Pan Tealight i Kobieta na stos idąca…

„Powiedzieli, że to niepoprawne politycznie. Że mi nie wierzą, iż właśnie tego pragnę, ale pawda jest taka, że właśnie tego chcę. Religia mi pomoże, na to zawsze się łapią.

Bo jak można dalej żyć bez miłości?

Bez człowieka, którego pokochało się do końca?

Bez jego zapachu i dziwnej obecności? Tego co rani, przeszkadza, ale i tego, co sprawia, że chcemy wyjść z magicznego świata snów co ranek.

Niech mnie spalą…

Ciało i tak umiera. Tęsknota przeżera moje członki, bo przecież w całości oddałam się temu uczuciu. Miłości wrednej, opętaniu inną osobą. Nie chcę oddychać bez niego, nie pragnę żyć bez niego, nie chcę nawet… czekolady bez niego, książek bez niego. Zachodów Słońca i wschodów, bo ono okrutne znowu wzejdzie, ptaki zaśpiewają nie szanując mojego smutku, a pełnia księżycowa domagać się będzie poklasku!

Tak naprawdę stanę się rozrywką dla mas, chwilową… ot uronią łzę nade mną, może na chwilę przytulą tego, kogo kochają, ale nie zmienią się. Inni mnie będą obrażać, ale co tam, ja juz tego nie usłyszę. Nie ważne.

Tak wiele jest nieważne.

Jeżeli świat mi go odebrał, to dlaczego ja mam pozostać w tym okrutnym świecie?

Przybądź dymie i ogniu! Oczyść mnie z cierpienia, a duszy pozwól połączyć się z nim ponownie i już na zawsze…

Pan Tealight zbliżył chusteczkę do miejsca, w którym gdyby się znajdowały, wilgotniałyby mu oczy… nawet nie spojrzał na dziwacznie wykrzywioną, wymiotującą szyderczo i nadpobudliwie donośnie, z przesłodzenia chwili, uciętą główkę zwaną Ojeblikiem. Ona nie wiedziała. Nie mogła przecież. Zbyt wcześnie odciągnięta od ciała, nie pamiętała owej tęsknoty… ale skąd taką wiedzę posiadał Pan Tealight? Na pewno nie z opowiadań Wiedźmy Wrony Pożartej Przez Książki, ona w końcu miała uczulenie na romantyzm wszelaki.

PS. A duszy biednego zmarłego nikt nie słuchał, a tak donośnie przecież, zagłuszając głośną ucztę płomieni, zawodziła: NIEEEEEEEEEEEEEEEEEE!!! toć dopiero się od tej cholery uwolniłem!!!

(„Sklepik z Niepotrzebnymi” Chepcher Jones)


„Ogry” sobie czytam, oj i o orkach czytam i o magii… TAK!!! Czekałam na tę powieść długo, a taka to wspaniała historia. Zadziorna, humorystyczna, odrobinę baśniowa, ale i naturalnie brzydka, co w niej jest… piękne, no zaskakująco tak, dziwnie sprzecznie urodziwe!

A na zewnątrz sztorm swoją własną sztukę odstawia… czy liczy, że będzie miał komplet widzów? Któż go tam wie… ale śnieżyło tak pięknie. Tak pięknie świat otuliło, że kurcze HEJ!!!

Śnieg niczym chrzest zmywa grzechy z paskudności ludzkiej… szkoda, że tak sporadycznie to robi.

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz