Pożartej Powszechny Spis Książkowej Ludności…

Wkopywanie się w kolejne pokłady książek, niszczenie ustalonych murów, rozbieranie pieczołowicie ustawianych ścian i wyrównywanych piramid, przypomina mi zajęcia z antropologii kulturowej. Z drugiej strony jako wiedźma raczej stała w uczuciach, nigdy nie przestanę być archeologiem i antropologiem. Mam zboczony sposób postrzegania wszystkiego od środka, no i wiecznego spoglądania pod nogi – nie tylko dlatego, że mam półtora metra wzrostu (w szerz pewnie też tyle ;)).

Książki są moją warstwą kulturową. Żywą, wciąż istniejącą, ale z drugiej strony pokrytą kurzem, w większości lekko zapomnianą. Niby to moje książki, strona ze stron, okładka z okładek, a jednak… wydaje mi się, że wkraczam w całkiem inną kulturę. Poznaję je na nowo. Raz jeszcze, jakbym spotykała kogoś nieznajomego, aczkolwiek takiego, do którego od razu pałam specyficzną przyjaźnią.

Ciepłe uczucia się miotają, umysł szaleje, nie wiadomo o co chodzi… ciągły stan deja vu!

Każdy osobnik tej kultury jest inny, niepowtarzalny, aczkolwiek kilku zdaje się różnic tylko datą wydania, okładką i… numerm wydania. A tak, mam kilka książek, które są takie same i nie takie same. Ot zboczenie!

Powszechny Spis Książkowej Ludności jest na pozycji 1584 i nadal rośnie. Osobnicy gotowi do wpisu naprawdę donośnie, szeleszcząc i rzucając we mnie ususzonymi drobinami przeszłości, niecierpliwią się przy ścianie południowej. Chcą być wpisani, ale też niezbyt chętnie pragną ruszyć się z już ustalonego miejsca. Chcą być ponownie przeczytane, dotknięte, pochłonięte… ale z drugiej strony, jakby w erotycznym oczekiwaniu na spełnienie, pragną przedłużyć chwilę przed

A ja? No cóż, szeleszczę. Bo każda, kolejna kupka pojawiająca się przy komputerze, oznacza dla mnie kolejną wyprawę po skarby. Wykopaliska, które na pewno przyniosą zaskoczenie… a może i zwłoki kolejnego pajęczaka? Zboczonego osobnika co to na śmierć się zaczytał?

Któż to może wiedzieć?

Co czytam? „Lód w żyłach” – naprawdę świetna powieść, koloryt lokalny, duchy, śnieg, siła natury, kruchość człowieczeństwa, kryminał… jestem w połowie, ale wiem jedno, czyta mi się ją inaczej, bo to jednak Dania 😉

PS. Recenzje „Złodziej magii”.

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz