„Nie wiadomo było co dokładnie, ale jednak coś się działo.
Coś wielkiego, coś na poziomie tak pierwotnym, że zapach żywicy i bursztynu w powietrzu był aż przytłaczający. Że nagłe zadymy siarczanych oparów nie tylko jajczyły powietrze, ale przede wszystkim przyjmowały dziwnie, aż nazbytnio, ludzkie kształty… i jeszcze, no i jeszcze ta dziwna muzyka w tle…
Wszystkiego.
Wiedzieli, że coś się dzieje, coś, czego może nie będą w stanie ogarnąć myślami, czy uczuciami, ale coś, co na pewno zostanie oznaczone w przyszłości fajnym numerkiem i literkami i na pewno, gdzieś o tym napiszą…
Może nawet wyryją informacje w kamieniach, skałach, w drogach i drzewach, w dziwnych, lodowych masach i jeszcze… czasem, w strumieniu wody, który spływając nawet z dziwnego, zwyczajnego kranu, jakoś tak wejdzie w was i natchnie ku czemuś… może nie do końca odpowiedniego dla was…
Bo przecież dla nich jesteśmy tylko zabawkami…
Pionkami na szachownicy świata.
Takimi, które z dziwnym lękiem spoglądały na one palce i macki, które nimi pomiatały. Dziwnie obślinione, bo przecież czemu by czegoś nie przegryźć, gdy się włada i gra światem i właśnie szykuje się mu kolejną namiastkę Armagedonu… no wiecie, w końcu każdy chce się jakoś zabawić, niektórym się nudzi…
Bardzo.”
(„Sklepik z Niepotrzebnymi” Chepcher Jones)
Mgła…
Nadeszła mgła i dziwne ocieplenie…
Z – 7C zrobiło się + 7C i nagle człek poczuł się dziwnie. Oczywiście, że od razu wypełzł z domu i na spacer, wiecie, dla zdrowotności, czy coś, mijając tych tumanów dymiących jak parostatki… kure, co jest z tymi palaczami, nawet jak nie palą w tym momencie, to wiecie, no śmierdzą, ten dym, ona mgła ich własne gromadzi się wokół nich, wyciąga ku wam łapy i zamyka, dusi tym smrodem przestarzałego, niemytego ryja…
… no co?
A nieprawda?
Bleeee…
Prawda jest taka, że nagle wszyscy stwierdzili, że wiosna i tyle. Znaczy wróć, oczywiście, że jak oni przeciwnicy przedwczesnych celebracji Christmasowych, pieli, że wiosna już na początku stycznia, ale potem śnieg ich trochę przysypał. Teraz pieją znowu, jakby ta zima nie mogła się zwyczajnie, po ludzku wyzimnić.
Wiecie, pokazać…
Uwielbiam zimę, kocham czas ciemnienia się i przytłacza mnie słońce, ale znajdźcie tutaj takiego, co mnie zrozumie…
Ech!!!
No ale… mgła.
Mgła mgłą, najpier rozlała się dziwnie po onym rozświetlonym niebie, słonecznym, ale nie niebieskim. Jakby może i chmura popiołów z Etny postanowiła się pokazać… albo i coś więcej, o czym człek nawet nie wie? Wiecie, w dzisiejszych czasach, co tak naprawdę wiemy, czym jest prawda, czym jest nieprawda, czym jest coś takiego, choć jakoś tak… bliskiego jej?
Czym?
Ale idziemy… nad morze.
No dobra, tak naprawdę chciałam zobaczyć, czy są już i przebiśniegi i ranniki i powiem wam, że co jak co, ale raczej ich niewiele. Z drugiej strony śnieg dopiero stopniał, dopiero słońce wyszło, więc może jeszcze na nie czas? Na krzakach małe pączki… czy rzeczywiście przyjdą mrozy? Na plaży za to nie da się rozpoznać jaka to pora roku, bo ludzie siedzą i tak, łażą, zbierają patyki, wodorosty, kamienie… no co, w końcu zawsze coś z tego zrobić można, to po pierwsze, po drugie, wodorosty genialnie użyźniają i palą się po prostu świetnie…
A po trzecie…
Niektórzy, jak ja, są zwyczajnie zboczeńcami krzemiennymi.
I już.
Ale… okolica, co jak co, zauważająco straciła kolejne drzewa, co sprowadza na mnie znowu jakiś taki kir smutku i wiecie co, bezsilność dziwną w członki mi ładuje. Nie mam już siły i nie wiem, czy nawet mi zależy… może już nie? Chcą kawałka lasu w Szwecji i chatki tam… gdzieś w okolicy helleristningerów, by se je badać i tyle.
Koniec.
Zmieniam zdanie…
Chcę domku wakacyjnego, jak to pięknie przetłumaczono w jakimś dziwacznym filmie… coś tam było ze złem we mnie, czy jakoś takoś… gość wraca na wyspę, chyba norweską, po 20 latach, z której zabrała go matka, by przejąć sommerhus. Ale wiecie, trzeba to było tłumaczyć i zapowietrzyć mi mózg na chwilę, dacze już nie istnieją? Ale jak w kółko słyszysz sommerhus, to jak masz uznać, że to dom wakacyjny… no ale, film jest dziwny i miesza strasznie legendy, ale…
Krew się leje.
Co do plaży i morza, jak zwykle o tej porze roku.
Istnieje.