Pan Tealight i Ślepce, Głuchce i Konusy…

„A Wyspa dookoła wrzała.

Wrzała pod paszkami, w miejscach intymnych, za uszami się gotowała, no ogólnie mówiąc bliższa była parowaniu, niż wszelkim ukamieniowaniom. Chociaż… tak prawdę mówiąc dziwne by to musiało być parowanie, jeśli serio, nic z wody już w niej nie było. Ziemia na polach aż jęczała z całej tej swojej chudej sypkości. Nawet las drzemał dziwnie, w niezłym lichym omszeniu, jakby zapomniał o wszystkim. Jakby w końcu, pozbawiony nagminnej wilgotności, nie miał nic do roboty. Ale przecież pachniał… unosiła się w nim owa gęsta duszność pełna liściasto-żywicznej namiętności. Niby nie było tutaj chłodniej, mimo cienia, ale jednak… jakoś tak milej.

Duszność…

Widzicie, gdy tak się poci, wkurza, nie ma czym oddychać, pragnie mieć lodowiec w formie pieska kanapowego i oczywiście grotę wypełnioną zamrażarkami z lodami sorbetowymi i jeszcze łóżeczko w formie takiego nagrzewanego, naświetlającego, tylko w drugą, zimną stronę i… No to wtedy po prostu się coś w człowieku zmienia. Coś sprawia, że durne myśli przychodzą mu do głowy – jeśli ją posiada, a jeśli nie to do innego organu odpowiedzialnego za rozumne mniej lub bardziej myślenie – a patronują im bóstwa trojacze, bardziej wielokrotne, czyli: Ślepce, Głuchce i Konusy.

ŚGK doskonale wiedzą, iż starcza właśnie temperaturowe otępienie, by dobrać się do podatnej głowistości czy innomyślości, która, jeśli nie jest wpatrzoną jest w telewizor, lub fale morskie pełne gołych syren płci wielobojga, to będzie mogła wymyśleć tak wiele, że samą siebie przerazi. Na przykład to, że możliwe jest całkiem, iż w nocy, jeśli tylko pozwolisz sobie zasnąć, wyrośnie ci trzecia noga, albo uszy ci odpadną, więc obwijasz łeb chustką, a miejsce między nogami wciąż sprawdzasz… albo, że oczy ci wypadną, no i zamiast nich wyrosną drzewa, z prawego oczodołu jabłonka, z lewego grusza i tak wiecie, nierówno będzie…

Albo, że teściowa właśnie puka do drzwi… stuk, puk, łubudu!!!”

(„Sklepik z Niepotrzebnymi” Chepcher Jones)

IMG_4492

Mniammm!!! Czyli moje nowości!!!

IMG_7832

Wiatrakami…

Nie oszukujmy się, potrzebujemy prądu. Wiemy już, że sporo z owych potrzeb lepiej by było chociaż trochę ukrócić, robić to, czego Babcia zawsze uczyła: jak cię tam nie ma, to wyłącz światło!!! Ale czy jesteście sobie w stanie wyobrazić życie bez prądu? Owej – nie oszukujmy się – najmniejsmrodliwej energii. Bo kto z Was wytrzymałby by w towarzystwie świec, łuczyw i kominków? A może jeszcze takich, w których palono kupami suszonymi? A tak, kupami też można ogrzać świat… a jak świetnie działają wodorosty, albo zbierane szyszki w lesie! Sprawdzaliście? Ino mieć kominek… ale wiadomo, kominek nie ogrzeje wszystkiego, a już napędzić lodówki nie napędzi. Zrobi obiad, ale poza tym, może ino podpalić brwi i rzęsy.

Potrzebujemy prądu, a w miejscu, w którym co prawda są cieki wodne, a nawet i kilka wodospadów, jednak najlepszym dawcą prądu jest sama Wyspa. Słonko i wiatr. Wieje u nas tak, że Wyspa jest w stanie nie tylko zrobić prąd dla nas, ale też trochę na sprzedaż. Dlatego marzy mi się bateria na dachu. Wiecie, owa odrobina niezależności, gdy świecie i grzeje, by chociaż zagrzać wodę na prysznic, by chociaż trochę poprądować się inaczej. Ale jak to jest z ową „zieloną energią”? No cóż. Może i ptaki nauczą się latać dookoła, może i ten wiatr nie miał polecieć nigdzie indziej, może i owo słonko może być „podkradnięte”, ale jednak… rozumiem tych, którzy nie chcą mieć wiatraka pod oknem. Chociaż uwielbiam ich białe i srebrzyste skrzydła, cenię sobie ich elementy w naszym krajobrazie, to jednak mieć je za oknem… oczywiście, że nie. Ale przecież mamy takie miejsca, gdzie mogą one stać na tyle, by nie przeszkadzać.

Co jednak z morzem?

No rzeczywiście, większość z nas uważa, że po prostu lepiej by było, gdyby wiatraki stały na morzu. Czy jestem jednym z owych ludzi? Eeee… ja po prostu kocham wiatraki! Jest w nich fajna dzikość, jest w nich coś takiego, co sprawia, że wtapiają się w Wyspę. Nie tylko robią – właściwie za darmo, mimo wysokich kosztów postawienia jednego, a kilka ma jeszcze na Wyspie stanąć – prąd, ale są dla mnie jednym z drzew. Jakoś tak. Owym wizualnym dowodem na to, że jeśli chodzi o prąd, to na Wyspie trzeba myśleć. A podatki mamy takie od ekologii… że większość z nas marznie zimą. Zresztą, Duńczycy mają to do siebie, że marzną i latem, aż człowiek się zastanawia… kurna, gdzie ci Wikingowie? Gdzież owi mężowie i berserki?

IMG_4474 (2)

Prąd prądem, ale gdyby tak podłączyć tych wszystkich rowerzystów i biegaczy, ciekawe czy załadowałyby się im chociaż komórki, tudzież owe wypasione krokomierze, inno mierze, sercomierze i w ogóle cały ten prądożerny świat?

Ale nie samym prądem Wyspa żyje! Jak na razie, to chyba wyłącznie się poci. No cóż, w końcu mamy lato, plaże trzeba trochę pogłaskać, pogilgotać głazy i ogólnie mówiąc skorzystać z tak czystej wody. Nagle człowiek jest aż nadmiernie zadowolony z tego, że nasze fale nie są gorętsze… gdy się słyszy o tych rozmaitych bakteriach i ciepłolubnych żyjątkach, to sorry, ale mnie między palmy jakoś całkiem nie ciągnie!!! Może i moje morze się nie gotuje, ale za to jak zanurkujesz, to nie tylko widzisz własne stopy, ale wszelaką piaszczystość. A te kolory… robiąc zdjęcie pod pewnym kątem za nic nie rozpoznacie, że to nie jakieś Hawaje, czy inne Bahamy. Zresztą, kto powiedział, że dobra jest ino ciepła strona świata? Ja tam niezbyt się lubię pocić, a tutaj, mimo iż moja cudna Wyspa to Północ, to jednak… często grzeje aż nazbyt!

W sierpniu oczywiście sezon turystyczny nie zwalnia. Może i duńskie dzieci za tydzień wracają do szkoły, ale reszta świata wciąż ma wakacje. No a niektózy to już w ogóle mogą olać szkołę, co nie? Nie lubicie tego uczucia, kiedy patrzycie na jęczących młodszych i czujecie ową dziką radość, która pozwala Wam nie tylko zjeść lody kiedy się Wam chce, ale na dodatek nie musicie iść do szkoły!!! Wcale a wcale! Żadnych wywiadówek, żadnych mundurków, problemów w wuefem, czy matematyką!!! No dobra… nie oznacza to, że głupiejemy, zwyczajnie jako dorośli możemy pozerać wiedzę wyłącznie w ulubionym smaku. Bo już wiemy jaki nam najbardziej odpowiada…

Kolejne gromadki Turyścizny błąkają się po uliczkach Gudhjem, Sandvig czy Hasle. Kolejne dziwują się widząc wolne miejsca na czystych plażach, ale i kolejne marudzą, gdy nagle wiatr nawieje wodorostów. No sorry, to wszystko natura! Pozbierajcie je i popalcie sobie wieczorem w kominku, tłusto strzelają, a jak grzeją! Nie marudzimy, ino idziemy kawałek dalej, tutaj zawsze jest miejsce, gdzie natura pozwala ludziom głupieć w wodzie. Niezależnie od wieku. Zwyczajnie taplać się, skakać, stawać na głowie, rękach, pływać, lekko dziwaczeć, a potem ochlapać tych, co wciąż się boją wejść w mokre. Albo rzucić w nich wiązanką wodorostów! Słonych, gęstych i mokrych oczywiście!!!

Oto energia jest! Oto i prąd?

IMG_7892

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.