Pan Tealight i Półprzewodniki…

„Narobiło się Półprzewodników w trawniku. Siedzą tam i pół przewodzą. Znaczy przewodzą i nie przewodzą, dziwne takie. Fiołkowe łebki, które jednak mimo ogromnej armii powoli przegrywają wojnę z Niezapominajkowym Niebieskofastarianizmem. Właściwie nikt nie wie, dlaczego Fiołkowa armia zwie się Pałer Półprzewodników. Nikt tez nie wie o jakie przewodnictwo chodzi, czy religijne, czy chemiczne, fizyczne, czy kurna ogólnie mówiąc zaświatowe, ale… giną.

Jak nic.

Pan Tealight prowadził badania od trzech lat, od czasu owej inwazji, zaraz po przeprowadzce, gdy to Wiedźma Wrona Pożarta robiła fiołki w cukrze. I nie wyszły. Bo nie pachnące są… ale czy były pachnące wcześniej? Przed nią? Przed nimi? Czym były owe fiołki i czy były niezapomniane? Rok później już atakowały niezapominajki i świat się zaczął zmieniać, ale fioletowi fiołkowi i fiołkowi albinosi się nie poddawali. Do dziś wciąż warczą i walczą i przewodzą. Ale co? Po co? I o co walczą? Czy tylko o ziemię? Czy coś, co badaczowi umyka? Może jest w tym wartość tak wielka, że nie można po jej poznaniu myśleć już o czymkolwiek więcej?

Może…

Właściwie, to Wiedźma Wrona, uzależniona od niebieskości, nie miała wyboru, jak kochać kwiatki. Te i tamte. Uznając ich wolność do pączkowania, nie mogła też zabronić im walczyć, w końcu… kim ona jest, by na kwiaty wrzeszczeć? Tym, które o to prosiły urywała łebki i suszyła je w książkach i w sobie, a całej reszcie zwyczjanie pozwalaja się naparzac liściami. Taka była kulturalna, a może i cywylizowana nawet? A może zbyt leniwa, by nawracać na swoje normy? A może ogólnie była tych norm pozbawiona, tudzież pewna, że dobre są ino one dla niej samej…

Cóż…. na razie fiołki przegrywały. I nadal nie chciały powiedzieć, co takiego półprzewodzą. Może nie było to ważne, a może jednak było? Co jeśli zaczną przewodzić na całego? A co, jeśli przestaną? No co?”

(„Sklepik z Niepotrzebnymi” Chepcher Jones)

IMG_1219

Z cyklu przeczytane: „Łowczyni” – … być kimś innym. Tym, na kogo sie polowało, największym złem. Ot, prosta zamiana ról… zawsze intrygująca w literaturze. Oto kolejny jej przykład, tym razem dla trochę młodszych.

Bohaterka jest młoda i może trochę naiwna, ale też obdarzona dziwną mocą i przeznaczeniem. Oto wojowniczka, wiedząca co jest dobre, a co złe w jej świecie. Oczywiście wszystko się zmienia, staje na głowie, Elizabeth staje się częścią tego, z czym walczyła… Tylko, czy rzeczywiście to jest zło?

Dobra, sympatyczna opowieść dla młodszych nastolatków. Lekka fantastyka dla tych, którzy jeszcze nie przeczytali zbyt wiele i wciągnie ich prosta opowieść. Dość prosto napisana zmusza do zastanowienia sie nad podziałami społecznymi, własnym zdaniem i wpojonymi „prawdami”. Może zmusić młodszych do myślenia, a poza tym zwyczajnie zabrać ich w fajną podróż. Zaoferować niezwykłą przygodę.

IMG_1661

Gdyby tylko tak człowieka nie korciła ta Wyspa. No wiecie, mógłby wtedy zwyczajnie spać ile wlezie, jeść ino i się opieprzać, ale się nie da. Ze snu budzą mnie świergolenia ptaków, które serio nie rozumieją, dlaczego ten dziwny człowiek robi im światło nocą, a teraz o swincie nie chce wstawać!!! Budź się człowiek, budź się, budź! Wyłaź z gniazda, do roboty. Pierzyć się, świergolić, czy co tam ludzie robią. Lataj, skacz i wydziobuj robale. Żryj więcej, skacz wyżej, przynieść gałązek człowieku! No do roboty! Że niby skrzydełek ni piórek nie masz? A czy to nasza wina? Nie opindalaj się człowieku!

Jaja nadchodzą!!!

A niech sobie te jaja nadchodzą, ale czy serio tak krzyczec trzeba? Ćwiergolić i świergolić? Czy one wtedy wychodzą szybciej, a może jednak zwyczajnie wyłażą łatwiej? No bardziej śliskie są, czy coś? Nie, jako człowiek chyba nie mogę o tym aż tak dokładnie myśleć. Lepiej nie, chyba… Już niech se gniazdka robią, już nawet ja człowiek oddam swoje owłosienie, ale bez przesady! Czy to trzeba tak podprogowo oddziałowywać na własne moje człowiecze lenistwo? Poleżałbym, ja człowiek, polenił się, posmrodliwił się, nicnierobił… ale nie, własne wróble i wrony zmuszają mnie do działań. I chociaz nie wiem co i jak, mus robić cokolwiek. Tylko, czy to nie za wcześnie na walkę z wiatrakami zwaną też wyrywaniem trawek spomiędzy płyt chodnikowych? A sianie? No bez przesady, troszku jeszcze nazbyt chłodno. A weźcie się ptaki odpiórkujcie… Ja człowiek jeszcze mam wolne. Jeszcze mnie nie gońcie, dacie pośnić troszkę…

Oto na Wyspie ten czas, w którym jeszcze nic nie trzeba jeśliś Tubylcem. Jeśliś Pierwszą Turyścizną, to właściwie tym bardziej nic nie musisz, ale wiesz, durnie tak ino leżec pod kocem na tarasie i gapić sie w wodę. Tym bardziej, gdy uświadamiasz sobie, że może to nie ty się ino na wode gapisz, ale ona na ciebie bardziej i to… przez całą dobę. Wtedy jak ganiałes żonę po kąpieli też cię widziała i gdy nie chciało ci sie założyć portek w drodze – dwa kroki – do skrzynki.

Widziała wszystko owa kobaltowa morskość.

I śmiała się!!!

IMG_4786

Świat znowu zaczął biec, potyka się o kamień i znowu leci. Niby wciąż jeszcze nie pełnia zaganiania, niby jaj w gniazdach jeszcze nie ma, a może są, ale nie wrzeszczą o żarcie, więc… a jednak czujesz ten przymus pracowania. Oj… nie lubię, gdy mnie się przymusza, oj nie, wtedy się serio buntuję. Ale jak długo można?

Uciekam w las.

Tam przynajmniej nikt mnie nie nachodzi, nikt mnie nie zmusza, nikt właściwie nic… tam wszystko jakoś tak samo się rodzi, pleni, sadzi i sieje. Na kamieniach znowu mech króluje, niczym mikrolasek, w którym na pewno ktoś mieszka, ktoś gotuje własnie obiad, ktoś sprząta swoją malutką chatkę z łupinek… No widzicie, znowu to dziwne zapracowanie. Wszędzie elfy i krasnale, czyszczą pępki kamiennych trolli, które jak ja wcale nie chcą się obudzić. Nie chcą wstać, i zrzucić z siebie mchu, zeszłorocznych liści, liści jeszcze niewyklutych, gałązek, łupinek, orzeszków… idąc można spokojnie podsłuchać, co się tutaj dzieje. Na tym drzewie wiewiórka wcina szyszkowe orzeszki. Serio, jakiś wilczy głód, czy co. Jak nic zajada smutki, albo wiecie, po prostu w tym roku w modzie są puszyste i puchate wiewióreczki?

Kto to wie…

Tuż za płotem woda, za wodą znowu drzewa i płoty, ale wiecie, u nas te płoty to są tak sporadyczne, że człowiek czuje się panem wszystkiego. A może jednak w końcu nie panem i władcą, a częścią? Naturalną częścią specyficznego świata? A może to jednak tylko takie prawo? A może… wiecie, w końcu kazdy kraj ma swoje prawości i nieprawości. Nakazy i zakazy, a i coś więcej.

Tylko, czy na wiosnę to wszystko działa zwyczajnie, czy jednak coś się zmienia?

IMG_6343

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.