Czytu czytu czyt…

Co jest takiego w zapachu książki? Czy Wy też wolicie te tomy o ciemniejszych stronach, czy jednak bardziej Was nęci papier kredowy?

Ja preferuję ten lekko kremowy, taki drukowany jak to drzewiej bywało, gdy krasnale jeszcze nosiły swoje czapki normalnie a nie na bakier i niektórzy jednak w nie wierzyli… Bo dziś to rzadko kto wierzy w krasnoludki…

Czy ludzie wciąż wierzą w książki?

Niektóre mają takie magiczne okładki jak ta powyżej… Tak, wiem, że to nie moja kategoria wiekowa… ale bajka cudna. Albo ten fragment z fantastycznej, pięknej opowieści pt: „Maleńki król Grudzień” Axel Hacke

Czyż Jego Wysokość niewysoka nie jest urocza?

Ale… Pada. Chyba deszcz złożył podanie o duże krople i przychylono się do zmiany jego rozmiarowści. Dotąd był zwolennikiem anorektycznych kropelek i ogólnej wilgotnosci, teraz krople jak kulki do gry tłuką o daszek nad łazienką. Wybijają rytm do sobie tylko znanej melodii… i chyba gwiżdżą?

Ech! Ten świat.

Dzisiaj dostałam prezent 🙂 I nie wiem od kogo, ale bardzo dziękuję. Oto nowinka! Mam co czytać – to prawdopodobnie stan chwilowy aczkolwiek cudowny 😉

No i… ulegając manii stosików oto mój 🙂 A co będę sobie żałować?

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz