Pan Tealight i Wiedźmie Oczekiwanie…

Pan Tealight obudził się i skwapliwie wyciągnął się cały z niedokończonego cybucha Zapomnianej Fajki. Poczłapał w kierunku miejsca, do którego zwykle większość się rankiem udaje – umył ręce – wyczesał włosy małej, ucięte główki – Ojeblika, a potem zajął się śniadaniem. Potem przyjął na stan dwa bliźniacze Suspensoria, które nikomu nie były już potrzebne od dawna – teraz ludzie rozdzielali syjamskie bliźnięta – i zaparzył herbatę. Gdy siadał w fotelu zaczynał coś sobie uświadamiać, ale opowieść Twardego Sęka była tak zajmująca, że… domyślił się, iż coś się stało dopiero gdy zmrok nie zapadł. Gdy filiżanki przygotowane dla Szarugi i Ciemności, szalonego rodzeństwa, nie zostały napełnione, a wszystkie kostki cukry nadgryzione. Nikt też nie podał mu ciasteczek z galaretką limonkową – ohydnych zresztą, ale codziennych.

Pan Tealight wstał nagle – Twardy Sęk był w momencie, gdy Księżniczka zjadała Księcia począwszy od pieczonych półdupków, i już tam pozostał – i wybiegł ze Sklepiku. Nie sprawdził, czy Ojeblik toczy się za nim. Wiedział, że cały Sklepik ruszył do chatki Wiedźmy Wrony. Właściwie cała Wyspa, cały świat zasysało to jedno miejsce w kosmosie. Bacząc na wszelkie światy mniej lub bardziej równoległe, zależne czy też umysłowo niezrównoważone. Te wyważone dawno zostały pożarte.

Była tam. Stała na samym szczycie Żółtej Skały. Pośrodku dziwnie cichego morza. I zasysała świat. Czekała…

Niczym Najświętsza Panienka… czekała.

A świat, ot w ramach okrutnego eksperymentu tym razem postanowił nie przyśpieszyć. Sekundy zmieniły się w dni. To co nadchodziło zbyt szybko teraz się zakorzeniło w oddaleniu. Czas eksperymentował, wtapiał się w Wiedźmę i karmił się jej niecierpliwością. Szydził z oczekiwania i pragnienia.

Nikt nie będzie podgryzał naszej Wiedźmy. Cokolwiek się dzieje, to nasza Wiedźma! – wymruczała Wygódka, która przytargała się tutaj trzeszcząc i elegancko podkasując deseczki.”

(„Sklepik z Niepotrzebnymi” Chepcher Jones)


Książka na dziś – najnowsza powieść Anny Klejzerowicz „Czarownica”

Już po okładce człowiek nabawia się ciar… jak przeczytam, to oczywiście opowiem. Jednak juz wiem, że to nic z tego, do czego ta Autorka nas przyzwyczaiła.

A teraz coś na co czekał świat, w znaczeniu mojego świata… czyli antologia „31.10” w swej pięknej, wzruszającej papierowej magiczności.

Chcecie wiedzieć jak to się zaczęło? Jak w bajce…

Once upon the time… Się znaczy dawno dawno dawno temu, prawie rok, no nie trochę mniej… stało się. Dawno, dawniej wiele od tego czasu narodziła się myśli, zebrali się ludzie, połączyła ich: krew, flaki, duchy i wiedźmy, strach i dynie, klekoczące kości i wszelaka przeraźliwość. Stare legendy zwiały gdzie pieprz rośnie, albo i gdzieś dalej, w całkiem inną galaktykę gubiąc po drodze myśli…

A potem była już tylko książka – ebook.

Teraz będzie ciąg dalszy, ale to już na stronie Halloween po polsku!!! Znajdziecie tam konkurs dotyczący tomu drugiego, pierwszy tom oczywiście do ściągnięcia za darmo… i mnie w pewnej wiosce.

Szukajcie Czarownicy imieniem Wiedźma, choć kto ją tam wie!

A ja chcę serdecznie przeraźliwie podziękować Magdalenie Mińko za moją, wyczesaną na maksa w nieboskłony i mgławice, ilustrację ♥ misiowa, co nie!

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz