„Ostatnia nowość!!!
Totalny wynalazek.
Piętnaście rąk!!!
Na każdą kieszeń.
Dla każdego.
Nie ocenia, nie tłumaczy, nie osądza, nie bredzi… dostępna wersja wiecznie milcząca. Dostępna wersja nucąca i przy okazji sprzątająca demony spod łóżka. Usuwa swędzące miejsca na kołdrze i oczywiście wygłaszcza wygniecenia mentalne prześcieradeł. Pomaga, odgania, nastawia na kolejną noc…
Wytrzepywaczka Snów pozwoli ci nie tylko spać lepiej, ale i nie ukaże niepożądanym osobnikom naszych najwstydliwszych marzeń sennych. Utylizuje i sterylizuje koszmary, zmienia je w baloniki, a dla bojących się wystrzałów oczywiście lizaki. Wielce dyskretna, właściwie niewidzialna, każda z dostępną opcją mentalnego usunięcia z głów przypadkowych swej obecności, lub dziwnie niegenetycznej i niegeograficznej formy poruszania się bielizny pościelowej. Nie zdradzi się, nie przejrzy ci szuflad z gaciami i gadżetami erotycznymi. Pozbawiona węchu…
Promocja!!!
Przy zakupach rodzinnych dorzucamy gratis Stróża Nocnych Moczeń!!! Tylko nasz Stróż obudzi cię na pięć sekund przed pomroczną pomocznością. W pakiecie dostępny inhalatorek oraz bateria przedłużająca opcję. Uwaga! Dostępny na każdą pomoczność. Wstydliwych obsługujemy poza kolejnością.”
(„Sklepik z Niepotrzebnymi” Chepcher Jones)
Z cyklu przeczytane: „Człowiek, który pozostawił po sobie cień” – … tylko cień. Tylko wspomnienie. Tylko obraz wyryty w pamięci, coś mglistego, nieuchwytnego, ale jednak trzeba go znaleźć.
Nasz bohater to inteligentny ćpun. Człowiek po przejściach, który miał już wyjść na prostą, w końcu skorzystać ze swojej inteligencji, ale… coś się stało. Znowu. I sprowadziło go do pozycji uciekiniera. Dlaczego znajomość z przeszłości tak po prześladuje? Dlaczego to wszystko, kazdy kolejny krok przywraca koszmary z dzieciństwa?
Książka wciąga, chociaż masa retrospekcji pozwala się w niej trochę zagubić, przynajmniej na początku. Mamy masę pomysłów, co mogło się stać z bogatym biznesmenem, ale z każdym krokiem one blakną. Bo z każdym krokiem uświadamiamy sobie, że w tej powieści chodzi o coś innego. Kogoś innego, kto zadarł z nie tym światem. Tylko jak walczyć z tymi, którzy posiadają wszystko?
Dobra powieść.
Wciąga, ale i czasem sprawia, że chcecie zrezygnować. Z drugiej strony nie możecie, bo cała ta opowieść zaciera linie definicji, mami i niszczy reguły, sprawia, że thriller zmienia się w sensację, a potem w powieść szpiegowską. Z jednej strony jest w niej wszystko, z drugiej, jakoś nie przytłacza, więc jak najbardziej można!
Kattemorder…
No a co, czyż ja nie mówiłam, że u nas jak coś, znaczy wiecie thriller i sensacja, to musi być specyficznie? No musi być. No i jest. Najnowsza sensacja z Wyspy, to morderca kotów. A tak, chodzi takowy po stolycy i futrzaki morduruje. A jak je morduruje, to chyba i od razu zjada, a z futerek se gacie na zimę robi, czy coś, no wiecie… nie wiadomo. Fakt jedyy jest taki, że wkurzające miaukacze znikają…
Ludzie się burzą, znaczy jedni się burzą, ci wielce kociarze, którzy w większości pokochali mała kulkę, a wielkim to się zajmować nie chcą, więc toto lata dookoła i sra w ogródkach sąsiadów i wydziera się im pod oknami… bo kurna drą się te koty nie tylko w idy marcowe, ale jakoś tak… wiecie, jak te bachory co to wiedzą, że dostaną cukierka, jak tylko bardzo rozedrą japę. No coś w ten deseń.
Inni znowu się nie burzą, bo dość mają wrzasków i smrodów a na myszy to lepsze jeże, których mamy pod dostatkiem… i przypominają, że ekologia to coś całkiem innego, niż sprowadzanie dziwnych zwierzów do domów, kastracja ich i karmienie dziwacznym żarciem, całkiem coś innego. Bo co innego koty w gårdzie, a co innego w malutkim domeczku, w którym przeca nawet dla ludzi miejsca zbyt mało.
Ale najdziwniejsze jest to… że nie ma szczątków. No kurcze, bo może serio ktoś wiecie głodny? A może ktoś se szyje ubranka na zimę, bo ma być wielce mroźna, jak jeszcze nigdy nie była? Kurcze… przecież w tym świecie wszystko ostatnio stoi na głowie, więc czemu się dziwić? No czemu? Ja chyba się już nie dziwuję i zastanawiam się, czy utworzą specjalną komisję, czy coś… wiecie, a może obławy będa na tych bezkocich i treści żołądkowe będą nam pobierać? Kto to tam wie…
Hammershus…
No to plan był taki, by było fancy i ogólnie mówiąc wielce modnie i wybrednie. I nie wyszło. Miało być posz i fikuśnie, miało być w skale, by widoki były i wiecie, ekhm, by przyjeżdżali i płacili? Chociaż to ostatnie przy darmowym wjeździe do ruin to chyba raczej nie… no ale miało być.
Ci, którzy byli w ruinach w tym roku wiedzą, że po lewej, stojąc piersią do ruin, było coś na kształt placu budowy, na którym stały maszyny, błotko było, piaski jakieś i części cząstek, ale poza tym nic. Ci, co mieli dobrego zooma, mogli oczywiście podpatrzeć conieco z wjazdu na Hammershus, ale poza tym… Poza tym wszystko miało już być gotowe w tym roku. Te wszelkie ustrojstwa łącznie z kibelkami i restauracją, owo muzeum i sklepik miały być zburzone, a Turyścizna miała siedzieć w skale. Nie, że ona Turyścizna taka brzydka i kryć ją trzeba, ale komuś się zachciało widoków. Nie rozumiem jak i dlaczego, ale się zachciało. Nie rozumiem po co burzyć dobre i ładne budyneczki, które tak serio niczego nie zasłaniały… ale dostali miliony, więc…
… więc zaczęli ryć skałę. Oczywiście skała stawiała opór i nadal stawia i teraz nie wiadomo co zrobić. Na szczęście nie zrobiono jak z pociągami – wiecie, zepsuli tory, a potem żałowali… ino poczekali, więc jest się wciąż gdzie wysikać pod ruinami! Co z tym całym koszmarnym placem budowy, który od ponad roku zasłania ONYN WIDOK… kurde, nie wiem. Pewno będą próbować dalej, ale… po raz kolejny nie rozumiem ludzi. Po co niszczyć skałę? No po kiego? I wycinać drzewa, niszczyć cieniutką warstwę gleby, po prostu dewastować wszystko. Dla widoku? Przecież on był?!!! Drzewa to nie zło do cholery jasnej!!! Wprost przeciwnie!!!
Ja po prostu nie rozumiem świata.