Pan Tealight i Kazalnik…

„No stał sobie taki, na poboczu.

Niby to wygódka, niby Budka Spowiednika, tak, one też tutaj bywały, wszelko mocniej skryte, ale jednak, bywały… rzadko dawały się odkryć, bo wiecie, przejmowanie cudzych grzechów było nader męczące i nadwyrężało deski, ale czasami w lesie, tuż przy drodze, czy przy kałuży z dziwnie nieruchomym lustrem wody leżały listki, na których spisane nader eleganckim i drobniutkim niczym gówienka mrówcze pismem, spisane zostały wytyczne… jak dojść, co przynieść, co się dostanie, jak i za ile, po co i na co… no i oczywiście, miejsce do zaznaczania, że nie jest się robotem.

Nie, nie był to wcale a wcale jakaś rasistowska uwaga, zwyczajnie…

… rdza.

Budki Spowiednika czasem jednak przyjmowały ludzi w takich ilościach, że z lasów wychodzi odmienieni, rzucali swe dotychczasowe istnienie i na przykład zostawali malarzami, czy parali się innym artyzmem, wiecie, albo przebierali gacie, wracali z kanapkami i termosem herbaty i siedzieli na pniu póki nie wrośli w niego… jakoś tak, tak jakoś… stawali się jednością.

Jakoś.

A Kazalnik… oj, ten to miał tupet.

Więcej, miał go w sobie tak wiele, że wylewał się z niego, krzyczał, wrzeszczał, machał flagami neonowymi i jeszcze obiecywał wszystko. Za nic. Tylko za słuchanie, tylko kto w dzisiejszych czasach umiał słuchać?

No kto?”

(„Sklepik z Niepotrzebnymi” Chepcher Jones)

Co do Halloween, to wiecie, nie ma.

Nie oszukujmy się, bez urazy, dynie i pewno jakieś imprezki może se dzieciaci robią czasami, ale cukierków raczej nie kupuje. Tym bardziej, że ci, co byli dziećmi jak tu się wprowadzaliśmy, teraz już są za starzy na takie zabawy, a cała reszta albo już na dzieci za stara, albo jak sąsiedzi, gdzieś wyjechali…

Tudzież sąsiadka… ta od tego remontu, wiecie.

Na zewnątrz ciemności wszelakie… pojedyncze lampy dają tak mało światła, że właściwie wyglądają jakby cyklopi nas mieli najechać, ale co tam, w oddali ciemność, po prawej, na morzu też cisza. Nagle wiatr trochę się uspokoił. Wszystko tak jakoś dziwnieje, spowalnia jeszcze mocniej…

Tak, już po lecie, ale czy po sezonie?

Wciąż jeszcze jakaś Turyścizna się plącze pod nogami zaskoczona, że jakoś tutaj to nie ma w sklepach wszystkiego. No wiecie, człowiek się przyzwyczaił do jednego rodzaju masła i braku zbytków, ale jednak… niektórych wciąż to szokuje. Mnie na przykład zaskoczyły cudeńka w Normalu.

Wykupiłam dwa, jeszcze jeden został!

No co?

Powstrzymałam się. A takie słodkie kubki z gorącą czekoladą, wiecie, jak to pokazują te wszekaie Influensery!!!

Nosz marzenie takie miałam i voila!

A i przecenione okrywki na doniczki w Netto, metalowe!!! Deal miesiąca!!! Pięć koron mniej. Ale na dwóch to już 10. Widzicie jakie człowiek może mieć rozrywki jak biedny i niedopieszczony galeriami jandlowymi?

Ha!!!

Ale…

Wróćmy do ciemności.

Bo ciemność piękną jest.

Nie wiem, skąd się wzięło powiedzenie, że ktoś brzydki jak noc, tudzież nawet noc listopadowa? Serio? Noc jest piękna, niesamowita i kreatywna szalenie!!! Aż szalenie!!! Naprawdę!!!

Noc, ciemność sprawia, że tak wiele widać. Nagle czuć więcej na dłoniach, twarzy, nawet włosy coś szarpie. Wiatr, poszarpane prześcieradła niewidzialnych duszków… kto to tam wie, nie do końca przecież widać, ale z drugiej strony widać… widać coraz więcej jak tylko pozostaniecie w onej ciemności. Pokochacie ją… pozwolicie sobie tylko na blask świecy, na jakąś poświatę z lampionu i nic więcej…

Nic, kompletnie nic.

Ale najlepiej po prostu poczekać.

Wiecie.

W onym, jeśli będzie wam taki czas dany, momencie zapadania ciemności, zamknąć oczy i choć spod powiek wciąż widać poświatę, to jakoś tak, już jesteście przygotowani, ale na co? Na prawdę? Może? Może właśnie w ciemności kryje się prawda, szczególnie tutaj? Bo tutaj ciemność jest prawdziwa. Czasem zakłóca je słońce, czasem gwiazdy czy księżyc, albo na przykład światełka, one choineczki kręcące się na morzu, które skrywają się tutaj, po tej stronie Wyspy, by uciec przed wiatrem…

I nic więcej.

Prawda.

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.