„Krzemykowy Pan miał się dobrze, ino że krzesał.
I to na wszystkie strony.
A wiecie, to jednakowoż podpalalne. Mocno. Bo on jak krzesał, to z całego siebie, na maksa i od razu na wszystko i z wszystkich sił. Bo czemu nie. Mógł, umiał, wszelako chciał, więc wiecie, no krzesał, zresztą, był Panem Krzemykowym. Władcą Krzemyków, wszelakim królem, bogiem i wielką niewiadomą, która wiecie… mogła. Mogła wiele i wiele też nie chciała…
No a Wiedźma Wrona Pożarta Przez Książki Pomordowane, to jednak jakowoś takowoś, to raczej wielbiła krzemienność wszelaką. I krzesanie, ów zapach, te iskierki, no pewno, że się zdarzało to czy inno, ale jednak… nie no, zawsze uważała. Zawsze. Chociaż czasem, to nie, no wiecie…
Czasem szła na całość.
I krzesała by po prostu było jej lepiej, na chwilę, na moment, by poczuła, zobaczyła, by tak jakoś, no zwyczajnie…
… krzesała.
A to on rozumiał.
Krzemykowy Pan… i dlatego zawsze się trzymał blisko niej, bo ona rozumiała, ona wiedziała i czuła…”
(„Sklepik z Niepotrzebnymi” Chepcher Jones)
Snestorm w Gudhjem…
Wtorek, środa… ogólnie okolice Walentynek miały być zaskakujące… śniegiem i wiatrem pachnące.
Broen był zamknięty, bo sopele…
… zimno, autobusy nie jeżdżą, wiadomo, w końcu mogą, przecież Turyścizny nie będzie, sklepy wciąż zamknięte, choć wciąż o otwieraniu pytlują. Lekarze się włączyli i mówią, że ludziom już puszczają nie tylko nerwy…
Cóż, obaczym jak to będzie.
Naprawdę.
Na razie wiemy jedno, że śnieg się zdarzył nawet w Gudhjem, w Almindingen jego połacie i głębokości czasem i do pół łydki, a jak ktoś mojego wzorstu, to wiecie, do kolan, no ale… niestety też ludzizny tyle, Turyścizna nawet jest, bo przecież niektóry się trafia, inni znowu na tecie przybywają, ale wciąż… a dziś mamy 14ty…
… sklepy zamknięte.
Wiecie co, to jest pojebane i tyle.
Przecież w zwykłym Dagli każdy chucha na każdego, a jeszcze USA też szaleje i podobno wymyślili, że 2 maseczki są lepsze niż jedna. Oj serio? Naprawdę? No już się kurna cieszę… ale, po tym, jak snestorm wyłączył Wyspę na dwa dni zaczynam się zastanawiać, jak kurna to wszystko upadło. Jak się zdziadziło i wszelako zrąbało. Bo nigdy jeszcze nie widziałam takiego syfu i koszmaru. Żeby autobusy ie jeździły, no okay, rozumiem, ale odśnieżanie wyłączali o szóstej po południu? Za przeproszeniem, ale kto to wymyślił? A jeszcze petycje o mniej soli…
Ech…
Ludzie no!!!
Co w snestorm zrobiłam?
Poszłam na spacer.
A co…
We wtorek i środę oczywiście narzucono tym, co mogą robotę w domu, no i fajno, jak jest możliwość, wiadomo. Śnieg po naszej stronie skromny, ale okazało się, że odśnieżanie przestało istnieć w kalendarzyku służb drogowych, więc naprawdę, już we wtorek szło się dziwnie. Snestorm przypominał bardziej walenie rozbitym lustrem po oczach, niż taniec płatków śniegu… wiecie, nie ma jak 11 lat temu.
Nie. Nawet to się zmieniło.
Albo lodowe szkiełka albo kurna kulki styropianu…
Ech…
Ale temperatura od połowy stycznia trzyma się na minusie, nawet Gudhjem lekko obśnieżyło, a fale jakie fajne były! Hej, że wiecie, no naprawdę mocne!!! I resztek łodzi więcej wywaliło, wygląda to jak pomnik człowieka współczesnego, co go gówno wsio obchodzi…
Pomnik idioty, który twierdzi, że no, jakoś tam będzie, ktoś inny to posprząta, czy coś w ten deseń. Naprawdę. Syf i kiła, możnaby to zebrać, ale jakoś jeden zwala na drugiego, drugi nie słucha, a trzeci, do którego wysłali info, olewa sprawę jak inni… ja po prostu nie rozumiem dlaczego sprawca nie został zmuszony do sprzątnięcia tego.
Bo serio, to jest na brzegu, można zebrać, tam nawet mała lodówka leży…
Sama się boję, powiedzą od razu, że ta dziwna kradnie.
Mniejsza, wicher był, fale niesamowite, pogoda ogólnie podzieliła się na 3 części w ciągu dnia pierwszego, na śnieżycę, sam wicher i wiaterek ze słoneczkiem. I wiecie, tak na zmianę. No oszaleć można było… naprawdę…
Ale też takie to piękne!!!