„Czy uznawała je za sny wszystkie?
A kto to może teraz wiedzieć? Po tylu latach pewnie sama się gubiła w stworzonych przez siebie definicjach, ale ponieważ ostatnio strasznie smarczyła… więc wiecie, spała mniej, dziwaczniej i pokrętniej. Dlatego tak jej pilnowali.
Na pewno wyglądało to dziwacznie, gdy tak nad nią wisieli. Od pewnego czasu już nie stali, siedzieli, czy przycupywali w rogach posłania, już im się nie chciało, a niektórzy – znaczy większość – po prostu się bali. Bo wiecie, te jej sny czasem wyłaziły i robiły Buuu albo kawę, nagle zadzierały fartuszek i zaczynały coś piec, o czym zapominały i trzeba było interweniować, czy coś w ten deseń, więc… więc ostatnio wysyłali nad nią Wiszące Wszowidzące Oko. Znaczy poza Tym, Co Czuwa, który zawsze się na nią gapił pokrętnie, obleśnie i silnie karalnie, i który oczywiście zawsze obrzydliwie i wrednie milczał. Ale nad nim nie mieli wpływu. Nawet Pan Tealight od jakiegoś czasu zaprzestał poszukiwań celu, w którym naprawdę go stworzył, bo przecież musiał chyba? A przynajmniej brać udział w jego transporcie, czy malowaniu, no wiecie, w końcu Przedwieczny. Nie pamiętał… ale ostatnio uświadamiał sobie, że niepamięć to rzecz dobra, więc olewał sprawę.
Mocno.
No więc wisieli i tyle… podglądali.
Bez wyrzutów sumienia, raczej z Wyrzutem Sumienia, z którego serio wścibska bestia jest. Robili sobie herbatę i tak jak inni telewizję, czy youtuby wszelakie, lub porno… po prostu patrzyli. A było na co. Bo było dziwacznie i strasznie i pokrętnie i co najdziwniejsze, przez właściwie cały czas.
Cały kompletnie czas, więc jak miała wysupłać z tego gorsze i lepsze momenty?
No jak?”
(„Sklepik z Niepotrzebnymi” Chepcher Jones)
Wiosna…
Znaczy no dobra, zapowiadają jeszcze mrozy, ale na razie wiosna… kwiatki wylazły, jakby po prostu chciały udowodnić, że to już czas, wyrobić normę. Krokusy nie przetrwały. Nic a nic. Poza tymi w mocno nasłonecznionych miejscach marnie skończyły pod śnieżnymi nawałnicami. Podobnie ze śnieżynkami. Nic z tego nie będzie. W większości miejsc nawet dzielne, kochające zimno ranniki się nie odważyły… czy to powinno coś nam powiedzieć? Może jednak zimowość jeszcze wróci?
Wiecie, że ja nie mam nic przeciwko… ale też doskonale zdaję sobie sprawę z tej całej wegetacji i tak dalej.
No mniejsza.
Poza tym na Wyspie jak zwykle. W końcu więcej ludzi przyznaje się do tego, że zostały zaatakowane przez psy. Policja jednakowoż nie ma dla nich czasu, więc polowanie nadal trwa. Serio uważam, że to prawo ze strzelaniem było dobre. Nie po to by strzelać do zwierzaków, ale dlatego, że były pod kontrolą. Nikt nie puszczał ich samopas, każdy trzymał na smyczy i wiecie… była jakaś cywilizacja, ale teraz, samowolka. I spróbuj coś powiedzieć. Od razu cię zjebią. I to mocno. A tutaj jak dają komuś zjebkę, to idzie taki błyskotliwy ostracyzm, że aż człek staje i niedowierza. Naprawdę niedowierza, że ludzie tak potrafią. A potrafią wybitnie. Od razu na wszystkich frontach. I mejle i do gazety i listy pisane i internet… Po prostu idą na całość totalną. Bezsprzecznie zaskakującą. I nie wierzę. No przecież… to Dania. Ale, w końcu spadliśmy na trzecie miejsce w rankingu onych najszczęśliwszych państw, więc… jeżeli chcecie szczęścia to do Norwegii i Finlandii. Aczkolwiek jeśli chodzi o ten drugi kraj, to mam garstkę fińskich znajomych i wciąż nie mogą uwierzyć w oną szczęśliwość…
Ale, może jednak tylko perkele i picie? No wiecie, ktoś dołączył do badań one rachunki za procenty i jakoś tak… Bo serio, jakie były kryteria?
Szczęśliwość, to takie niesprecyzowane pojęcie przecież… Co zbadać? Poczucie bezpieczeństwa? Dostępność do szpitala, gliniarzy, wojskowości… a może jednak tylko uśmiechanie się? Bo jeżeli to, to przecież większość z nas udaje, gdy jest taka potrzeba. A ilu udaje da badań? Zresztą, kto to sprawdzi? Niskie podatki? Wysokie podatki? Potwory, legendy, mity…
… a może to Rosja?
No dobra, Wyspa panikuje. Jest to dość dziwne, ale jednak z czasem zaczyna być nie tylko zrozumiałe, ale się i udziela. Oczywiście wszystko się rozbija o dno morza, o linię gazociągu, czy innego tałatajstwa i to, że Niemcy tego chcą, a my nie, no a to wszystko oczywiście jest made in CCCP, więc… już to, że ganiają się po niebie i przepędzają spod granic, człowieka wyprowadza z normalności, ale to, co teraz dzieje się w głowach ludzi… ech… Nigdy bym nie pomyślała, że ludzie tutaj wciąż żyją z tym lękiem przed wojną, że są tak bardzo przerażeni, że dla nich to jest takie…
… MOŻLIWE.
A może to znowu tylko nagonka mediów?
Ale ja mediów nie słucham.
PS. Czy ja mówiłam coś o wiośnie? Bo od kilku dni co rano biel na zewnątrz, która powoli topnieje i zmienia się w oną, teraz dziwnie wątpliwą, zieleń. Czy chciałabym żeby biel została? Wiecie, wredna jestem, więc TAK!!! Lepiej czuję się w zimie, ale przecież zima nie może trwać wiecznie. Chociaż, może… jak na razie zmiotła z ludzkich zamyśleń święta w ciepełku i kolorkach. Ma być mroźno i biało. Ale to się jeszcze zobaczy. Wiecie, powiedzmy sobie uczciwie… co jak co, ale Wyspa sam decyduje co ma być, jak i kiedy.
Kurcze… czy u was też pojawiają się takie reklamy wszelakiego strzelania? No wiecie, niby paintball, ale jak reklamują to z wizerunkiem dzieciaka i tekstem: strzelanie jest fajne, to człowiek czuje, że coś jest nie tak z tym światem. No bo nie dość, że strzelanki w kompie, strzelanki w telewizji, to teraz i rozrywka w postaci strzelanek? A ja nadal uprawiam groszek na swojej farmie.
A co…