Pełnia u wiedźmy…

… jak to dobrze, że się wczoraj wydepilowałam, przynajmniej dziś nie jest mi nadmiernie ciepło 🙂 No i dziś jednak rezygnuję z miotły i odzienia w te no… księżycowe promienie, przewiało mnie jak bohatersko pokonywałam chwasty w mikro ogródeczku. Wam mówię na koniu, w pełnym gumowym uzbrojeniu rękawic, w posiadaniu kopii – haczki i tarczy oraz miecza – sekatora… Nie do końca chyba wygrałam jednak. Kilka się uchowało, ale pokonam je.

Starość nie radość, nie ma co.

Cóż, jeszcze teraz znieść kilka nocy wycia stron do Księżyca, majtania okładkami i sypania na mnie literkami i żyjem Pożarta Przez Książki, do następnej Pełni. W ramach pokuty za wszelkie winy – NEW MOON – serio serio serio… nawet biczowanie byłoby mniej bolesne, chyba?

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz