„Wiedźma Wrona Pożarta Przez Książki była już z założenia, a i racji wykonywanego zawodu i ścieżek przeznaczenia… psychicznie niemożliwa. Zagnieździł się w niej zbiór zasad powalenia ogólnego i niespójności umysłowej. Było mu tam dobrze. Umościł sobie wygodne gniazdko, zatrudnił dekoratora wnętrz, opłacił potrzebne zezwolenia, a nawet nazwał się Fred i wywiesił na zewnątrz Wiedźmy skrzynkę pocztową z fioletową różyczką. To nie był jeszcze problem. Problem pojawił się, gdy wszystko to zaczęło oddziaływać na ruchliwość Wiedźmy.
Wiedźma Wrona właściwie zawsze, w odróżnieniu od innych wroniego miana, poruszała się specyficznie – mówiąc oględnie. Nader przyziemnie, co można było wytłumaczyć jej wzrostem, ale też posuwisto-trawiasto, czochrając się o co bardziej chropowate kamyczki. Zawsze udająca, że nie widzi żywych, starała się ich wymijać, a nawet udawać, że nie istnieje… Jednak czy tylko ona?
Psychicznie niemożliwi mieszkali w specyficznych miejscach. Grupowali się, aczkolwiek Pan Tealight twierdził w swoim wykładzie wygłoszonym dwa lata temu na Zjeździe-Zlocie Przedwiecznych, iż robili to kompletnie nieświadomie. Lub co gorsza intuicyjnie i zwabieni przeznaczeniem. A jeżeli ono już mieszało w tym swe członki, było raczej… kiepsko!”
(„Sklepik z Niepotrzebnymi” Chepcher Jones)
Z cyklu przeczytane: „Raj utracony” – kolejny tom cyklu „Upadli”, muszę przyznać, że pierwszy tom mnie nie przekonał do siebie, ale kolejne naprawdę zaintrygowały. Co więcej, rozbawiły.
Specyficznie.
Nasz bohater i jego drużyna, znaczy nefilim, anioł i… pies – chyba najlepszy bohater wszystkich tomów! – muszą uratować świat. I to nie jest nic nowatorskiego. Fascynujące i wciągające jest to w jaki sposób to robią, oraz kim są. Bo jak się okazuje anioły mają dość specyficzne osobowości i ogląd ludzi.
„Dzień gniewu” – nadszedł tom ostatni. Będę tęsknić i dziwnie spoglądać na wszystkie psy. Nigdy już nie uwierzę, że nie mówią! Gabriel o czekoladowych oczach – moja jedyna miłość!!!
Oto ostatnia rozgrywka między dobrem i złem ze skrzydeł poszumem! Aaron i Gabriel są gotowi, zresztą cóż mieliby stracić… cóż tak, jest jeszcze Vilma. I nagle wszystko się zmienia, gdy na scenie pojawia się ojciec naszego bohatera! Dobrzy mogą oberwać! Właściwie wszystko jest możliwe i chyba to najbardziej intryguje w całym cyklu Sniegoskiego. Że do końca nie wiadomo co się wydarzy. I choć dość już mam tych aniołów, tych skrzydlatych… to ten cykl jednak mnie zaskoczył.
Jak nie wiem co czytać mi się chce. I nie mam co! Znacie ten ból? Część z Was na pewno tak, w końcu swój do swego, wiecie jak to jest… ale dziś złapałam się na ślinieniu i natarczywym lizaniu monitora, podczas przeglądania działu nowości i zapowiedzi w jednej z internetowych księgarni.
Z książkami window shopping nie działa!
Nie uważacie, że powinno się nas traktować jako tych uprzywilejowanie uzależnionych i fundować nam porcję pokarmu co miesiąc za free?
Jesienny świat sprzyja wspomnieniom… o ludziach, o przedmiotach i miejscach, które naznaczyły nasze życie, czyż nie? No i oczywiście o książkach, które dotknęły nas, obtoczyły w panierce, zmieliły, zmieniły, albo zwyczajnie zobrzydziły nam świat!