„Żeby nie było, ciuchy mieli odpowiednie!
Z kapturami, długimi szatami lekko rozwiewającymi się, na pewno z kieszeniami, mieczami, laskami, kij wie czym jeszcze, i gromadą niewolników dziwnie coś mętnego, całkowicie niezrozumiałego, ale wystarczająco głośnego i dobitnie mir naruszającego, skandujących. A potem się zbliżyli i Wiedźma Wrona Pożarta powstała w tej swej pozycji skonfundowania…
… i już jej tak zostało na dłużej.
No bo serio…
Szpańska Aktywizacja? Znaczy, że co? Aktywizują, wizytują, czy oblewają szampanem a potem dopiero na stos? I dlaczego przyleźli do niej i to teraz? No dlaczego? Do konia wielkiego i trzech małych jałówek…
Dlaczego?
Przecież i tak nie miała kasy, nawrócenia nie potrzebowała, zresztą, z nią to już było tak za późno, jak z powrotem dziewictwa u starej prostytutki… więc, dlaczego do niej? W końcu specjalnie o nią pytali. Znaczy ten największy z najwyższym, rdzawoczerwony kapturem podszedł do drzwi, zastukał, choć już były otwarte, bo Wiedźma Wrona właśnie donośnie przemawiała do chwastów w temacie: kocham was, ale na ten moment wypierdalacje… skonsternowany otwarciem przyuważył przykuloną sylwetkę wpatrzoną w jego wyszlifowane, zaciągnięte łukowato w górę, trzewiczki z przedniej skórki po ostatniej ofierze… wyraziście niekaukaskiego raczej, zewnętrznego usposobienia i… no wiecie, zaczął oną litanyję głosić.
Czy też odmawiać.
I wymieniać one dobra… wszelakie zaprawdę wam powiadam.
Oj wszelakie.”
(„Sklepik z Niepotrzebnymi” Chepcher Jones)
Tejn…
Coś jest w tej miejscowości, co mnie przeraża. Szczerze. I wciąż coraz bardziej. Z jednej strony podobno mieszka tutaj około 900 duszyczek, oczywiście poza sezonem bo wiecie, wzrastamy w ilości w lecie, ale jednak, gdy przejżdżasz późną jesienią, czy zimą przez miasto… wieje i pustką i smutkiem.
Dziwnym…
Tejn i Sandkås.
Tak naprawdę nierozdzielne.
Pełne onej szumności w sezonie, po sezonie dziwnie martwe. Niby jest sklep jeden spożywczy, niby jest jakaś knajpa, ale przede wszystkim są wszelkiego rodzaju zbory, sekty, kościoły o hotele. Tak serio, to nawet nie wiem, czy ktoś tutaj mieszka na stałe. Na pewno jest sommerhus na sommerhusie, ale coś poza tym… droga i kilka odbiegających od niej… a potem… no właśnie, jest jedno miejsce, takie po lewej, z widokiem na morze, kilka drzew i dwa domki na górce.
Ale jakie domki. Jeden murowany, drugi drewniany. Po prostu mega. Niczym jakieś niemieckie gaardy zza przeszłych bardzo czasów… porośnięte krokusami gdy przychodzi wiosna, zakryte w lecie, zimą nagie i samotne…
Dziwi mnie to miejsce.
Naprawdę mnie dziwi.
Mieszkaliśmy tutaj chyba przez dwa tygodnie i serio, wjazd pod górkę do większości posiadlości to koszmar. Zimą nijak się nie da tam dostać, więc nie wiem jak ci ludzie to robią. Ale, może po prostu tego nie robią? Jakby co, wiele miejsc na sprzedaż, więc spokojnie możecie o coś zawalczyć.
Serio.
Jak Niemcy mogą, to czemu nie? A widok piękny prawie z każdego miejsca. Naprawdę. To morze, ta plaża. Ona wszelaka magiczność chwil, gdy nikogo nie ma, gdy cichość szczególna, gdy jakoś tak wszystko należy do ciebie a i na spacer da się pójść… bo i do Lasu Trolli niedaleko i do wodospadu niezbyt wiele kilometrów…
Ale mnie… Tejn przeraża.
A tak w ogóle, to gorąco.
I to dziwnie gorąco.
Naprawdę. Czasem słońca nie ma, a duszność dziwna, sucha, szarpiąca wnętrza w powietrzu. Jest kiepsko. Cała sprawa algowa bardzo mocno się rozkręciła i naprawdę nie jest dobrze. Wychodzi na to, że algi nic sobie mają z niebzyt wrzącego lata, poza tymi kilkoma dniami, a plenią się jak im się podoba. I to nie tylko u nas, ale i w Norwegii i Finlandii. Co to za nowy spisek?
Czy serio Rosjanie?
Nie wiem, ale dla mnie już tak wiele spiskowych teorii stało się prawdą, że nie uznaję ich za teorie, raczej za coś, w co ludzie jeszcze nie uwierzyli. A co prawdą całkiem być może… niestety… i rządy czasem za nie przepraszają.
Ale tylko czasem.
Tylko…
Oczywiście Północ żyje jakimś tam raperem z USA, co to nabroił i podobno USA go chce i tak dalej, oczywiście wyciągając atut jego czarnoskórości, ale serio… takie popisy w Szwecji. Tam ona równość jest aż nazbytnio widoczna. I dla wielu bardzo dokuczliwa. Niestety. Nie każdy może żyć w Szwecji… Dania, też nie jest łatwa, ale jak już się ktoś w Królowej zakochał, to co ma zrobić? No cierpi no. LOL
Pewno, że żartuję.
Ale Królową kocham straszliwie!!!
I szczerze.
To wielka kobieta i powala oną władczością. Niesamowitą i pierwotną. Bardzo powala. A może to tylko ja znowu? Kto to wie?
Ech…