„To najlepsza domowa trutka jest na lepsze.
Serio.
No wiecie, na one Lepsze. Coto się roją, łyskają przed oczami, wszelako majaczą człowiekowi tak jakoś, no serio… jakoś tak, niby ich nie ma, ich niby nie ma, a jednak, kurde no… są. No przeca je widzisz, więc po kiego one Lepsze się pojawiają, mamią, kłamią, powiedzmy to wprost i tyle! Kłamią, świntuchy, wszelakie pojebańce, co to potrafią jakoś tak zwyczajnie…
No serio…
Robią gówno z mózgu.
Przez oczy oczywiście.
Jedni twierdzą często, że to ino zwiastun nadchodzącej migreny, wiecie, człowiekowie wolą sobie wmówić, że wsio jest wytłumaczalne wszelako naukowo, jakoś tak gdzieś ktoś napisał i już… o patrzcie, nie, to nie to co ty mówisz, bo ja wiem lepiej… i wiedz sobie, wiedz, niech się Lepszy karmi twoim omamimnionym wszystkim. Ale niech od nas wara… nie, nie damy się, trutkę mamy!!!
A co.
Nie ma ekologii, nie ma jakiegoś kurna braku rasizmu jeśli o nie chodzi, choć wiecie, trudno mówić o rasiźmie, jak one takie często są różnokolorowe… takie wiecie, czasem i tęczowe jeszcze i w ogóle… nie ma przetrwania dla tych, co chcą się karmić nami. Oj nie!!! nie ma pozwolenia!
Trza bić!
Na amen.”
(„Sklepik z Niepotrzebnymi” Chepcher Jones)
Z cyklu przeczytane: „Seryjne zabójczynie” – … oj. No naprawdę, coż te baby, no jak mogłby, kwiatuszki niewinne, szczerze, gdzie tam, kobiety? Coś takiego… gdzie moje szkielety? Jakie szkielety? Trucizny?
Ojtam… homeopatia i tyle.
Mąż wciąż ten sam. LOL
Żartuję, ale też i w takim trochę aromacie utrzymana jest, tudzież nim nasycona, ona opowieść o kobietach, które zabiły. No co, baby też zabijają i chociaż podobno FBI wciąż utrzymuje, że seryjnych zabójczyń nie ma, to wiecie, świat może wciąż o wszystkim nie wiedzieć. Może… albo wie, jednak nie chce jakoś przyjąć do siebie, że kobieta, ten puch marny, no przecież nic się nie zmieniło, nie oszukujmy się, histeryczki, dziwaczki, zawsze wszystkiemu winne… wiecie kiedy mnie to uderzyło najbardziej, gdy przeniosłam się do Skandynawii.
Oni tu właśnie odkryli, że seksistami są.
Ale… o książce.
Jest super!!!
I właściwie, w tym miejscu mogłabym skończyć, bo przecież tytuł mówi wszystko, więc poznajcie je. Kobiety opisane jako zabójczynie, morderczynie, wszelakie odbieraczki życia… oj, w jakiej to stoi sprzeczności z tym, co potrafią. Rodzić… ale nie, tego, moralizatorskiego tonu nie znajdziecie w tej pozycji. Będzie za to garść kobiet i ich historie, będzie trochę humoru, trochę prawdy, trochę gdybań… będzie ona wolność myślenia, pozostawienie tego miejsca na niedopowiedzenia, na nasze, czytelników zdanie i za to jestem aż nadmiernie wdzięczna. Nie ma tutaj oceny… bo w końcu czasem kobiety musiały sobie radzić same…
Bite, poniżane…
Zapomniane…
Bez oceny. Po prostu oto przypadki udokumentowane kobiet, które zabiły. Przeczytajcie. Może zrozumiecie jak czasem życie jest niejednoznaczne.
Szwecja…
Rzeczywiście, testów nie trzeba.
Ale jednak po powrocie siedzicie i plewicie ogródek, nadrabiacie malowanie i tak dalej. I to właśnie zrobiłam, można też test po kilku dniach, jak kto woli. Wiecie… w końcu po tym cyrku testowym, serio, naprawdę… wszyscy chcą się człowiekowi dobrać do gaci, gardła się znaczy i uszu i nosa i w ogóle, każda dziura dobra, co nie?
Bleee…
No cóż, takie to czasy, kiedy tak naprawdę niczego się nie wie. Słyszałam, że zaczęły się segregacje na szczepionych i nieszczepionych. Cóż, zobaczymy jak to będzie… czy jeszcze wtedy świat będzie istniał? Who cares? Tak naprawdę bardziej przerażają mnie śmieci latające dookoła…
Tia…
Wiecie, maseczki, torebki, człek nie widział tego od tak dawna, przecież nawet w sklepie, w znaczeniu takim niespożywczym, kiedyś dostawałeś papierową z nadrukiem sklepu, teraz musicie zapłacić, a dokładniej w takim HM pakujecie gacie do swojej torby na kapustę czy coś… bo wiecie, nie przewidzieliście, że będą na przecenie, a i tak trzeba uprać przed założeniem, więc…
Dziwne czasy…
A teraz… więcej o Szwecji.
… więc jedzie się do Danii.
Tak, przez Szwecję i fale.
Znaczy oczywiście najpierw te fale, wiecie, bądźmy tutaj chronologiczni, więc prom najpierw, w maseczce, bez testu na sam prom, bez testu na szwedzką ziemię, ale jednak, jeśli ino wyleziecie z samochodu, co zdarzyć się może, zresztą, okno uchylicie, czy coś, od razu zaatakuje was ono morowe powietrze, które dziwnie przecież jest tak niedaleko od Wyspy, właściwie bliżej niż ono duńskie duńskie, więc… no ale, zdaniem polityków, zabije was. Ekhm… tak, wiem jak to brzmi, ale bez urazy, tak brzmią i nasi politycy… a ludzie? Ech…
Wciąż żyją.
Tak, w Szwecji ludzie żyją, chodzą właściwie bez maseczek. Przynajmniej tak widać przez okno samochodu, no i w lesie byłam… ekhm, zresztą przyznam, że troche głupio wyszło, bo było zajęte. No co? Siku każdy musi, skąd miałam wiedzieć, że tak na ścieżce pan będzie chciał, no wiecie, jakoś udało się nam uniknąć interrakcji, zresztą, szczerze, co w tym dziwnego, moje drzewko to po prawej, on może se zająć inne… las przecież nie może być zajęty.
Nie bądźmy pruderyjni.
To Skandynawia…
… ech, ta z tak niedalekiej przeszłości by nawet o tym nie wpominała. Ale dzisiejsze czasy popierdoliło trochę.
… więc, przez ono morowe powietrze, właściwie to dlaczego oni są morowi, jeśli to podobno my mamy więcej zakażeń, ten dziwny wariant na Wyspie… oczywiście, że ponieważ u nas wsio za darmo – czyli płaci pan, pani… wiadomo, za darmo można się przetestować, robią to niektórzy co tydzień czy częściej, więc i więcej wychodzi… kraj malutki, szaleńców wiele. Może lubią te patyczki, może i niektórzy się naprawdę uzależnili? Nie wiem…
W Szwecji pola żółciutkie, oczywiście… miasta dziwnie puste. Ulice też. Strasznie to dziwne. Nie wiem, czy to taka pora, czy nie…
Kurde…