Pan Tealight i Cholerna Pozytywność…

Cholerna Pozytywność postanowiła nawrócić Wiedźmę Wronę Pożartą… serio, postanowiła ją nawrócić na siebie. Wiecie, oną wszelaką uśmiechniętość i patrzenie na wszystko przez okulary w odpowiednim kolorze i jeszcze… no ona karma i oczywiście pozytywna energia i jeszcze i jeszcze…

… jeszcze jeszcze, naprawdę i wprost…

Ta energia, to spread the joy i nie uzewnętrzniaj swego smutku, bo jeszcze innym zrobi się kurna przykro. No wredna egoistka jebana w kasztana! Jak można tak myśleć… cóż, widać można, ona w końcu jest królową onego myślenia. Przecież inaczej nie potrafi. Przecież inaczej…

Tia…

Widzicie, susza jest, ciepło się nagle zrobiło, więc jakby ogniska nie można zrobić. Śmieci się wywozi na wysypisko, oni wiedzą, co z tym zrobić bezpiecznie. Z oną wymuszoną radością, Paniczem Kiedyś Będzie Lepiej i Panną Wszystko się Odmieni… ale jednak, to by nie było odpowiednie. Nie. To wszystko jednak musiało być jakieś mocniejsze, trzeba było się wywrzeszczeć, jakoś tak uwolnić one emocje… no przecież tego chciała, czyż nie…

Chciała.

Ale organiczne śmieci, czy nada się na kompost czy od razu piec?”

(„Sklepik z Niepotrzebnymi” Chepcher Jones)

I pada…

W końcu.

Naprawdę, ten dziwny dźwięk nagle pojawiający się w moim otoczeniu mnie zaskoczył. Pewno, mieliśmy pamiętną nocną ulewę, ale przecież od tak dawna nie padało, że… myślałam, że kran przecieka, czy gorzej, dach się rozpadł i tak dalej…

A to tylko deszcz, a może jednak aż deszcz?

Podobno ma padać i wiać przez kilka dni, więc zobaczymy, jak na razie wiadomo tylko, że promy zostały odwołane, więc Wyspa znowu odcięta, a w sklepach coraz częściej brakuje jakichś rzeczy. Coraz częściej człek zaczyna zauważać, że na kontynencie niektóre rzeczy dzieją się inaczej i… tak, oczywiście, że u nas zawsze jakoś było inaczej, ale jednak, nie aż tak. Ale, jeśli nie będzie Turyścizny, to co wtedy?

No nie wiem, co jak co, ale zwiedzacze są.

Nie oszukujmy się, może i prawie nie ma co u nas kupić, ale co się pojawia, w znaczeniu nieruchomości, to wszystko znika. Ale na przyład to i cena za to, cóż, kiedyś byłoby zaskakujące, teraz jest dość niską ceną z właściwie dom z dykty.

I to niemłody.

Oczywiście ponownie na sprzedaż jest, obecnie szarawy domek z widokiem na szosę oraz… ech, sommerhus z ceną, którą powala.

Czy kupilibyście dom maciupki, maciupeńki, ale wiecie, z widokiem i na skałach za prawie 8 milionów? Nie ma laboga, są takie tańsze, ale najtańszy, to chyba rudera w Lobbæk za prawie 300 tysięcy.

Dannie Druehyld.

Jedyna w Danii zarejestrowana wiedźma

Niestety już nie… znaczy, zmała. Ale na pewno żyła życiem pełnym i jako wiedźma sama, muszę kurna się dowiedzieć o co chodzi z tą rejestracją? Czy dostajecie się kasę za wiedźmostwo, czy wystarczy bycie old waysem, a nie wiccanem? No nie wiem jak to jest, ale trzeba się dowiedzieć… za to przez oną śmierć, człowiek się dowiedział o życiu… i takie to smutne, ale też…

Nie wiem…

Intrygujące.

Jej duch w tym lesie na pewno zostanie i będzie straszył innych. Mam nadzieję, że będzie straszył, bo w końcu czasem o to chodzi. By zwyczajnie się posrać ze strachu. Nie żeby nam obecnie cudnie było, wiecie, wszyscy mamy przefajdane, więc…

Ech…

Podejrzewam, że wykończyło ją to, że po prostu miała dość tego wszystkiego. Narastającej złości, komplikacji wszelakich…

Drzew wycinania.

Bo szczerze, no cały ten czas jest jakiś taki, jakiś taki pojebany. Jakiś taki skrajnie nielogiczny, że nie daje się, nie daje się już oddychać… nawet tutaj. Jak to wielu nazywa, w ku… raju.

Ech…

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.