Pan Tealight i Wieczorynka…

„Jak sama nazwa wskazuje, pojawiała się wieczorem.

I nie, nie miała ni usypiającego piasku skradzionego spod poduszki śniącego w dzień Dziadka, ani opowieści, nie…

… miała młotek.

Gumowy.

Wiecie, czasem najlepsze są one pierwotne, podstawowe wyjścia ze zbyt skomplikowanych sytuacji. A ona umiała walić. Od razu zaliczałeś komę. I nie, nie, że na zawsze, wprost przeciwnie, umiała tak rozłożyć siłę i dobrać miejsce byś śnił przez dwie godziny, pięć czy osiem… albo ile wypisałeś w pozostawionym przy łóżku kwestionariuszu. Oczywiście, od ciebie zależało, czy byłeś szczery i wypełniłeś wszystkie zaznaczone na „must” rubryczki. Bo wiecie, Wieczorynka nie tolerowała niedomóień.

I była pedantką.

Straszną.

Do onych granic możliwości, gdzie przypiłowywała gałązki, które mijała, tylko po to, by wracając sprawdzić, czy równo odrosły…

Serio.

Oczywiście nie była tania, ale kto by nie zapłacił za dobry, pełen cudownych snów sen? Trwający tyle ile się chce, na dodatek tyle ile organizm jego potrzebuje, bo umiała to wyczuć i czasem, ale doprawdy sporadycznie, lekko naginała granice myśli i dorzucała pytanie o one… wiecie, konsultacje senne…

I ludzie się decydowali.

Za friko!”

(„Sklepik z Niepotrzebnymi” Chepcher Jones)

Okay…

Większość ludzi uznaje Duńczyków, a przynajmniej tak wynika z mojej małe ankiety, za spokojnych, Wikingów, wszelako dziwnych w sprawach cielesnych ludzi. Wiecie, no oni od razu przechodzą do sedna wszelkiej sprawy, wprost pytają… możliwe, iż to po prostu sprawa językowa, tutaj nie ma, pardonów, czy azaliż wżdy, czy dłońc mógłbym wpierw musnąć swym wąsem nieistniejącym, bom właśnie się zgolił na czysto, psze pani… Tutaj nie mówi się proszę pani/pan, ale po imieniu, wszyscy są na Ty, więc dla Europejczyków… ale i innyczyków…

Są specyficzni.

Niegrzeczni nawet.

Powiem, że to sprawa religii, języka, braku wychowania, tudzież wychowania… po prostu różnych czynników, które kształtują takiego… no właśnie, nie ma czegoś takiego jak typowy Duńczyk. Czy żre te dziwne buły czy nie, czy obsesyjnie kupuje człowiekowy kage na urodziny, pije kawę, je leverpostaja… no dobra, tak, jeszcze młotek Thora na łańcuszku, ale zapisanie do Folkekirketa być musi… wiecie, inaczej nie pogrzebią.

Ale wszyscy zapominają, że Dania jest Dłuuuga…

I ma wyspy.

Wiecie i warstwy.

Nie oszukujmy się, ci na północy mają inne priorytety, niż ci na południu, a ci na wyspach obchodzą ich tyle, co wakacje czasem, jak nie chcą akurat gdzieś w inne kraje, choć wolą w inne kraje, ale wiecie one sommerhusy!

No więc, jak to jest?

Nie wiem.

Jest aspołeczna, ale patrzę, słucham… umiem się schować tak, że zapominają o moim istnieniu i wtedy wychodzi coś, o czym niewielu wie.

Coś tak z Komuny…

Oni donoszą.

Szpiegują się na wzajem, na maksa…

Była w okolicy taka sprawa pewna, że jednak rodzina była za wiatrakami, a cała reszta nie, więc poszły anonimy do prasy, do nich, wiecie, kultura hejtu na maksa. A jeszcze w tych czasach, gdy każdy maksymalnie wkurwiony i dbający wyłącznie o siebie, to już po prostu… wydają się tak maksymalnie bezkarni.

No i jeszcze, jeszcze przecież ta cała kultura hejtu, która z internetu przeniosła się tutaj. Przeniosła się na zewnątrz. Po prostu kwitnie tu jak nie wiem co. Jak najbardziej sąsiedzi niby się lubią, niby nie… sprawa niemiecka sprzed miesiąca, kiedy to złapano niemiecką jednostkę pływającą była oczywista, ale kilka dni temu zadenuncjowano jednostkę ze szwedzką banderą – a pamiętajcie, że do pięknej, zielonej w większości Szwecji, spokojnie jeżdżą Duńczycy na shopping, podobnie jak nad niemiecko-duńską granicę, bo taniej, wiecie…

Co do jednostki, okazało się, że Duńczyk se kupił, ale bandery jeszcze nie zmienił.

Ups!

Ale jednak, kurde, no weźcie no… tak od razu i to Szweda, przecież Szwecję widzicie z Wyspy, błagam, po prostu!

Nie wiem już kogo Duńczycy lubią, albo choć znoszą? Może Amerykanów, bo ich jakoś tak uwielbiają, wzorują się niektórzy na nich, ale co do reszty świata, to nie wiem… blee są. Polacy blee, Rosjanie to wiecie, wróg wielki i strach wszelaki. Tutaj, szczególnie na Wyspie, wciąż pamiętają, nie tylko najstarsi…

Dziwne to.

Ale sprawa szwedziej bandery?

Serio?

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.