Pan Tealight i Skrawek Wszelakości Niepięknej…

„Znaleźli go w lesie…

Skrawek Wszelakości Niepięknej… i się Wiedźma Wrona Przez Książki Pomordowane Pożarta w nim…

… zakochała.

Bo piękny taki.

Bo taki jakiś do niej pasujący, nie za duży, nie za mały, nie za widoczny i nie za ślepy jak ona sama. I jakiś taki, no jak ona. Po prostu. Zwyczajny Skrawek Wszelakości Niepięknej.

A może i nadzwyczajny?

A może…

Skrawek, ale jednak wiecie, ona wszelakość sprawiała, że był jakiś taki pełny, że powalał oną swą ekspresją, ale jednak, no że piękny, to jakoś nikt nie chciał powiedzieć. Tylko jej się zdawał niesamowicie urodziwy. I tylko dla niej był pieśnią, ale wiecie, w formie stałej, nie ulotnych dźwięków…

Był dla niej czymś…

Obiecanym.

Oczekiwanym…

Ale też i zaskoczeniem, wiecie, że był taki, a nie inny. Specjalny, ale jednak nie jakiś taki, wyfiokowany i zapatrzony w siebie. Wiecie… był nadzwyczaj skrawkowy we swej wszelakości i jeszcze niepiękny dla innych, tylko że dla niej, dla niej jakoś tak był urokliwy. W tych załamaniach i braku łagodności. W tych kolorach dostępnych dla każdego… dla niej był nadzwyczajny.

Chyba…”

(„Sklepik z Niepotrzebnymi” Chepcher Jones)

Psi napad.

Ogólnie mówiąc drzewiej było prawo.

No wiecie, że jak pies wam wpada na posesję, to macie prawo strzelać… oczywiście, prawo miało lat i wieków pewno wiele, a i władanie bronią, czy jej posiadanie, to już inna sprawa, ale jednak… kurcze, wciąż pamiętam jak znosili to prawo, więc nie było to aż tak dawno temu… ale, tutaj mimo braku wszelakich płotów często, czy furtek, mimo braku zasłon czy firanek, jakoś prywatność wciąż ma znaczenie…

… taka nie do końc, niedopowiedziana taka…

… więc, co zrobić, gdy nagle na posesji, wy myjecie okno, pojawia się wielkie białe bydle, a z nim radośnie, chyba pojana wpada wam miażdżąc roślinki, baba… no co zrobić w takiej sytuacji, poza łopatą w babę?

Psa szkoda, bez urazy.

Babsko udaje, że mnie nie ma…

Chyba, nie wiem, pies ryje, bawi się, wszystko trwa, okno umyłam i do dziś nie wierzę, że to się wydarzyło… nie… teraz chcę i siatki i płota, i może jeszcze takiego, wiecie, prądu, co to sprawia, że pies wam z posesji nie ucieka.

Na ludzi.

Na idiotów.

Bo kurna, rozumiem ucieczkę psa, choć nie, wróć, za to jest kara, jak się dowiedziałam i to dość wysoka… więc nie rozumiem, kuźwa, wielki pies, więc trzymaj go na smyczy!!! Ale po co, przecież nie gryzie.

Kuźwa, ale ja gryzę!!!

I to wszystko teraz, gdy robią z nas ten eksperyment.

Chyba już nie chce mi się wchodzić w szczegóły, bo jakoś tak, wciąż i wciąż wszystko się zmienia. Nie mogą się dogadać politycy z lekarzami, ale fryzjerzy są u nas zajęci już na dwa miesiące do przodu, więc jakby co, jakbyście chcieli się umówić, to ja mogę… wiecie, nóż jest, nożyczki też…

… umiejętności brak, ale siebie golę od zawsze!!!

LOL

Co uderza, to to, że możliwie, iż trzeba się będzie testować, by pójść kupić gacie… to będzie zabawne, kurna będzie…

Nie.

Wyspa nagle staje się naprawdę polem minowym.

Wszyscy podświadomie boją się dzieci, w końcu im wolno wszystko, więc cudownie roznoszą zarazę, a tutaj dzieci wychowywać nie wolno, więc… nie, nie wolno też nic mówić, w social mediach od razu rzucą się na was duńskie madki. A co… oberwiecie z: „a ty to już dawno dziecka małego nie miałaś”

Kurde…

Czy jak nas tak będą podglądać i opisywać, to ja dostanę jakieś zadośćuczynienie, czy coś? Szczerze pytam! Bo kurde szczury jeść dostają, no laboratoryjne!!!

Orzeszki będą?

Cóż… eksperymentum zaczynamy… Co z tego wyniknie? Nie wiem, jedno wiem, trudno kupić dom w okolicy, więc jakby co, powinniśmy móc uciec, jak alienowską krew w nas wtłaczać będą… jak w Archiwum X… No co? Szczerze jest kijowa atmosfera, to ino śmiać się zostało… albo uciekać, ale gdzie?

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.