Pan Tealight i Kochaj, nienawidź, zakop…

„Bo podcast no…

Chcieli spróbować, mimo, że Wiedźma Wrona Pożarta Przez Książki Pomordowane mówiła, iż nie, ona na pewno nie i w ogóle, wszelako to nie wyjdzie, albo co gorzej, wyjdzie na złe.

I już.

Przecież na świecie istnieją radia, czy ludzie już o tym zapomnieli?

No i jaki to ma sens, jak puszczają to i na podcastowych platformach oraz Youtubie jednocześnie. No szczerze i serio… że co, dwie kiszki w jednym zaworze, czy coś? Kasa stąd i tamtąd? No przecież nikt nie robi takiego czegoś ino dla siebie samego, każdy chce kasy i tyle!!! To jest robota, sprzedawać siebie i swoje poglądy, a potem jęczeć, że przecież prywatność i takie tam…

Że przecież coś w czymś i tamtymś…

No ale, nudzili, się, chcieli, więc wiecie, pierwszy poleciał w Zajączka, czyli dzień, w którym z jaja zamiast zwyczajowego króliczka wyłaził zajączek… co, że nikt nie wiedział, iż taki dzień istnieje? A kiedyście zaglądali kurze w zadek? No?! Kto sprawdzał co i jak się zniosło, a potem… ekhm, z kogutem magicznego sortu, wiecie, bo z dala trzymać trzeba od onych zwykłych kogutów, żerte są strasznie na to, by wszystkie jaja były ich. Znaczy, no wiecie, tatusiowie i tak dalej…

Haremiki…

Ale… problemem był już sam tytuł onego podcstu, który wymyśliła, trzaskając drzwiami, Wiedźma Wrona nim zwiała z Białego Domostwa tylko po to, by zakraść się od tyłu i po prostu popodglądać z Mikołajami, bo wiecie, jednak rozrywka. Ale nagły grad przepędził ich i ujawnił one skrywane pozycje, więc Pan Tealight postanowił, że jak chcą patrzeć, to sorry, ale mają coś robić… a nie tak zwyczajnie, więc Wiedźma Wrona Pożarta zrobiła jerbatę i się obraziła.”

(„Sklepik z Niepotrzebnymi” Chepcher Jones)

Dobra, wciąź tego nie rozumiem.

Szczerze.

Nawet to trochę szokuje…

A o co chodzi? No o nasze wielkie wolne, wielkie ferie, w tak zwaną påske… czyli Wielkanoc, wiecie, jaja, zające i wiosna radosna czy jakoś tak… nie wiem, nie obchodzę. Zwyczajnie, po prostu nie mój vibe. Okay, może i uraz z dzieciństwa, jakoś Chrześcijaństwo szczerze potrafi obrzydzić wiosnę człowiekowi. No i kolejne szczerze, jak to jest, że zające wyłażą z jajek? Albo i te koszyczki i w ogóle, kurczaczki, wiem, że słodkie, ale mnie nie przekonują.

Ludzie dawno przestali rozumieć sezonowość świata, więc…

Nie wmawiajcie mi, że jakieś odrodzenie odczuwacie.

Oj nie łapę tego.

No więc påske… znaczy święta po duńsku wyglądają tak, że najlepiej gdzieś pojechać, ale, że świat się skończył, więc wiecie, przyjeżdżają tutaj. Polizawszy testy, albo i już nie, czy czasem już nie trzeba lizać na prom? A może trzeba, kurna nie wiem, nigdzie nie jadę, bo i za co? No i tak szczerze, chcę tylko na północ, więc… kto mnie zrozumie? Kto rozumie, że można nie chcieć palm i tak dalej?

No kto?

Szczerze?!!!

Dobra, przyznaję, nigdy nikt mnie na mszę nie zaprosił, czy jakieś przyjęcia, ale bez urazy, nie pcham się, wszelako wprost przeciwnie. Raczej chcę nie iść. Znaczy wiecie, nie dość, że bezczel, to jeszcze introwertyk i to stuknięty.

Lepiej nie spraszać.

Proszę.

… więc nie opowiem wam, jak to robią oni prawdziwie religijni, też i nie wiem, czy oni prawdziwie religijni w ogóle się ujawniają, bo choć prawie każdy należy do folkekirketa, to wiecie, tylko by ich pochowali na cmentarzu, tudzież w ramach może imprezki kościelnej w czasie ślubu czy coś w ten deseń, ale poza tym… oficjalnie każdy to niewierzący, niektórzy ateiści, agnostycy?

To już za trudne słowa i tak naprawdę, niemyślenie o tym.

I fajno.

Coś z głowy… a wolne to wolne.

Można posprzątać w ogródku i to zwykle się robi, gdy nie można wyjechać w szczególności. No wiecie… sommerhus odmalować, albo i coś więcej? Może kupić jeden i wyremontować… chociaż… nie, tego nie polecam, bo podobno wszyscy się tak rzucili na maateriały budowlane, że nie dość iż ceny poszybowały pod nieba wszelakie, to dodatkowo jeszcze… no ich nie ma. Znaczy pustki w sklepach i tyle!

Bądźmy szczerzy.

Kryzysik jak nic.

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.