Pan Tealight i Czarna ścieżka…

„Hmmm…

Wiedźma Wrona Pożarta Przez Książki Pomordowane od dłuższego czasu chciała właśnie nią pójść. Wstąpić w oną ciemność wszelaką i jeszcze, i jeszcze śnieżnie było, więc jeszcze bardziej chciała, by to było dziś, więc…

… wiecie, więc to zrobiła.

I tyle!!!

Wlazła i… można było pomyśleć, że przejdzie nią do jakiegoś innego świata, że po drodze wydarzy się bardzo wiele, że to ją zmieni, czy coś w ten deseń, iż może przytrafi się jej coś nowego poza mokrymi nogami i dupskiem, bo śniegu wtedy było po kolana, a już szczególnie iście po nieznanym terenie, z taką pierzynką… no wiecie, to jest jednak szaleństwo.

Naprawdę…

Ale ona o tym wiedziała.

Wiedziała, że będzie mokro i trudno, i pod górę, ale że wyjdzie z tego sama, znaczy z Chowańcem, żeby nie było, obstawa musi być, ale jednak poza tym, no wyjdzie inną stroną znaną, no i na dodatek nic się nie zmieni, bo przecież gacie i tak by prała, buty suszyła i tak dalej… ale jednak… chyba miała nadzieję, że nie wyjdzie. Że onej drugiej strony nie będzie, abo wpadnie do jeziorka…

Bo tam obok to taki wodospadzik mini i rzeczka i jeziorko…

Ale nie.

Nic z tego.

Wyszła inną stroną, ścieżka była piękna strasznie, to przyznaje, no i wróci do niej, szczerze i otwarcie, w one sosny wysokie, te skaliste rozpadliny i tak dalej… no i one, wiecie, nie do końca wyciszenie, ale…

Zawiedziona.

Nawet szafy nie było czy latarni…”

(„Sklepik z Niepotrzebnymi” Chepcher Jones)

Okay, niech mnie ktoś oświeci, serio fryzjerzy tak ogłupiają ludzi?

Nawet Francja o nas pisze. Pewno, że nie mam abonamentu, ale powiem jedno… jak nic, zginiemy.

Marnie.

Nagle skandynawski pijar pada na ryj, ale ino miejscowo, bo przecież nikt z was o tym nie wie. Zresztą, nawet gdybyście wiedzieli, to patrząc na komentarze osób, które wprost mówią, iż łamane są tutaj prawa człowieka, jakoś tak, no… widzicie, wiecie jak to jest, Dania, to kraj wyspowy, z góry na dół można po kontynencie – czyli tym skupionym wyspowatym cudzie, zjechać sobie bez żadnych testów. Bez wszelakich badań i temperaturek nawet… ale już przypłynąć na Wyspę, gdzie wstępu nie mają żadne osobniki poza Duńczykami, wciąż, to jakoś no, ciągłe testy. Dzieciaki w szkole testowane, dorośli mają się testować przed pójściem do tych cholernych fryzjerów… ja pierdziele, serio? Fryzjer to taka najważniejsza sprawa?

Serio?!!!

No nic, nie jestem człowiekiem.

Włosami swymi zajmuję się sama, czasem przy pomocy Chowańca

Ja pierdziele, no szczerze, kompletnie nie jestem kobietą, na to wychodzi… niepomalowane paznokcie, włosy nigdy nie malowane… farbowane niczym szaty królowej, czy jakoś tak. Wstrzyknięć też nie miałam, ale może gdybym mieszkała wciąż we Wrocławiu… kurde, nawet nie potrafię sobie tego wyobrazić.

Jakoś, widzę to tylko w koszmarach…

Dziwne to.

Kiedyś człek marzył tylko o powrocie do miasta, mieszkaniu w blokach i anonimowości onej wszelako inaczej miejskiej.

No ale…

Czyżby we mnie czar Wyspy malał?

Niknęła miłość, czy coś?

Czy zwyczajnie, uświadomienie sobie tego, że to takie samo miejsce, jak inne na świecie, ino ludzi mniej i oficjalny donos na sąsiada, to zwykła sprawa, no i raczej nikt nie ma wam tego za złe. Chociaż… możliwym jest, że dostaniecie też podobny w prezencie. Albo też ona samotność, wiecie…

… wielu tutaj woli zwyczajnie być zostawionym sobie…

A reszta ino chciała fryzjera.

Ale… reszta to przecież, no dobra, może i większość, ale jednak, przecież wciąż są tutaj ludzie, którzy zwyczajnie chcą ino do lasu. A ten wycięli… Nie, wciąż mi nie przeszło, wkurwa mam tak mega, że szok, tym bardziej, iż mówili, że nie będą, że one wycinki w ogóle będą ograniczone, a w Almindingen never ever anymore!!!

Kłamali…

Może o to chodzi, że ludzie są tutaj ludźmi.

I to w kiepskim sorcie…

Ale… okazuje się, że jak Francja o nas napisała, to może i by ktoś się zainteresował, ale wiecie, jest ten wywiad rudego, więc, raczej znikniemy w pogadankach o tym kto miał rację i czy Diana była zła, czy nie była zła? A na razie, odmawiam wyłażenia na zewnątrz, depresja pomaga, słoneczna pogoda mnie wkurza, wiatry omal nie urwały nam dachu… więc wiecie, jak to na Wyspie, pogoda zawsze najważniejsza sprawa i tyle. Zwyczajność zwycajna.

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.