Nicole…

Właśnie spadł ów ostatni listek z drzewa stojącego przy moim tarasiku, a Stefan po raz pierwszy spędził całą noc u nas.

Dziwnie się z tym wszystkim czuję. Po pierwszy co do zwierząt domowych, to dotąd utrzymał się tylko MĄŻ. Osobnik widać najbardziej odporny na moje czyste i w pełni niepohamowane szaleństwo.Tak naprawdę nie rozumiem dlaczego wciąż jest, zawsze gdzieś obok, usuwajac się z drogi, albo wyciągając mnie z kipieli, ale wciąż jest. Mój wiedźmi chowaniec.

Po drugie, to od roku się nie przeprowadzałam, za co jestem w pewnym sensie wdzięczna, bo bycie nomadem mnie męczy i tochę przeraża, ale jednak nie jestem chyba przystosowana. Mój sen – marzenie o własnym domu może i nigdy się nie spełni, ale wciąż jest aktualne.

Oczywiście domu z widokiem. Najlepiej w Gudhjem, Melsted Langgade 46? Jak dobrze pamiętam. Z cudownym widokiem…

To taka wizja widoku na wprost… z tarasiku, znad książki, spod pędzla… unosząc głowę, bo właśnie płynęły z niej poprzez pióro słowa. Dziwne, że widok z okna może być aż tak istotny w życiu.

Z tym ostatnim liściem odeszła jakaś melancholia, a wszystko szykuje się na śnieg… No, może Wyspa aktualnie szykuje się na wielki wiatr, ale ja czuję w powietrzu śnieg. Ów dziwnie barwny, ostry zapach, jedyny w swoim rodzaju. Lekko trącący wanilią i imbirem, skąpany w lepkości sosnowych szyszek. Bo dla mnie śnieg ma tyle barw ile mocy w tym, że umie nieść ze sobą biel. I przykro mi, ale KOCHAM ZIMĘ!!! Nic na to nie poradzę, takie dziwactwo.

Kocham zimę!!!

Mróz, śnieg, malowanie na szybach… a ostatnio burze śnieżne, namiętnie. Odcięcie od świata, owo cudowne uczucie poddania się siłom natury, czyli Wyspie. Bo Wyspa jest Wielką Boginią. Mocą, siłą, wymaganiem, namiętnością… poddaniem i nagrodą, niewolnictwem, odrzuceniem norm, ale też własnym dekalogiem.

Chociaż… jest jeszcze przetrwanie. Trudna sprawa. Dlaczego tak kocham Wyspę?

Listonosz na dziś 🙂

…czyli jakiego Indianina przywiozła Nicole z Ameryki. Powiedzmy szczerze, po tym jak pozbierałam ząbki, co to się ze zdziwienia wysypały ze szczękusi coby paczke popodziwiać… upuściłam je ponownie, no aż taki ze mnie niedowiarek.

Prezent jest po prostu cudowny…

No i ma jeszcze dodatki!

PS. Odczuwam dziwny niepokój… czy Stefan może być kocim wampirem, no mam takie dziurki, a w nocy przespałam kilka godzin zbyt mocno. Przecież tak naprawdę w ogóle go nie znam. Choć czy poznanie kota jest w ogóle możliwe? Niby spał w łazience, spodobała mu się ciepła podłoga, choć w końcu wylądował na kibelku… aj moze to tylko pchły? TYLKO PCHŁY!!!

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

2 odpowiedzi na Nicole…

  1. Max pisze:

    Ja tam kocham i uwielbiam jesien , ale …”Z tym ostatnim liściem odeszła jakaś melancholia, a wszystko szykuje się na śnieg… No, może Wyspa aktualnie szykuje się na wielki wiatr, ale ja czuję w powietrzu śnieg. Ów dziwnie barwny, ostry zapach, jedyny w swoim rodzaju. Lekko trącący wanilią i imbirem, skąpany w lepkości sosnowych szyszek. Bo dla mnie śnieg ma tyle barw ile mocy w tym, że umie nieść ze sobą biel” ..urzeklo mnie to , co napisałaś 🙂

Dodaj komentarz