Pan Tealight i Czasu Wymazanie…

Wiedźma Wrona Pożarta często myślała o czasach, kiedy jeszcze jako Mała Wiedźma telepała się u boku Złej Królowej. I dziś, gdy właściwie od tego myślenia wszystko jej opadło, a nawet jej własne półdupki miały jej dość i kolebały się leniwie w okolicach kostek, doszła do wniosku – albo też to on ją w końcu ucapił, kto tam wie te wnioski – że ma dość tej przeszłości. Potwora wciąż wyskakującego z każdej szafy, jaką mijała – albo co gorsza z szafy, która w dzikim pędzie mijała właśnie ją – zza zakrętów, a i chorobliwie wszelkich prostych, zza kątów i przekrętów, krzewów i drzew, pieńków, a nawet ździebeł trawy… a co gorsza, nawet wspomnień po długokorzennym chwaście, czy też cudzych cieni i postanowiła… postanowiła wymazać czas.

By dokonać czaru zwanego Czasu Wymazaniem, potrzebowała siebie. A dokładniej wszystkich części swojego jeststwa, które to już dawno przestało być tylko i wyłącznie jedną Wiedźmą. I choć łączyło je miejsce, a czasem nawet i czas, utracone kawałki duszy, zastąpione przez trzy zbłąkane, inwazyjnie upierdliwe tożsamości… nie były zbyt chętne do współpracy.”

(„Sklepik z Niepotrzebnymi” Chepcher Jones)


Wiecie jak to jest… ja znalazłam swoje miejsce, które namiętnie i fanatycznie na pewno kocham, chcę podziwiać, ściskać i tulić i tak serio, to nigdzie nie chcę wyjeżdżać. A może te siły i pragnienia poznawcze zwyczajnie we mnie wymarły czy coś?

Choć może to starość i tyle? Nie wiem, ale wiem jedno, nawet jak człek nie wybywa, to świat przybywa do niego. Bo świat chce być poznawany… juz tak ma, lubi jak się go lubi i się nim każdy czuje zaintrygowany.

Oto sztuka prosto z Nowej Zelandii! Art by KIWILAND.

Recently water is always so close to me. As a fire witch, I am a bit surprised, but I started to think and everything is so clear. Sometimes even if we think we belong to one element, in fact we can combine with others to find inside of ourselves something new, inspiring and surprising. Dolphins and whales are in my dreams, I want to paint them! To here their stories and songs…

Whale medicine is so close to me now, and they are always all about inspiration, with so joyfull dolphins, I feel home!

Za to dziś przybyła do mnie lama… No dobra nie cała, ale w pewnym istotnym aspekcie, prosto z Peru.

And today a llama found me. A Friend of mine was in Peru and She send me a piece of that amazing country. How cool is that?

And some magic from The Caribbean Sea! So much different than mine? So strong and beautiful. Thank You!!!

Moja książka na dziś, to „Anna we krwi”… zaintrygowała mnie okładką, opisem, no i udało mi się ją dorwać, z czego okropnie się cieszę. Niestety się okazało, iż to straszna jest książka. Nieświadom tego człek – czyli Wiedźma – chciał zajrzeć do środka, ot dla fragmentu i wsiąkł w połowę!!!

No jak tak można? Bez ostrzeżeń na okładce?

Jedno trzeba powiedzieć, serio mamy co czytać… i choć mogę się roztroić zwyczajnie, to jednak wszystkie trzy w jednej Wiedźmie poczytamy sobie wspólnie.

Chociaż mamy też odpisać na pewien cudny list… Well, I will have to find time between one book and another to write a letter to someone Amazing!

„Pośród nocy i migotliwej świecy blasku
przychodzą do mnie potwory…
by zażyć łapczywej niespokojności o brzasku.
A na razie, gdy opadają moje powieki,
czytają ze mną i rechoczą
niczym jakieś szalone, włochate człowieki.”

Ch. Jones

I wołają – Ej Makarena!!! Ajajajajajajajaj!!! Dlatego mam coś by je skołować, odepchnać, albo wykorzystać – from Spirit of Old!


Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz