Pan Tealight i Rewolucja…

„Bo… tak chciało im się i już.

Zresztą, kiedy ostatnio cokolwiek się działo w Zagrodzie Jednorożyców? Znaczy wiecie, z Jednorożycyma onymi… spokojne zwykle były, dziewic nie było, więc wiecie. Może to był problem, czy coś w ten deseń?

Może głodne?

A może jednak dość miały tych ludzkich wymysłów na temat pandemii no i na Malediwy chciały lecieć czy coś? Tak szczerze, to Pan Tealight w końcu się poddał i zwyczajnie czekał na Wiedźmę Wronę Pożartą Przez Książki Pomordowane, bo przecież któż by miał im w głowach czy rogach tam, gdzie one miały te mózgi no… hmmm, tak naprawdę, to nie był pewien. Jednorożyc, który złamał róg robił się lekko mniej kumaty, więc… może to i o to chodziło. A może jednak się mylił. Co jak co, ale to nie on go tworzył. Tylko stał wtedy za drzwiami i raczej ino sprawował dobre wrażenie, bo wcześniej, a to pamiętał nader wywidnie…

Był pamiętny wieczór.

Ech, co się wtedy działo… a ile z tego powstało. Oj, trza było wiele potem wywalić, usunąć, wymazać, palenie ksiąg i papirusów nawet było, ale wiecie, tak logicznie, no ino to, co mogło zaszkodzić…

Im.

Tylko… widzicie, z Wiedźmą Wroną wciąż było bardzo źle. Naprawdę bardzo źle. Już nie krzyczała, nie łkała, zwyczajnie, jakby wciąż jej ciało się poruszało, ale cała reszta, to raczej chyba nie stykała.

I to nie tylko na zakrętach… więc może jej nie prosić?”

(„Sklepik z Niepotrzebnymi” Chepcher Jones)

Sol over Gudhjem, Wonderfestival i Folkemødet i…

I II wojna światowa… znaczy najpierw coś, co podobno otwiera oczy Duńczykom, bo wiecie, who cares o tę wyspę, na którą tyle z Køge trza płynać. Toż to Szwecja, co nie? Bo tak, Wyspa została wyzwolona rok po całej Danii… dobra, niecały, ale jakoś tak wciąż ona żałość w ludziach buzuje.

Że oni tam się bawili, a tu spadały bomby.

Ale…

Oczywiście pandemicznych wakacji część kolejna.

Po pierwsze prom z Niemiec opóźniony. Czy w ogóle będzie? Hmmm… Nie wiadomo. Przynajmniej nie wiadomo na razie. Jeśli nie będzie onych Niemców wiele znowu pójdzie w koszta, ale z drugiej strony może krajowi przyjadą, chociaż teraz mogą do Meksyków i innych krain, więc wszystko wisi w niepewności. Na pewno już wiadomo, że pewne rzeczy się nie odbędą. A pewne, no właśnie, pewne będą ino dla wybranych, więc ludzie zwykli się wkurzają.

I ja ich rozumiem.

Nie żebym była fanem spędów, bo ani mnie koncerty ani te spotkania nie nęcą, ale ludzie to raczej stadne zwierzęta, więc…

Tęsknią może za wspólnotą?

Czy to za górnolotne gadanie?

Mam wprost powiedzieć, że może niektórzy liczyli na damowe żarcie? Może? Nie wiem… tak naprawdę ostatnio dochodzę do wniosku, że w ogóle nie znam się na człowieku. Kompletnie.

To dla mnie alien.

Jeżeli chodzi o festiwal, to go nie będzie.

I tak, nikt tego nie rozumie, że Folki się spotkać mogą, ale festiwalu nie będzie. Jednakże… spotkanie ludków będzie limitowane, na bilety, większość on line i tak dalej. Ale musowo być musi, bo… włąściwie nie wiem dlaczego. Jakby im internety nie wystarczły i social media w szczególności, kolejne skandale tego czy tamtego co gdzieś pojechał, co maseczki nie miał i tak dalej…

… wiecie, no sprawy się kręcą jak wszędzie.

No ale…

Przyznaję, że ciekawi mnie jak oni to zrobią, naprawdę. Bo jak? Osłonią wsio płotem? Przecież musi być na powietrzu. Ograniczą przypływanie ludzi? No szczerze, toż to podpada pod wszelakie wolności obywatelskie, o których krzyczą wciąż i wciąż. Pewno o tym nigdzie indziej nie mówią, ale protesty w Danii się nasilają. To też jakoś tak się słyszy, a potem…

Info znika…

To, że wsio na wyspach to pomaga w dezinformacji.

Ale… co do Sola, no to lepiej. To już kompletnie będzie ino dla wybranych i oczywiście impa będzie u nas w Melstedgaardzie. Już to widzę. Znowu będzie głośno i znowu pewno policja przyjedzie… ech!!!

Szczerze, mam dość.

Szczególnie, gdy nagle się okazuje, że co do Wyspy to państwo ma wszelakie plany, ale znowu zapomniało się zapytać ludności, więc…

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.