Doszłam dziś do kosmicznego wniosku… tak to już jest jak człowiek uświadamia sobie, że szeleści, no zaczyna dochodzić do wniosków. Bynajmniej, ów wniosek jest taki, iż jestem… wypluwką. Wszyscy wiedzą co to? No taki oblech sówkowy, choć intrygujący dla badaczy…
Tak w ogóle to kocham sówki!!!
Do rzeczy… Książki i ja. A raczej Ja, Pożarta Przez Książki doszłam do sprzecznego z treścia żołądkową wniosku, że jeżeli to one mnie pożarły, strawiły, przekształciły i ustanowiły na własne podobieństwo… to nie jestem niczym innym jak książką wypluwką 😉
I nie wiem co mam o tym dalej myśleć.
Nieważne… ważne, żeListonosz był!!! 🙂
Paczki to takie połączenie świąt, urodzin – jeszcze z czasów, gdy nie były tylko poświadczeniem starzenia się, zmarszczek i dorastania zbyt brutalnego, tego, gdy ktoś mówi kocham Cię, dobrego pocieszenia, czekolady, zapachu świeżego pieczywa… tulących objęć drzew, skrzypiącego śniegu, szelestu liści, zapachu morza, uderzeń fal… fiołków, stokrotek, jaśminu i wron, krzyczących do mew…
Czy przesadzam?
Nie!
Nie w mojej rzeczywistości.
Specjalne podziękowania należą się ZBRODNI W BIBLIOTECE!!! 🙂 Zrobili mi mega prezent i do końca, do lepkiego rozdarcia taśmy i nader brutalnego potraktowania tekturki paczki, nie wiedziałam co jest w środku… A były i są, skarby!!! Takie wymarzone, wyczekane, niecierpliwiące się w tych pokładach mojej książkowej osobowości, oczekiwania.
A cała reszta oczywiście od Wydawnictwa Jaguar. Oj będzie się czytało. W końcu czytanie upiększa, sprawia, że jesteśmy seksualnie porywczo-namiętni, oraz polepsza nasze zdolności manualne – na przykład gdy czytamy, jednocześnie oglądając telewizję, gotując obiad i sprawiając wrażenie nader interesującej wiedźmy. Hahahahaha 🙂 I wszystko bez przypalenia!