Co ma piernik do wiatraka…

Co ma piernik do wiatraka? Tyle ile „Milaczek” do zarwanej nocy, wyrywania sobie wzajemnie plików komputerowych oraz napaści strony męskiej na literaturę, którą raczej winno się darować tylko kobietom?

A może i więcej ma?

Jestem książkową dziwką i nie rozumiem dlaczego nie wyglądam jak Natalie Portman? Co za niesprawiedliwość dziejowa!!! Taka Natalie… ech, no wzrost się będzie zgadzał, ale cała reszta… cóż…

Podła jestem i dlatego się rzucam – co się ma punktu pierwszego, nie N. P. – ot tak zwyczajnie taka jestem rozpustna. Ale to nie moja wina, oj nie, wsio przez Parysa Antonia… i Magdalenę Witkiewicz. To oni zmusili mnie coby porzucić właśnie czytaną powieść, bardzo dobrą, wciągającą i tak dalej… na rzecz nowej, co to dopiero przybyła, kusząc zapasem cukierków i pierniczkami takimi, że człowiek sprawdzał pod mikroskopem czy to prawda czy też nie?

Czy one serio są w tym samym wymiarze czasoprzestrzeni co i ja, czy też może to ułuda, dyć zwyczajna, jarmarczna magia zwodnicza, małpa niejedna, owłosiona nad wyraz pociesznie???!!!

Podła jestem, ale nie tylko ja temu winna… wsio wina „Milaczka”, wstrętna opowieść, no i tych „Panien roztropnych”.

Co to już czytelnik tak zwany nie decyduje kiedy się od lektury oderwać!? Ko to widział coby książka moim życiem tutaj zawiadała? No kto to widział by tak mieszać? Ha? Ale się zemściłam, podłożyłam jej pierniczka na okładkę, a ona sięga, tak sięga i sięga i co… no dosięgnąć nie moze 🙂 Ahahahahahaha!!! Oto zemsta karpia za Wigilię, tudzież czytelnika za taowe zniewolenie, obsikanie sobie prawej stopy, bo trudno czytać i sikać gdy jako baba ma się galoty na sobie – zima jest!!!

Ale to jeszcze nic. Żebym ja musiała z własnym chłopem o książke walczyć i to taką w plikach, no wiecie, komputeowe trzewia… Bo ona sobie tam spokojnie czekała, znaczy się „Milaczek”, bo jak widać na załączonym, to „Panny roztropne” dostałam nad wyraz cudnie opakowane 😉 No czekała sobie, bo tam nic nie wiedziałam o tej książce poza tym, ze fajna byc ma… No i nagle toto moje ślubne, w znaczeniu zwane prawnie poślubionym małżonkiem dwóch ślubów, Adminem Masławem Kowalskim, nagle drze się od tego swojego komputera: „Co to ten Milaczek?”. No mówię jak kozie nad kapuchą, że książka, dostałam, będę czytać, ale podejrzenie mnie napadło i zaswędziało pod lewą łopatką – wiadomo, że jak pod prawą swędzi, to siem nie trza przejmować, ale lewa to co innego… To pytam się o co biega tak, że się zasapała, a on mi na to: „Nic, fajnie się zaczyna”. No jak nic, to odpuściłam, a potem mi ślubny wsiąkł i go nie było.

Ej… roztropnych nie dam sobie wyrwać pierwsza przeczytałam!!! 🙂

PS. To co, będę pisać recenzje, niestety takie wiecie, pozytywne… ech! 😉 Ale kartkę od Agaci srebrzystą dostałam 🙂

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

1 odpowiedź na Co ma piernik do wiatraka…

  1. chepcher pisze:

    „Nie… można się pochylić, lekko odgiąć ciało… ale ono i tak nas dotknie. Dobiegnie i krzyknie: BEREK! Zakręci, poleci po wirażu, ale wygra. Zawsze… Nawet gdy już nam się wydaje, iż panujemy nad swoim życiem, nad światem, który tak bardzo chcemy, by nie bolał, to owo Przeznaczenie i tak jest górą. Nawet jeżeli wydaje się nam, iż wszystko co robimy, to nasz wybór, ono siedzi w kącie i śmieje się. Pociaga za sznurki, a my niczego nie czujemy… Przeznaczenie. Pan i Kat, Bóg i Największy Zdrajca…” moje z konkursu nakanapie.pl
    http://nakanapie.pl/konkursy/blazen-zly?utm_source=StronaKonkursowa&utm_medium=banner&utm_campaign=blazen-zly

Dodaj komentarz