Pan Tealight i Aktualizacje…

„Unowocześnić? Ale jak to? W jaki sposób? No jak na nowoczesną modłę zbierać tych niechcianych, niepotrzebnych, zbędnych… zaśmiardłych w swej nieużywalności. Jak unowocześnić coś, co pragnie nie pozostawić po sobie śladu, jak? Większość z nich zanika, zatapia się w niewidzialności, nie chce być macana, focona, malowana, opisywana… większość naprawdę woli odejść w nicość, i tylko czasem wyciągać z niej mackę po ciasteczko.

Czasem…

A oni, że unowocześnić?

Ale przecież się nie da! No nie da!!! Spis mam zrobić? Ale jak, gdy większość nie ma nawet imion, a ci, którzy je mają, to widzicie, lepiej ich nie wymawiać, nie notować, nie pozwalać innym czytać, bo niepotrzebność i zapomnienie ciągną za sobą najsilniejsze klątwy. Najbardziej bolesne… Zresztą, tak w ogóle dlaczego potrzebujecie spisu z Białego Domostwa? Po co Wam on Wielcy Inkwizytorzy Myśli? Czy tylko po to, by wiedzieć, a może, by ową wiedzę wykorzystać, i gdy będzie Wam wygodnie przywołać znowu owe biedne, cierpiące byty? Rozdrapywać rany dla dobra ludzkości? Oj, już wcale się nie krztuszę ze śmiechu, wcale a wcale, nie nie wykrywam w sobie sarkazmu. Nie mam co do tego wątpliwości. Nikłym Mierniczym nie został on oferowany przy stworzeniu. Nie kpię, nie neguję Waszych mocy, ale… nie rozumiem.

Dlaczego spisać należy ich wszystkich? Opisać i usystematyzować, wyliczyć ich moce i możliwości, zamknąć w definicjach… grupy, podgrupy, klasy i rodziny. Jak wytłumaczyć mam Wam, że oni sami decydują o wszystkim, że naukowość podejścia nie ma sensu? Jak? Nie da się prawda, więc pozwólcie, iż się oddalę w pokłonie. I dołączę… do nich. Nie odmówię, po prostu pozwolę Wam mnie zastąpić. Bo dlaczegóż miałbym narażać Wasze oczy na ból moim nieposłuszeństwem. Moją niegodnością owego, darowanego mi przez Was przecież, stanowiska?

Wybaczcie…”

(„Sklepik z Niepotrzebnymi” Chepcher Jones)

IMG_8067

Nie oglądam telewizji. No sorry, taka budowa. Zresztą po co, jeżeli można pooglądać świat? Jeża, który właśnie z niezwykłą ostrożnością stara się przejść przez ulicę? Wronę, która podąża swoją drogą, ale chodnikiem, jakby do niej on tylko należał, jakby to ona sprawiała, że możemy oddychać, żyć, śnić… Nie oglądam telewizji, nie mam jej, ale nie oznacza to, że całkiem umykam od świata w niej przedstawionego, bo czasem coś człowieka połechta i przysiądzie i spróbuje obejrzeć i choć go odrzuca, to by mówić o tym musi… Bo Duńczycy mają dziwne poczucie humoru. Doprawdy na pierwszy rzut oka zdają się być totalnie niegrzeczni, by nie powiedzieć chamscy. Jakoś tak nie dziękują, nie przepraszają, od razu na ty, więc dlaczego się kurna dziwię? No dlaczego? I nie chodzi tyko o ten program… i bez tekstów o odmienności kulturalnej, jak ktoś jest durnym ćwokiem, to gdzieś mam to, po której stronie krzyżyka staje, tudzież czy widelcem żre makaron. Głupota i chamstwo to jedno, jakoś nie można tego nazywać kulturą, tudzież innością kulturową, czy też odmiennością… a pierdole poprawności polityczne, gdzie do cholery był kraken, dlaczego nie odgryzł łba temu z brodą?

Tak, obejrzałam to… i wybuchłam.

Okay. Program polegał na tym, że przyjechały te dwa smarkate kacyki z telewizji i wyśmiali świnki – a raczej panicznie się ich bali, hihihi, kurna religia – wyśmiali rybki, a potem zamówili loda i wypierdzielili go do śmieci!!! Ja tam pierdole, nie robię! I to ma być reklama kraju i satyra? No… czy tylko mnie uczono, że w swoje gniazdko się nie sra. I to jeszcze tak durnie? Co jest w tym śmiesznego? Obejrzyjcie, bez obawy, nikt nie rozumiał co mówią, choć to podobno duński, ale… tutaj i tak nikt nikogo wzajemnie nie rozumie. Kompletnie!!! Bez obawy… bariera językowa Wam nie przeszkodzi, jeśli taową macie. Może ja jakoś zwyczajnie nie rozumiem współczesnego świata i dziewczynek witających się słowami: cześć suko, czołem dziwko? A może jednak nadmiernie jestem patriotyczna. Znaczy nawet nacjonalistyczna, gdy idzie o Wyspę? Zachłanna, zawistna, wkurwiająco dyskredytująca piękno całej reszty świata…

Może? I co w tym złego? Co złego w tym, że pokochało się świat? Co złego w tym, że chce się go utrzymać w czystości w imię zwrotu: nie szkodzić? I co w tym złego, że się kocha, wyznaje religijnie prawie, oj może i fanatycznie… no co w tym złego, przecież nie nawracam innych, przecież tak wszyscy podobno tolerancyjni jesteście dla wieżyczek i pokłonów na dywanikach, więc dlaczego nie jesteście tolerancyjni dla mojej naturalistycznej wiary? Dla zwykłego uśmiechu, powiedzenia cześć komuś obcemu, dla sadzenia drzew, sprzątania po sobie, nie marnowania… Tosz to nawet nie ekologia! To ino rozsądek i to całkiem zdrowy.

IMG_8006

Z kroniki kryminalnej – sadownictwo!!!

Wiadomo, trafi się, że ułapią cię gliniarze. Mają co prawda dziwnie niewidzialne autka, może i to dlatego się ich całkiem nie spodziewasz, ale jak ułapią i znajdą przy tobie ziółka i to nie te na receptę… choć niektórzy mają na receptę – bynajmniej jak cię bez przypadek złapią, to możliwe, że przetrzepią ci i chatę, i wtedy mogą znaleźć twoją pasję. Znaczy wiecie ogrodnictwo zwykłe. Ot sadzonki. Listki mają śliczne, więc co w tym złego, że karalne? Ale panie władzo, to ino dwie doniczki. Pan patrzy jakie uśmiechnięte, no przecież rośliny też coś czują!!! Że co? Hasz?

Ale to tylko dla rekreacji, ale to tylko…

No i są jeszcze drzewa.

Całkiem dozwolone. Kochane i tak dalej, pewno, ze swoje drzewko jakoś tam ściąć możesz, za przyzwoleniem, buba jednak jeśli to naprawdę nie twoje drzewko ino sąsiada i teraz za dwa płacisz prawie 100 tysiączków koronek – wcale nie nazębnych!!! Bo jak się ścięło komuś, to sorry, ale trzeba zapłacić.

I tak to się kręci życie na małej Wyspie. Pomiędzy pustką i szarością, a wpadkami w ekologii. Pomiędzy liściami topiącymi się w falach, a spokojnością wszelaką, która pozwala zwyczajnie zwlec się z łóżka później, pójść na spacer, olać golenie, założyć robocze ciuchy… kurcze, w jaki sposób wszyscy dookoła zawsze mają te ciuszki takie czyste i odprasowane? A ja nie! Jaka magia mi umyka? A może moje domowe nisseny jednak się opindalają? No mówię Wam, czasem mi się wydaje, że cała ta etnografia Wyspy, to ino czeka, aż się zacznę nad nią roztkliwiać. I już wiedzą, że przyjdę znowu i dam im cukierki tak za nic, no za kompletne nic, bo śliczne są, bo dziwnie wolne, bo… są w ogóle? No nic. I tak je kocham! Ale dupa tak, bo kurcze nadal jam brudna, a oni odprasowani w tych swoich kombinezonikach. Niby też mam flagę w oknie, tealighty i oczywiście ciastka maślane i wszystko co stąd, a jednak… kurcze wciąż się wyróżniam no!!! Ech!!! Głównie dlatego, żem niska, ale na to nawet chęci najlepsze nie pomogą.

No i uwielbiam być niska.

IMG_8060 (2)

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.