I wieje…

Gdy tak wieje jak dziś, mam w sobie to dziwne uczucie, zadziwiające, zaskakujące, że nic złego stać się nie może.

Niestety… owo uczucie mija.

Wiatr zawsze przynosi ze sobą coś nieoczekiwanego, a mimo mojej szaleńczej, dla wielu niezrozumiałej panicznej, nieoznaczonej i łapczywej lękliwości, która pojawia się na hasło niespodzianka!, przez ów huczący dźwięk, fale docierające wprost do mojego okna, słone krople, którymi płaczą szyby… czuję się bezpieczna? Plany człowieka miażdży natura. Zmusza go do pozostania w domu, by przemyślał, może odpoczął, a może wprost przeciwnie nadrobił zaległości?

Jak na przykład mieszkańcy „Sklepiku z Niepotrzebnymi”, którzy zatkali – dość malowniczo – właśnie komin. Nie do końca jestem w stanie zrozumieć dlaczego, ale na pewno mają swoje powody…

Wydaje mi się, że eliminują wejścia, ale dotąd komin był jednym z najistotniejszych… jeżeli nie wprost reprezentacyjnym. Nie mogę się zapytać Chochela, bo mój pisarski durny chochlik znowu gdzieś wsiąkł. Po ostatniej kłótni z panem Tealightem zajumał mu cybuch fajki i zbyt wiele magii, żeby ta cała wariacka gromada mogła wrócić do domniemanego, spokojnego stanu.

Magia się burzy i… może tak naprawdę przez to ten cały wiatr? W końcu Wyspa patrzy na nas dość łagodnie, aczkolwiek często czuję jak mi grozi. I to nie palcem 😉 A czy to moja wina, iż własna co prawda, ale wrodzona jednakowoż, wariackość nie pozwala mi jakoś ograniczyć, a już zupełnie zapanować, nad tworami rozchełstanej wyobraźni? No nie moja… popatrzcie w te oczy…

… ale bez gapienia!

Choć czy to możliwe?

Kto miał wejść przez ten komin?

A może to tylko dalszy ciąg sporów o zewnętrzną, widzialną dla wszystkich formę sklepiku? W końcu niby się już zdecydowali, ale tak naprawdę jak można dojść do ładu z aką gromadką zgorzkniałych, niepokornych, zbuntowanych depresantów? Szlańców i niezdecydowanych, tak róznych jak to tylko NIEMOŻLIWE!!! No i wysublimowanym smakiem architektonicznym pana Tealighta?

Czasem naprawdę myślę, że tylko on jest normalny… ale nie wypowiadam na głos, mógłby się poczuć urażony.

Miało być tak… ale kto ich wie!

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

1 odpowiedź na I wieje…

  1. chepcher pisze:

    „UWAGA!!! Nabór na zajęcia „Artystyczne strzelanie z gumy w gaciach” – zakończony. Prosimy o nie przysyłanie stringów komisji, jesteśmy nieugięci (Panią od różowych z koronką w wisienki zapraszamy na osobiste konsultacje)” Chepcher Jones „Sklepiek z Niepotrzebnymi”

Dodaj komentarz