Mieszkając na Bornholmie czymś przed czym nie można uciec… jest wiatr. Zmienny, specyficzny, starający się dopasować do pogody, albo wprost przeciwnie uciekający od romantycznego zbliżenia. Urywający głowę, rozrzucający wszędzie krople słonej wody, przenikający chłodem, albo orzeźwiający, rozpędzajacy żar… Wiatr, któr buszuje tylko wśród drzew, albo ten, zmuszający ludzi do pokłonienia się siłom natury. Wiatr…
Tym razem szaro i pochmurnie, a wyjce włączone na maksa!!! Fale wielkie jak słonie, czyli żaden prom nie działa. Subtelne odcięcie Wyspy od świata… alienacja, odosobnienie, ucieczka…
To ja poproszę jedną taką alienację, na wynos. Ekologicznie, w papierowej torbie. Czy za dodatki konieczna jest oplata? Podwójna mgła by się przydała i może odrobina śniegu? 😉
Wyspa sama pobiera opłatę… specyficzną 🙂