Pan Tealight i Byty Niezaufane…

Byty Niezaufane miały się dobrze.

Nawet bardzo dobrze.

Ostatnio się dość pomnożyły i wybudowały sobie willę z basenem na skałach… co oczywiście gwarantowało im też promieniowanie, no ale, kto by tam się martwił, wiecie, jakąś tam radiacją… Zresztą, podobno podgrzewała wodę w basenie i to za darmo, no i przecież dla zdrowotności też tak dobrze, a widoki z wybrzeża między Melsted a Gushjem przecież najlepsiejsze dla niektórych… więc wiecie, czemu nie? Dlaczego sobie nie pozwolić na coś takiego?

… więc sobie pozwoliły…

W końcu wszystko sprawdziły.

Bo gdy ktoś jest niezaufanym osobnikiem, wszelako nader mocno ogarnia brak zaufania w sobie w stosunku do innych, więc wiecie, za każdym razem Byty sprawdzały, wszystkich i wszystko, co oczywiście doprawdy wkurwiało każdego dostarczyciela czy sprzedawcę, gdy nakazuje się im legitymować się i pokazać lupą najmniejszy druk na kwitku i to jeszcze ze dwa lub trzy razy…

Poza tym, to właściwie były dość zwyczajne.

Ale jednak, miastowe, więc…

No właśnie.

Z dość sporym zaskoczeniem, które zresztą w krótce się uhumanizowało, spostaciowało i prawie uczłowieczyło, więc zostało Zaskoczeniem Od Psów i zamieszkało w Sklepiku… wiecie, tym zaskoczeniem, co to się pojawia, gdy mówią, że przecież mój piesek nie gryzie, a potem jak ugryzł, to wielce, że to ofiary wina, bo tam stała i za mało się pewno ruszała, czy coś…

Albo umyta była…

No więc Pan Tealight nie zawsze wierzył w te różnice międzymiastowe, międzywioskowe i tak dalej… znaczy może mi kiedyś to tak, ale w dzisiejszych czasach i ekonomiach porąbanych? I lockdownach?”

(„Sklepik z Niepotrzebnymi” Chepcher Jones)

Dwunastu osobników z Wyspy kilka dni temu otrzymało obywatelstwo…

No duńskie, pewno że duńskie, aczkolwiek wiecie, tutaj, na małej wyspie… pośród słonecznej pogody, telewizji, wszelakich mediów obecnych… i tak dalej… czy to znaczy, że podpisanie papierka, wysłuchanie mowy, bezalkoholowy szampan i jeszcze wszelaka samotność, do tego odstępy, ciasteczko, i bez macania rąk, i jeszcze z onym nowomodnym  łokciowaniem…

No tak, pandemia zmieniła wszystko.

Nawet to.

Egzaminy zdane i słono opłacone, na co nie wszystkich stać, plus oczywiście ponad 10 lat życia w Danii, oznacza, że po około dwóch latach otrzymacie decyzję czy was chcą, czy nie. Nie wiem jak to jest jak nie chcą, sorry, więc… oto jest wizja tego, co dostał. Tak długo czekał, że aż kurde się zmęczył. Patrzę na onego umęczonego Chowańca i se myślę, czy warto? Czy w ogóle to się na coś zda… tak ogólnie myśląc, no i co z drugim obywatelstwem?

I wiecie…

Nic nie wiem.

Poza tym…

… osobnicy byli z Niemiec, USA, Pakistanu, Mjanmaru, Kanady, Polski, Serbii i Rosji… więc wiecie, łatwo policzyć, że skądś było kilku. Obstawiam jednak Niemcy, ale… włazili po trzech, więc jakoś dobrze wyszło, co nie?

Co teraz?

A właśnie, podpisanie papierka, choć zdaje się wszystkim, wcale nim nie jest. Trza czekać na przesłane pocztą jakieś papiery i dopiero wtedy można sobie wyrobić paszport i oficjalnie być niechcianym osobnikiem w Szwecji…

… no co, szczególnie ostatnio!!!

Ale…

Tak naprawdę możliwość posiadania podwójnego obywatelstwa, weszła w Danii dopiero kilka lat temu, więc wiecie, wiele osób czekało… ale czy da się doić dwie krowy za jednym zamachem, nie wiem, kiedyś oglądałam krowę i przyznaję, że jak gęsi się ich boję. Lekko paranoicznie. Naprawdę. Nie wiem, to cudne zwierzaki, jeszcze te z loczkami takie słodkie, ale jednak…

No jakoś nie.

Serio.

Znaczy można postawić dwie krowy obok siebie, ale wiecie, jeśli nie maszynką się doi, to kurna chyba raczej… choć, jak się ma długie ręce i pożądny rozstaw? No może się udaje? Nie wiem… ale skopek może być pęknięty…

Albo i od razu masło się zrobi.

Ech.

No co, te krowy to wspomnienia z bardzo dawnych czasów, gdy była ciocia i mały stołeczek drewniany i oczywiście pielucha i specjalnie wyparzany kubeł i jeszcze, ono gadanie do krowy, ona jedna krowinka i tyle, ni więcej ni mniej. Wiadomo było, że mleko będzie, ale też nie tona, więc…

… a, był jeszcze koń, ale tego nie wiem jak się doi.

LOL

Ale jak przeszłam z dziwnej ceremoni konstytucyjnej – no właśnie, nie kumam tej nazwy – do obory i stajni, nie mam pojęcia.

Kompletnie.

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.