„Pan Tealight spoglądał na wiedźmę Pożartą Przez Książki i rozumiał. Było to dziwne, bo przecież rozumienie kobiety ogólnie było totalnie niemożliwym do osiągnięcia absolutem. Ale on czuł to samo. Ową łapczywą, chciwą, zachłanną niechęć, drążącą każdą myśl inną niż ta o Wyspie. Inną niż ta, która jej dotyczyła… Myśl o opuszczeniu Wyspy była czymś tak nienormalnym, nawet w ich, jakże barwnym i niemoralnie szalonym dla innych, życiu.
Choćby na chwilę, nawet we śnie. Nawet gdy spał Wyspa była w nim obecna. Nawet gdy dusza frywolnie unosiła się ponad ciałem, wiedział, że to nie strach przed podróżami, ale życie, oddychanie, trwanie poza Wyspą ją przeraża.
Z wiedźmą Pożartą Przez Książki było tak samo. I… chyba trochę jej współczuł. A może tylko zazdrościł, że od czasu jej przybycia już nie jest jedynym, który jest w stanie pielęgnować w sobie owo dziwne uczucie… Z jednej strony był w niej ktoś, kto go rozumiał, ale z drugiej… naprawdę nie wiedział, która z Trzech zamieszkujących jej ciało jest właśnie TĄ!
Życie naprawdę potrafiło komplikować… no owo życie! A jemu trafiały się naprawdę specyficzne przypadki w „Sklepiku z Niepotrzebnymi”; czynnym ostatnio zmiennie i nader kapryśnie.
A nawet wtedy klamka moze ugryźć!!!”