nie żeby spraszali, oj co to to nie, jakoś woleli ino we własnym grajdołku, ino z tymi, którzy jakkolwiek choć z widoku, przymrużnych oczu, wady wzroku, widoczni, no wiecie… znajomi z ruchów, twarzy pomroczenia, ciuchów może, no ino z nimi znajomymi tak czy inaczej się, jak już trzeba było, jak nie można się było wykręcić, czy coś takiego, jak kłamstwo już nie działało…

No tylko z takimi się spotykać…

Jakoś tak bezpieczniej, co nie?

A już Wiedźma Wrona Pożarta Przez Książki Pomordowane, po prostu nie mogła inaczej niż raczej sama, albo z tymi mało widocznymi, tymi dawno po best before, tudzież, wiecie, tymi jeszcze bardziej…

Niesitniejącymi.

Z drugiej strony, to kto tam może być czego pewnym? Jeżeli o nią chodzi, to raczej kompletnie i w ogóle, naprawdę…

A już szczególnie ostatnio.

Gdy tak się w codzienności swej czołgała, garbiła, klęczała ciągle, jakby się bała, że w końcu ziemia spod stóp jej ucieknie jakby naprawdę nie wiedziała o co chodzi, jakby chcą czegoś innego, a może li i ino więcej, jakoś tak, powoli, ale widocznie już, się rozpadała na kawałeczki… na kawałeczki, które gdy tylko się od niej odrywały, nie dawały się przyczepić z powortem… zwyczajnie, nagle nie pasowały już do innego kawałka one wypustki i zagłębienia, a nawet kolor…

Jakby…”

(„Sklepik z Niepotrzebnymi” Chepcher Jones)

Czasem, jak słyszę, że po co ci wakacje, jak mieszkasz na Wyspie, to… nie, nie wkurzam się, rozumiem to, tak samo myślałam, jak się tutaj przenosiliśmy, problem w tym, że ja w ogóle nie lubię ludzi. Nie czuję się dobrze w ich towarzystwie, mówiąc szczerze, chorobliwie wolę być sama ino z Chowańcem, no wiecie, a nawet i on bidulek, czasem m przesrane…

Ale…

Właśnie, ono ALE.

Sławetne właściwie, bo spora część ludzi się z nią zderza, że życie jednak nie jest jednostajne, przyśpieszone, znaczy nie tylko jest takie… w rzeczywistości jest bardziej takie, a potem nagle całkiem inne i człowiek zaczyna chcieć…

… więcej.

Albo inaczej.

Wiecie, przecież co… ogród człek ma, dom jest, dach nad głową, morze jest, z lasem gorzej, bo zwalają tyle drewna ostatnio, że naprawdę ryczę zbyt często, więc sobie chyba odpuszczę natknięcie się na kolejną wycinkę, naprawdę. To boli. Fizycznie. Od dzieciaka drzewa były dla mnie ważne, kochane i takie jakies normalne i tulisiowalne. Szczerze… ale, jednak wszystko dookoła jakoś tak chce coś innego. Coś bardziej łosiowego może, coż nieznajomego całkowicie…

I pewno, że człek nie ma jeszcze wszystkich miejscówek zwiedzonych, bo jednak to to to tamto, teraz takie multum ludzi, że chcę uciekać od razu… ciasno jakoś, dziwnie, a tam na północy są pustki i drzew więcej i nie, raju nie ma nigdzie, ale jednak, jakoś tak, tam przynajmniej jest ino człowiek i masa piasku, i muszelek i jakoś tam w nieznanym można się…

Zatrzymać.

Ale…

No właśnie, ono ale.

Człowiek wiedział, że to miejsce będzie miało i pory roku i sezony. I jeżeli chodzi o mnie, to urodziłam się właśnie w porach roku i sezonach. Co prawda to bardziej turnusy były, ale ona ciągła zmiana ludzi, te przyjazdy, odjazdy i tak dalej… przecież, nie oszukujmy się, to, że mam ładny widok z okna nie spłaca mojej hipoteki.

Świetna woda w kranie, którą można dudlić, to też nie wszystko, choć… bardzo wiele.

Bajer w tym, że tak zwane wakacje w domu, to jednak sprawa bardzo… męcząca. Zawsze w domu znajdzie się coś do robty, albo co gorsza, znajdziecie se robotę dodatkową, ale jednak… może jeszcze to i tamto… to nie są wakacje. To tylko chwila snu dłuższa, chodzenie w gaciach i tyle.

Nie wypoczywa się, nie odłącza od codzienności.

No weźcie, przecież większość ludzi mieszka w naprawdę cudownych, pięknych miejscach, czy to za sprawą natury czy architektury, a może i kulinarnie pięknych, a może cudownie cichych, wiadomo… oni też czasem chcą w coś innego, może głośnego, moze tylko zimniejszego, cieplejszego…

… po prostu COŚ.

A może jednak nie.

Może ludzie już nie mają siły, by jakoś tak walczyć o coś więcej niż ona dziwaczna, pojebana, smutna codzienność?

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.