Pan Tealight i niewiedźmowy wygląd Wiedźmy…

„Właściwie nie chodziło o to.

Tak naprawdę, była to ostatnia rzecz związana z Wiedźmą Wroną Pożartą Przez Książki, która przychodziło na myśl subiektowi „Sklepiku z Niepotrzebnymi”, gdy już pozwalał sobie na myślenia o Wiedźmie Wyspy. Niestety gromada upiornych bab pod drzwiami skutecznie zmuszała go do TAKICH myśli.

A mógł właśnie odcedzać ser… albo usuwać ptasie odchody z płaszcza. Lub szorować kolorowe kamyczki, które nieroztropnie pozostawił w okolicach Wygódki. Ale nie, on się musiał użerać z babami, które ubzdurały sobie, że na miejscu wiedźmy jest wakat. Bo która by uwierzyła, że niewielka, dziwnie odziana, krótkowłosa i niezby długonosa osoba, jest NIĄ? Nikt. Pan Tealight był tego świadomy, a jednak czuł jakieś przerażenie. Czuł, że zaraz coś się wydarzy, a sprzątanie nie będzie nawet konieczne. I czuł dobrze… Pomyśleć, że przecież Wiedźma Wrona jest taka niska.

Ogólnie mała dziwnie.

Nie, wcale nie młoda. Raczej nadgryziona i zębem czasu i obszczerbiona toporkiem, ździebko skorodowana i possana przez erozje. Zalana i wietrzona. Zapomniana, omszona i obsypana pyłami przeszłych katastrof. Ale jak wylezą z niej wszystkie 3 Dusze, które zadomowiły się w niej w miejsce utraconych cząstek jej własnej… to nawet nie trzeba sprzątać.

Bo wszystko znika, gdy TAK spojrzy.

Cóż, Pan Tealight potarł szarą głowę i zamknął drzwi. Wiedźma odeszła – a może nigdy jej tutaj nie było? Cóż, ale on wciąż musiał zrobić ser… tylko gdzie zwiały te cholerne Kultury Bakcyli?”

(„Sklepik z Niepotrzebnymi” Chepcher Jones)


Ostatnio zrobiłam sobie przerwę.

Przerwę na to, by czytać tylko to, co najbardziej kocham, lubię, co mnie kręci i mną często pomiata… Ot udało się wybrać 7 książek z nazbyt obszernej listy pożądanych… i dałam im się pożreć.

Ale zostało coś jeszcze, coś na zakończenie.

Tom, który dotrze aż do kości.

Kontynuacja, na którą tak czekałam. Co więcej… jedna z tych historii, których bohaterowie/bohater, zagnieżdża się w czytelniku i męczy. Siedzi tam, tak gdzieś w okolicach śledziony i delikatnie pomaga w nauce anatomii tkanek miękkich.

Dlaczego miękkich? No bo z kości jestem całkiem niezła. Lubię kości i ludzi, którzy po śmierci mówią, ale odrobinę ciszej i zajmują mniej miejsca.

Aaaa!!! Z jednego Monstera zrobiły się dwa. Thank You Monsters.ETC! I love Your work!!! How will I manage with 2… or more?

Ale to słodziaki są!!!

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz