Pan Tealight i Grobiarka…

Pan Tealight doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że potrzeba posiadania hobby w świecie jest wielka. Niezależnie od płci, budowy genetycznej, użytych przez Wszechświaty materiałów, czy też osobistych względów obiektów, każdy potrzebował hobby. Takiego czegoś swojego, własnego, ukochanego. Zaśmiecania powierzchni, albo wprost przeciwnie, potrzeby ich nadmiernego oczyszczania… ukwiecania, ozdabiania, zmieniania, kolekcjonowania. Ale ona była nazbyt pobudliwa. To całe hobby zdawało się być kompletnie odmienne od tego, co wydawałoby się dla niej właściwe.

Grobiarka oczywiście kochała cmentarze. I nie było w tym nic złego, gdyby nie to, że jej hobby, no cóż, odbiegało od uczuciowości. Pewnego dnia, od szarej, lekko obrośniętej porostami, dziwnie zmurszałej, granitowej płyty, na której zawsze siadała, dostała Wilka. Pokochała go od razu. Był miękki, inny, ciepły, dziwnie niespokojny i wesoły. Nie umiała się jednak zająć żywym zwierzątkiem. Kompletnie nie rozumiała jego potrzeb, ani przytulności. A już karmienie pozostawiało wiele do żywienia… znaczy się życzenia. Jeszcze jak Wiedźma Wrona czuwała nad dziewczyną, jakoś to szło, ale gdy przez kilka dni zająć Wilkiem miał się kimś inny – Grobiarka ochrzciła go lodowatą, pokrytą rzęsą, ale nad podziw święconą wodą i imieniem Zofija – coś zwyczajnie nie wyszło w przepływie informacji. I w ten sposób Wilk imieniem Zofija pożarł Mamusię i Tatusia Grobiarki, a potem Babcię i Dziadka, w ramach skruszałych dodatków… posilił się też kotem i psem, tuzinem kwok, oraz małym chłopcem, który zagubił się w okolicy szukając swojej czerwonej piłeczki. I wciąż było mu mało…

Cóż wydarzyła się tragedia, która tak naprawdę dopiero w tym miejscu się rozpoczynała, ale najważniejsze jest to, iż od tego dnia Grobiarka wiedziała, że na zimnej płycie siadać nie należy. W końcu wiecie ile wilków można dostać!?”

(„Sklepik z Niepotrzebnymi” Chepcher Jones)


Z cyklu przeprowadzka… w końcu padłam. Oj nawet stare wiedźmy jak ja, mają swoje granice wytrzymałości. Choć no dobra, nie przyznajemy się do tego! Nigdy i w ogóle Wam powiem NEVER!!!

Ale kompletna nieruchliwość niestety wpływa też na zbyt sporadyczne spacery… czyli zwłoki me na podłodze spoczywają, ale wściekłość w środku pragnienia rozpalają!!! Dlaczego mi się tak chce coś robić? No przecież ludzie odpoczywają, co nie? Natręctwa, Wam powiem wsio ich wina!

Oj pewno, mogę czytać i to robię… Pożeram jednocześnie „Czaropis” tom 2 i powieść R. Lupton. Świetne!

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz