„Widzicie, zwykle mają listonoszy, wszelaką pomoc, kogoś, kto odczyta, kto doprowadzi, wrzuci do skrzynki, czy wręczy i doręczy i no wiecie, jak to z pocztą drzewiej bywało, wciąż są tacy, co listy piszą…
I są one napisane.
Ten szukał Wiedźmy Wrony Pożartej.
Szukał jej wszędzie. Miał adres, ale jakoś tak… bo widzicie, on nie umiał czytać, a nikt nie narysował na kopercie mapki jakiejś, czy jak domek wygląda, skrzynka pocztowa i tak dalej. No wiecie… wskazówek nie miał. Wiedział jak ona wygląda, ale ulice były dziwnie puste, może kilka samochodów go minęło, ale jak niewielki list, polegający na wiatru powiewach i takich tam, miał, wiecie…
Wzlecieć wyżej?
Podglądać?
Zresztą, czas się przyznać.
On nie był raczej z tych, co podglądają. Naprawdę. Wolał jak to na niego patrzyli, jak ktoś się z jego przybycia cieszył, jak czytał, dotykał, macał, zastanawiał się z onym oczekiwaniem i niepokojem, co jest w środku…
Ale sam, żeby tak robić.
Nie.
Ale jednak jakoś musiał ją znaleźć… miał w sobie nie tylko kartkę i słowa, ale przede wszystkim ważne dodatki… i coraz mniej czasu. Bo przecież… bez ludzi listy powoli znikają. Zasypiają, a jak śnią, rozsypują się w popiół, który potem zbierają stokrotki zimowe, te najsilniejsze…
Musiał się spieszyć.”
(„Sklepik z Niepotrzebnymi” Chepcher Jones)
W święta policja znalazła wiadomo…
Zająca wielkanocnego przebranego oczywiście za królika.
Od razu wzięli go na dołek. I ino o wodzie i sałacie… go. Bo wiecie, nie dość, że rąbany wirus, to jeszcze pierun wie, czy on nie jest przebrany bardziej. Albo mutant jakiś? Nie no, mutant to na pewno, wielki taki, kosmicznie ogromny, dużo pasztetu by było czy coś… Ale, ponieważ czasy są jakie są, gliniarze uznali, że widać gość przyjął social distansing trochę za nadto, no i zaczęły się poszukiwania rodziny onego uszatka. Bo te uszy to seryjnie mega ma!!! Zauważalne.
Niestety…
Zgłosiła się cała masa ludzi, co okazało się mocno podejrzane. No wiecie, jeden zając tyle rodzin, no ale po dłuższych poszukiwaniach, przepytywaniach klientów żądnych świeżego mięska okazało się, iż aresztant zwie się, bo wiecie, dotąd się nie przedstawił, no kurna, mimo sałaty, marnego w końcu żarcia, nie chciał gadać… a widać nie mieli sił go jakoś mocniej przydusić…
… z ziołami na przykład…
… więc, Tommy Kaninus Maximus Langore… no wiecie, w końcu znalazł swoją rodzinę. Bo choć zgłosiło się po niego wielu, to familia oczywiście jedyna. Radosny powrót do domu, choć kto to tam wie? Może go w końcu skonsumowali, czy coś?
Nie wiadomo…
Ale historia urokliwa. No weźcie sami pomyślcie. Wielki Czwartek, czy Piątek, w dzisiejszych czasach, to człek nawet nie wie co to jest… znaczy co za dzień tygodnia, no i taki pluszak w areszcie.
Uroczy świat!!!
Są nowe, są super i są niewidoczne.
No wiecie…
… ogólnie mówiąc polecam spacer na Hammersholm, ale błagam, nie pląsajcie po skałach. To, co podziało się w ciągu kilku ostatnich lat uświadamia nam, jak ważne jest jednak zakrywanie onych rytów.
Znikają w zastraszającym tempie.
No ale, znaleźli w końcu, czy też raczej odkryli miejsce, które podejrzewałam o istenieni rytów od kilku lat. Zresztą, z mózgiem muszki owocówki byście znaleźli… problem? No niestety, ale same ryty są bardzo słabo widoczne. Właściwie w ogóle, ale ponieważ na razie wciąż jeszcze trwa mycie skały, to malowanie może będzie kiedyś, a może… no właśnie… cały Hammersholm chcą przemienić na jakiś pokręcony deptak, potworzyli takie kółeczka, na których można sobie postać, usiąść, nie wiem co tam, porobili nowe ścieżynki, ale znaków już nie… no i same kamieniołomy, pozotsałości, wszelakie dziury, są zwyczjnie nieoznaczone, więc…
… uważajcie.
Po drugie, naprawdę nie mam pojęcia po kiego one kółka, jak właściwie żadnych rytów nie widać. Gdzieś zniknęły niektóre tabliczki, inne zwyczajnie są już dawno nieaktualne. No i tak szczerze, to kogo to obchodzi? Nie wiem… miejsce na spacer szczerze czadowe, widoki piękne, szczególnie teraz, gdy łapie się człek na ostatnie kwitnące drzewa, gdy zieleń już wkracza, biały dywan dookoła, zawilce dają czadu…
Pięknie po prostu.
Ale ja chcę ino archeologii!!!
No dobra, nie do końca prawda, zawilce też ważne, to po trzecie, bo przecież zawsze musi być trzy… LOL Zdjęcia zrobione. Trzeba i je upamiętnić, bo podobnie jak ryty i one zawilcowe pola, i one znikają coraz częściej. Coś je wypiera, coś niszczy, nie wiem, coś im wyraźnie nie sprzyja.