Pan Tealight i Przeboje Turyścizny…

„Po pierwsze Rowerowcy… wiecie, ci co właściwie nie zsiadają, a do sklepu włażą w tych fikuśnych butkach stukających i pieluchach. Bardzo ich zawsze słychać, gdy są w grupie, nader głośni, ale jednak też dziwnie… pachnący. No niestety, te wdzianka sprawiają, że pot nabiera własnej egzystencji i kumuluje się w społeczność, którą można wyczuć już z daleka nawet w leśnych ostępach. Nieszkodliwi, aczkolwiek jeżeli nie rozumieją jak działa ścieżki rowerowe, śmiertelni. Dziwnie zawsze wkurzeni, chociaż sport przecież podobno rozluźnia więzy i wszelako stres niweluje… Wciąż jeszcze nie do końca sklasyfikowani, wyróżniać można kilka rodzin i podgrup. Lepiej unikać jeżeli nie ma się dwóch kółek. W szczególnych przypadkach pomagają wyłącznie wypasione kółka.

Potem są Namiociarze. Osobnicy wszelako zdawałoby się naturalni. Dążący ku naturze, zwykle się suszący, czasem, jeśli akurat rodzaju żeńskiego, w niektórych momentach dziwnie wykończeni i sfrustrowani. Aczkolwiek to odnosi się też do poprzedniej grupy. Żeńskie Rowerowcy często przypominają zbolałe zdjęteskrzyżowinki, niż zadowolone z życia osobniczki. Namiociarze zwykle są nieszkodliwi, zamieszkują wyznaczone miejsca, chociaż są i ci, którzy bardzo nie chcą wydać i korony i lądują w miejscac niedozwolonych świecąc tyłkami. Pamiętajcie, że namiotujemy się wyłącznie na campingach, lub jednonocnych miejscach wyznaczonych!

Wozityłki z rowerami na autach, niczym zabawką na szybie, są elementem nadzwyczaj specyficznym. Czasem mają tez przyczepkę, albo i coś na kształt domku przyczepionego z tyłu auta. Zwyczajnego, co do reszty patrz podgrupa: Vogniarze. Właściwie najczęściej wynajmują mieszkania lub domki, a dodatkowych elementów naautowych nie wykorzystują. Po prostu je mają, wiecie, żeby każdy wiedział, że są na wywczasie. Że są jednymi z nich, jakby to miało jednak jakieś magiczne znaczenie. Najczęściej czas spędzają jadąc do sklepu, lub na plażę.

Bojusy… nie do końca zawsze wybierają swój los. Czasem przerazi ich telewizja, czasem znajomi i tak stają na wszystkim, co betonowe lub kamienne i boją się. W las nie pójdą, bo wiadomo, że kleszcze, a jeszcze na dodatek widzieli oną sławetną mapkę i nie pomyśleli, że u nas są lasy i trawy, więc są i kleszcze, a tam więcej pustych terenów, więc gnojków nie ma. No ale, najważniejsze, że fotki sobie cykną i będą na Fejsie.

Sępy i Poszkoci zwykle narodowości Niemieckiej. Po prostu samowystarczalni. Czasem mi się wydaje, że oni jak na festiwalu w Roskilde mocz też zbierają i potem zabierają go ze sobą do domu by na nim uwarzyć piwa. A tak, w Roskilde to ostatnio przysmak! Co? Nie wiedzieliście? A może chcecie spróbować?

Biegacze. Oj tak. Tych jest wielu. Z jednej strony zrozumiałe, no przecież tyle miejsca, takie widoki, tyle nachyleń, drogi wszelako zmienne, możesz w pole, w las, czy jak chcesz się bardziej zmęczyć w piaski. Zwykle nieszkodliwi, wyróżnić można dwie podgrupy: Słuchawkowcy i Bezsłuchawkowcy. Da się ich wyróżnić w obydwu rodzinach: Markowej i Niemarkowej. Stopniowani według zaawansowania. Często wchodzą w konflikty z Rowerowcami.

I jeszcze ci wielce Niezainteresowani. Oj tak. Wiecie, ci co pojawili się tutaj za karę, a przynajmniej tak wyglądają. Damy w obuwiu totalnie nieodpowiednim. Wyróżniająca się tutaj podgrupa to Patelniowcy. Wiecie, leżą i się smażą. Czasem nawet nie wiadomo, czy jeszcze oddychają, ale głupio sprawdzić.

I Upierdliwcy, oj tak. Wiedźma Wrona Pożarta oczywiście była tym ostatnim. Chodziarzem Upierdliwcem, jak już się jej udało gdzieś być Turyścizną. Znienawidzonym przez wszystkich, zawsze szukającym odpowiednich pamiątek i łażącym gdzie się da. Wkurza toto i Rowerowców i Biegaczy, bo stoi im na drodze, ale też i Niezainteresowanych, no bo ona taka napalona na wszystko, że aż chce się nią potrząsnąć i dać kocyk z ręcznikiem i tubką kremu do opalania.”

(„Sklepik z Niepotrzebnymi” Chepcher Jones)

IMG_6816

Z cyklu przeczytane: „Cela” – … nie rozumiem. Znaczy tak naprawdę i do końca. Chyba nie rozumiem tej powieści. Przykro mi. Tak po prostu i zwyczajnie po ludzku jej nie rozumiem. Chociaż… nie oznacza to, że nie pochłonęłam jej w jeden wieczór, zresztą jest niewielka.

Historia zaczyna się koszmarnie.

Przeprowadzka z Anglii do Niemiec. Niestety nikt nas nie informuje, czy dziecię, które jest głównym bohaterem wychowywane było dwujęzycznie, więc trochę się gubimy, ale mamy przecież dziwny dom, w którym zamieszkuje specyficzna rodzina (ojciec – muzyk depresyjny, matka – śpiewaczka zawsze nieobecna, dwóch braci i niania) i do tego dziwna legenda o psie, opętaniu i wizje młodszego brata. Bo to on nas poprowadzi przez tę opowieść. I… no tutaj pies pogrzebany, ale nie ten z książki. Jak już dają nam dziecko, to już człek podskórnie czuje, że niekoniecznie ono ma rację. Nie wiem jak to u was jest, ale po dziewczynkach z Kinga i innych opowieściach, dawno przestałam ufać dzieciom. I jeszcze ta dziewczynka, podziemne schrony i Elvis…

Brrrrrr!!!

Powieść niestety jest nazbyt oczywista i mocno niespójna. Może i pomysł sklecenia zbyt wielu wątków: opętany dom, opętany ojciec, mroczne wizje i duchy… mógłby wypalić w ogromnej powieści, ale to co właśnie przeczytałam, to nowelka. I to jeszcze miejscami szalenie nielogiczna. Wciąga, oj pewnie, że tak, ale w pewnym momencie już wiemy kto za wszystkim stoi i tylko chcemy się dowiedzieć kto przeżyje.

Może nikt…

IMG_5668

No nie wiem, ale bez przesady no!!!

Zaczęli od okręcania śrubek u kół samochodowych, teraz odkręcają i u rowerów, więc uważajcie. Zawsze sprawdzajcie swoje pojazdy nim w nią, lub na nie wsiądziecie!!! Tak serio nie wiadomo komu tak zaczęło odbijać od czerwca, ale to przecież tak bardzo jest niebezpieczne!!! A może zwyczajnie wiecie, jakoś tak lepiej bez kółek? Kurde, czasem myślę sobie, że musi być jakaś karma, ale z drugiej strony życzyć komuś tego samego… czy jestem wystarczająco niechrześcijańska? Chyba nie. Niestety wychowanie w takiej, a nie innej sferze sprawia, że nie przypierniczę komuś i tyle. Nie zrobię tego, bo boję się zranienia czyichś uczuć cielesnych mniej lub bardziej. I dochodzę do wniosku, że to chujowe wychowanie, kompletnie nieodpowiednie do dzisiejszych czasów. Sprawiające, że sama decyduję się na wyginięcie, więc…

Nie wiem co zrobić.

Z jednej strony gdyby człek dorwał takiego, to by nogi z dupy…. ale z drugiej dobrze wie, że zaraz odezwą się one mamusie, wkurwiające maksymalnie, twierdzące, że przecież dzieci się muszą wyszumieć. Ciekawe co powiedzieć, jak to wam odpadnie kółeczko? Będziecie tak samo wyrozumiałe? A może jednak są jakieś naklejki, które sprawiają, że samochody czy rowery są chronione? Kto ich wie. Wykupujesz abonament od idiotycznych dżołków? A może jednak stajesz się nagle uodporniony na idiotów? Nie… a nawet jeżeli, to na pewno mnie nie stać.

Jak nic na początku rachunku będzie dziewiątka, a potem kilkanaście zer.

Ale… uważajcie.

Wariaci są wszędzie. Idioci mnożą się w postępie, którego najlepsze kompy nie są w stanie obliczyć i dziwnie jest nawet tutaj. Na Wyspie. Szczególnie z tą ogromną ilością ludziny, która się nagle spojawiła, i którą staram się wymijać. Ale wiem, że w końcu się zderzę. Czy tym razem zaatakują mnie Niemce czy Polaki?

Na kogo stawiacie?

IMG_6297

Nadal sprawa lipna.

Ludzie mówią nie, ale przecież oni wiedzą lepiej.

Wiecie co… tu już nawet nie chodzi o drzewo, ale przecież Ronne to miasto rond. Jest ich cała masa. Takich, które są puste i na których mogłyby stawiać te swoje rzeźby, ale nie. Zresztą, po kiego chu… nam tlen, co nie? Nosz przecież mnie krew znowu zalewa no!!! Mniejsza. Na miejscu lipy ma stanąć replika okrągłego kościoła. Internet zawrzał, wyśmiał, zmiażdżył pomysł… ale oczywiście, no przecież jakaś organizacja nam to podarowała, więc trzeba. Grupa na Facebooku niestety mało popularna, więc już wkrótce biedna lipa polegnie. A kolejna replika na kija nam kościoła stanie sobie w cholerę i tlenu dawać nie będzie. Wiecie co… jak nic władze skumały się z onymi polskimi tratującymi Białowieżę.

Ten świat jest naprawdę przerażający, jeśli tacy idioci decydują o wszystkim. Ale innych nie ma. Bo jakoś tak po dopchaniu się na górę, to wszyscy zmieniają się w czubków. Możecie podpisać petycję!!! Wejdźcie w link.

A może to ten gorąc?

Chociaż zaraz, przecież nie jest aż tak gorąco. Chłodny wietrzyk wieje i jest całkiem super, aczkolwiek pamiętajcie o kremach, bo sfajczyć się można w kilka minut. A szczególnie w wodzie. Kąpiele są niesamowite o tej porze roku, więc naprawdę warto się przekonać do lekko chłodniejszych fal. I popływać naprawdę. Nasycić się solankami i wiecie, całą tą masą skarbów, które pakują w kremy. Za właściwie darmo. No prawie… zależy, czy mieszkacie tutaj, czy jednak wydacie na prom. Bo to już czerwiec i… promy ze Świnoujścia mają pływać raz w tygodniu!!! Takie wiecie, normalne, samochodowe!!! Ciekawe jak to będzie z tym nowym połączeniem?

Może spróbujecie?

PS. A jeśli co roku czekacie na Sol over Gudhjem, więc oto jest wynik. Oto zwycięzca. I oto są jego potrawy! Jak na mój gust, na pewno się nie najecie, ale za to jakie ładne obrazki z tych kleksów wychodzą.

IMG_6803

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.