„Różowa.
Pastelowo różowa.
Naprawdę taka była.
Z koszyczkiem, rowerkiem, w fartuszku i wysokich bucikach, jak ona pierniczona pastereczka, ale owieczki raczej szkieletowe takie miała, choć też w pastelowych kości odcieniach. Niektóre miały nawet diamenciki w różnych, może i dziwnych, ale jednak bardzo wybranych, miejscach…
… nawet zaskakujących.
Może?
Ona. Pokrętna Ciemna Siła. Dziewczątko, blondyneczka z kucykami króciutkimi, twarzyczką okrągłą, policzkami różowymi i te rajstopki takie białe, w koszyczku płatki róż i cukiereczki… a może i nie… Wiecie, jednakowoż to była ona, a ta cała reszta mogła być wyłącznie li i maskowaniem, a może…
A może źle ją przedstawili, czy coś?
Nie… to coś, jakieś takie mglenie, a może i coś więcej, COŚ posiadającej własną osobowość, myśl i siły, którymi mogo obracać… Tak. To na pewno była ona. Serio. Byli tego pewni. Nikt inny by nie umiał, nie mógł, a cała reszta, no cóż… moda. Tylko do Największej Azaliż Jasnej Przeciasnej… co ona robiła u Wiedźmy Wrony Pożartej Przez Książki Pomordowane i skąd się unosił ten nęcący, maślano-waniliowy, zapach świeżo pieczonych ciasteczek?
Skąd?
Bo przecież… nie no…
Serio?”
(„Sklepik z Niepotrzebnymi” Chepcher Jones)
A morze faluje…
Bo wiecie, morze sobie może. A ludzie w onych metalowych czy drewnianych skorupkach starają się na nim utrzymać i wszystkim się wydaje, że to małe morze, ten Bałtyk, no ale… no ale może i małe, ale jednak potężne.
I w swej potędze wielkiej.
Bo nie ma to jak zignorować oną potęgę.
Siłę i wszelaką nieobliczalność, co wciąż się jednak ludziom zdarza. Wydarza i tak dalej. A potem ajwaj i łojeryńki… Bo jakoś nikt nie myślał, nie pomyślał, nie pamiętał jakoś… naprawdę. A przecież od małego wiadomo, że utopić się można w szklance wody, więc dlaczego chcecie się ścierać z całą oną potęgą wielką? Dlaczego tak was korci rwać ono dno, pływać łupinami, szaleć…
Skakać wtedy, gdy wszystko szumi i się burzy?
Nie wiem… wiem jedno, nowe pole wiatrakowe się szykuje na morzu.
Tak, tak, no ba, oczywiście, że i miejsca pracy i jeszcze ona ekologia, zielona energia… ech, lepiej o tym więcej nie czytać, bo wtedy człek się dowiaduje, że z oną zielonością to nie tak do końca, prąd ma być dla Polski, Niemiec, części Danii, a tutaj u nas wiecie, zasłoni ten tam widok morski, falowy widok i oczywiście wszelako wietrzny i szalejący pływami i jeszcze usrany odpadami radioaktywnymi…
Czy tylko ja nie chcę o tym myśleć?
Się okazuje, że nie, bo ludzie naprawdę wiele o tym wiedzą i się boją. Nie mówiąc już o samym dnie morskim, które jest, no szczerze mówiąc, dość szalone. Widzieliście makietę Bałtyku? Wiecie, taką oddolną? Jak nie, to polecam. I wtedy pomyślcie ile z tego całego naturalnego życia polegnie dla onych wciąż się psujących wiatraków.
I teraz, kurcze, no jak to wszystko pogodzić?
A co z tymi ścieżkami ptactwa wszelakiego? Onych rzadkich gatunków, które przystają na chwilę, dzień lub dwa, a czasem ino kilka godzin? Na małe papu i odpoczynek. Drzemkę może i jeszcze wiecie, jakieś takie bara bara?
Listopad dopiekł nam mocno deszczem, przed 16tą ciemność… naprawdę jest kiepsko. Takiego braku światła to człek dawno nie widział.
Jeden dobry wschód słońca?
Ojojoj… szaleństwo!!! Dla większości niby nic dziwnego, w końcu to tak zwana północ i wyspa i tak dalej, ale to jednak dziwne miejsce ze specyficzną pogodą/aurą, która jednak nie rozpieszcza ciemnością. Która dowala słonko prawie codziennie, a teraz, od miesiąca nic słonecznego?
Helloł?
O co chodzi?
Nie żebym się skarżyła, ale jednak, stojąca woda na polach znowu sprawi, że się zbożom nic nie spodoba i będzie od nowa płacz i zębów zgrzytanie. A mówiłam nie wycinać tych drzew… się natura mści i tyle.
A w lesie…
No właśnie, w lesie wycinki, co mnie wkurza do punkt, w którym wpad, w szok i dostaję ataku strachowego i chcę jak najszybciej uciec… ale doką? Gdzie ludzie nie durnieją i nie wycinają zamiast dosadzać? Gdzie jakoś tak rozumieją, że las jest potrzebny, że to nie tylko miejsce, gdzie może chowają się one sarny, daniele i jelenie, których ostatnio na drogach cała masa, więc uważajcie i zwolnijcie w rejonach leśnych i polnych.
No a w miastach, to wiecie, uważajcie na tych zakręconych już świątecznie.
Też mogą być rogaci.
LOL