Pan Tealight i Zapomniana Bogini…

„Zapomniana, wkurzona, a może już tylko zrezygnowana?

Spoglądająca na ten świat, w którym kobiety nie mają ni siły, ni głosu, ni nawet praw, choć na papierze jest wszystko, a jednak… najsmutniejsza z nich wszystkich. Mogąca tak wiele, ale przecież kto by w nią uwierzył? No wiecie, tak od początku. Od zachwytów, zabaw, po oną codzienność, która często pomaga w spokojności i bezpieczności. Która sprawia, że wiesz na czym stoisz i nie chcesz więcej…

Zapomniana Bogini.

Spoglądająca na świat, na swoją przeszłość i nie do końca pewna, czy chce do tego wracać. Do onych jęczących dusz, do pośmiertności, do wszelkiego przemijania, do ich błagalnych jęków i ofiar, które nigdy nie były w jej guście. No bo serio, smalec i krew. Wiecie, jak to trudno sprać z, nawet kamiennego, odzienia…

Albo ubzdurali sobie raz ofiary z ludzi!

Rany ile to było krzyków, a ona zawsze tak bardzo ceniła sobie ciszę i spokój. Nudę wszelaką, którą mogła przełamać podróżą incognito. Którą mogła zmienić na swoją modłę, którą mogła… no właśnie, przecież wciąż mogła. Była może i zapomniana, ale przecież nikt nie mógł odebrać jej boskości. Może nie miała zasięgu jak niegdyś, ale jeśli wierzyła w samą siebie, to była zarazem i boginią i wyznawcą, więc wszystko grało. Wszystko było dopełnieniem… dopełnione.”

(„Sklepik z Niepotrzebnymi” Chepcher Jones)

Z cyklu przeczytane: „Mindhunter” – … po prostu mega. Powieść prawdziwa, wstrząsająca, poruszająca.

Coś pomiędzy biografią profilera, historią FBI oraz opowieściami morderców. Coś dla kochających powieści detektywistyczne, kryminały, thrillery itp. Ale też coś dla tych lubiących spojrzeć na autora z pozycji socjologa, antropologa czy psychologa. Bo przecież autor naprawdę podaje się nam tutaj na tacy. Jest onym geniuszem, ale też… cóż, też my możemy potraktować go niczym obiekt badań.

Książka wciąga, miesza w głowie i mąci.

Tak naprawdę w pewnym miejscu już nie wiem, czy chcę poznać jego życie. Czy chcę być świadkiem egzystencji takiego człowieka. Tak ludzkiego, normalnego, a z drugiej strony tak bezczelnie zdolnego wejrzeć w każdego z nas, bez pytania… nie wiem. Gubię się, ale to niesamowite zagubienie. To prawdziwa powieść, która jest w stanie dać nam prawie wszystko. I bohatera mocno niejednoznacznego, dziwnie balansującego w świecie szarości, zbrodnie, ale też i wszelką pokrętność tego świata.

Przerażającą i brudną.

Straszną…

Prawdziwą.

Świetna książka!!! Naprawdę warta przeczytania, choć to bardziej „Silmarillion” niż „Władca pierścieni”. Bardziej historia, niż akcja i manipulacja, chociaż… nie zagwarantuję wam, że autor nami nie manipuluje. W końcu zna się na tym.

Pamiętajcie o tej jego stronie. LOL

Wieje…

To ten dziwny, przerażający wiatr.

Prawie bolesny psychicznie. Wyczerpujący, mieszający w głowie, sprawiający, że dziwne myśli pojawiają się częściej. Wycieńczający. I dorzucający do wszystkiego migreny. Z jednej strony pozwalający zostać w domu, chłoszczący powietrzem i deszczem, ale też zniewalający. Odbierający coś ważnego…

Ten wiatr jest dziwny.

Z jednej strony występuje na całym świecie, miewa różne imiona, różne historie, różne zapachy, ale też… jako tutaj jest bardziej mocny, bardziej dokuczliwy. Może dlatego, iż nie możesz się przyznać do tego, co czujesz. No przecież jesteśmy tak kurna cywilizowani, że powiedzenie, iż czujemy coś duchowego w eterze nie jest na miejscu… że w obliczu zbliżającego się Halloween wolno nam tylko ubierać się dziwnie i prosić o cukierki, ale już inne obrządki, jak kolacja ze zmarłymi nie jest okay.

Że wiatr unosi dusze, toż to głupota…

Czyż nie tak?

Cóż.

Wiatr jest za darmo. Może tylko na razie? To, co czujecie też. Czy to wytrzymacie, zależy od was, lub pomocy wszelakich medykamentów. Ja korzystam, ale ja korzystam codziennie, więc czy to się liczy w ogóle? Nie wiem. Na pewno nie warto planować podróży, a jeśli już musicie, t może nauczcie się chodzić po wodzie, latać, czy niech was Scotty bimnie ap… no wiecie. Ten ze Star Treka. LOL

Wieje…

Ciemność dzień i noc i tylko od czasu zagubione jakby słońce przeciska się przez oną szarość i szaleje z kolorami. Bo człowiek zapomina jak bardzo kolorowa potrafi być szarość. Jak bardzo cudownie bawi się z tym, co dotyka i jak rozprasza niesamowicie nagłe, niskie światło. No po prostu bajka, ale dolecieć do tego na czas z aparatem, to wielki wyczyn!

Gigantyczny nawet.

Ale czasem się udaje.

Uwielbiam oną szarość i ciągłe palenie świeczek. Tak, pewno, nienajlepsze dla płucek, ale w dzisiejszych czasach wszystko nie jest dla nas dobre, więc mam już dość. Nie biczuję się, czy jak inni mówią, na coś zemrzeć trzeba i tyle. Nieładnie tak wiecznie żyć. LOL Chyba że… ale nie, no zombie to nie mój styl.

Co do Halloween, to u nas już ludzie zaczynają wieszać lampki świąteczne. Ale ino julowe i tyle. Jakoś tak, chociaż dynie są w sklepie, to jakoś nie widzę… może w tzw. miastach coś się dzieje, ale raczej jak już to zamiera, zamiast się rozwijać. W naszych miejscowych sklepach żandych tam, straszydeł, ale jul już jest.

Czy raczej w moim języku, to wiecie, W KOŃCU I DOPIERO!!!

A tak, niektórzy kochają ciemno, zimno i tak dalej. Pasuje to do mojej depresji i stanów lękowych, które od dawna nie są już stanami… tylko wiekuistym trwaniem. Tylko nasilenie się zmienia. Wiatr oczywiście w nasileniu się pomaga. Ale co zaskakujące, tylko jak wieje z pewnej strony… nie z każdej. Ten teraz się zmienił i z psychicznego zamętu przeszliśmy do wiatru wzmagającego motywację i ogólnie pobudzającego do roboty.

Wiecie… wieje.

A na Wyspie wianie różne ma twarze, strony i ogólnie mówiąc dotyka każdego inaczej. Najczęściej dotyka go tak, że promów nie ma, poczty nie ma i Wyspa zamknięta, ale czy tak naprawdę ci „naprawdę” tutaj mieszkający o to dbają? Jeśli nie mają jakiejś nagłej potrzeby wyjazdu/wypłynięcia, to na pewno nie. W końcu po to mieszka się w takich miejscach, gdzie schronienia szuka się między skałami i drzewami, gdzie naprawdę preferuje się milczenie i względną samotność… Nie dla bujnego życia towarzyskiego, ale raczej pewnego rodzaju… hmmm, kontemplacji nawet?

Kościelnie to brzmi, ale może to wiatr narzuca takie myśli i interpretacje?

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.