Pan Tealight i Zbyt Duży Sen…

„Pojawił się nagle, opadł na nią z zamysłem wcale nie seksualnym i postanowił, że nie puści. Że wcale, a wcale i nigdy. Że ona będzie już tylko jego, bo ktoś w końcu musi go śnić. Bo przecież ktoś w końcu musi się poświęcić, zresztą wielce tam poświęcić, w końcu był z niego bardzo intrygujący, choć mocny, wciągający i duży, głęboki oraz wyrazisty, ale także niesamowity, taki Zbyt Duży Sen.

Ale jednak…

… jedyny w swoim rodzaju!

Pełen tego, czego pragnęła, tego co znała, ale i tego, co było tylko jej marzeniem, czymś, co chciała, by się spełniło, ale jednak… nie wszystko. Tak wiele tam było w nim nowego, tak wiele niesamowicie nęcącego, ale jednak i wstrząsającego. Może i zbyt wiele, może i zbyt mocno, może i… nie dla niej?

Ale on chciał!!!

On chciał jej.

Właśnie jej.

Tylko i wyłącznie. Bo ona chciała śnić, bo właziła w sny tak łatwo, bo mieszała się z nimi, stawała się jednym. I na dodatek, zawsze dorzucała coś od siebie. Coś nowego, coś, co sprawiało, że nawet on, Zbyt Duży Sen, stawał się… zaskoczony. Dlatego nie chciał jej wypuścić. Nie chciał żeby się budziła… ale przecież byli tacy, którzy rościli sobie do niej prawa właśnie za dnia, za wrednej przytomności. A on nie chciał. Nie chciał przerywać, nie chciał znikać na tę chwilę, więc… więc się o nią kłócili. Każdego wczesnego, lub późniejszego, tudzież szokująco późnego poranka lub i popołudnia nawet zrywali się do walki. Do walki o nią.

Zwykłą wiedźmę.”

(„Sklepik z Niepotrzebnymi” Chepcher Jones)

IMG_1685

Z cyklu przeczytane: „Mroczna zemsta” – … koniec. I nie ma już nic. I co teraz będzie? A może będzie ciąg dalszy, może?

Zarazem i bohater i świat, jak i sam autor podbili polski rynek. Mają swoich wyznawców, mają swoich wielbicieli i oczywiście fanów wyskokowych. Tak po prostu. Bo jakoś to połączenie magii, wiedźmostwa i anglikańskości wypaliło. A może chodzi o to, że autor nie traktuje człowieka jak głupka? Wiecie, dzieciaka?

Nie wiem, ale Delaney jest mega.

Jeżeli jeszcze nie znacie opowieści o stracharzu, to zacznijcie od Kronik.

Warto!!!

IMG_1726

I miało padać.

I padało przez sekund pięć. Poza tym duszno, ciepło i tak dalej. Ptaki szaleją. Trza podlewać ogródek. Mam ochotę dorwać ludzi z DMI, straszących i niszczących turyzm i wiecie, przetrzepać im tyłki. No bo serio, jak oni mogli tak Turyściznę nastraszyć. Tosz przecież nie można tak. Tosz przecież jak oni teraz na nas spojrzą. Okłamani przez internety, appki i gazety… poczują się oszukani i serio niechciani!!!

I miało padać.

Teraz zapowiadają 3 tygodnie pełnego słonka, od dziś… jak na razie jest pochmurno i żniwa na całego. Wszyscy chyba jakoś podskórnie czują, że już nikomu nie można ufać, więc zbierają i to i tamto. Ciężkie, ciężarne kłosy kołyszą się na wietrze, a w tle biały wiatrak. Ech, jaka to idylla, bo gdy staniecie na górce, to w oddali te fale i wiecie… piękne to jest wszystko. Tu zielono, tu złoto, tu miedzianie, a tutaj nagle pole pełne kolorów. Człek depcze po hamulcach, znajduje dobry spot i leci sprawdzić, czy coś mu się nie przewidziało.

Nie przewidziało się i nie jest to ten mityczny pasek, który miał powstać wzdłuż pól z nasianych kwiatów. Wiecie, nie wiem co nim chcieli osiągnąć, ale nie wyszło. W większości kwiatki nie wzeszły, bo i ziarna marne i idiotyzm tak wsadzać to, co niedzikie i ziemia spieprzona zbyt inwazyjną gospodarką i jeszcze oczywiście wszelkimi GMO. Tak się skończyły wizje pasków kwiatowych wzdłuż dróg, co to miały wiecie i oko cieszyć i zdjęć więcej nadgonić…

To, co ja widzę, to jednak coś innego. Pole pełne astrowatych, czy czegoś w ten deseń. Wiecie, pełne kolorowych kwiatów – pewno na nasiona. Mieszańców o wszelakich środkach i wszelakich płatkach. Piękne, niesamowite, bajeczne… aż człek się zastanawia, czy to dla ludzi, czy dla wróżków, jednorożców i wiecie, całego onego magicznego tałatajstwa. Włazisz, balansujesz na brzegu, bo nie chcesz zniszczyć i nie wierzysz. I choć o wiele lepiej pachnie pole zwykłej koniczyny, to jednak te kwiatuszki, tak rozkładające się wokół wielkiego kurhanu po prostu czarują. Są jak nie z tego świata. Jak bunt przeciwko wszystkiemu.

Jak znak z innej strony świata…

IMG_2107 (2)

Etape Bornholm też skończony.

Wiecie, jak ktoś chciał wziąć udział, to zapraszamy za rok. Aczkolwiek przygotowania oczywiście warto zacząć już teraz. I bieganie i pływanie i rowerki. Aczkolwiek co do pływania, to mądrze to róbmy, bo znowu trzeba było ratować idiotów, którzy pływali podczas wysokich fal. A raczej się wiecie, podtapiali. Aż ręka świerzbi, by rodziców przyzwalających na coś takiego, trzepnąć.

A może w końcu należy zacząć karać? Bo przecież w tym świecie za nic się nie karze. Nie ma norm moralnych, etyki, czy jakichkolwiek praw. Wszystko nagle chce być hippisowskim love, ale nie wie o co chodzi dokładnie, więc tylko… wsadza petardy w gówna. Ja rozumiem, że możesz nie mieć ni kszty szacunku dla tych czadowych ludzi, którzy w sezonie jeżdżą i sprawdzają te nasze cudne kibelki, ale żeby nie mieć szacunku dla bliskich? Bo co jeśli twojej mamusi się zachce, a ty właśnie swoje gówno wysadziłeś w jedynym miejscu, gdzie mogłaby spokojnie i w czystości zrobić to, co robią nawet królowe!!!

Ech, powiem wam, że z każdym rokiem Turyścizna gorsza, ale to chyba jest tak wszędzie, czy nie? Nie wiem, sama jestem zawsze za bardzo przerażona, żeby sprzeciwić się czemukolwiek, albo spróbować niegrzeczności, więc skąd w tak wielu bierze się agresja, głupota i bezczelna okrutność? No tak serio?

Macie jakieś teorie?

Bo ja już chyba nie…

A na razie wróćmy do zieleni za oknem, trawnika, który trzeba skosić, bo po pierwsze prawo, po drugie wiadomo kleszcze, a po trzecie lubię taką swoją odrobinę luksusu. Pomijając fakt, że u nas to głównie mech, bo z tą ziemią tutaj jest serio coś nie tak. Zeżarła mi właśnie dobrze już wyrośniętą brzózkę i nawet przysięgam, widziałam jęzor wyłażący z zieleni i się oblizujący!!! No dlaczego? Bo wiecie, jeżeli chodzi o mniejszą słoneczną ekspozycję, to roślinkom chyba to naprawdę odpowiada!

Szaleją na całego.

IMG_2085 (2)

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.