„Porąbany nie wiedział czy jest panem czy panią, czy też wiecie…
Panną na wydaniu, a może jednak, no przecież i to jest możliwe, poszukującą swej drugiej połówki, niegdyś odłamaną brutalnie… jej, no przecież nie każdy ma prostą opowieść ze swego życia w stylu urodził ię tu i wtedy, potem szedł w szkoły, żeniaczki, prace, wszelakie wypadki, mandacik tu i tam, a potem…
The end.
Nie, Porąbany nie miał tego, problew tym, iż nie miał też czegoś innego. I to go trochę denerwowało. Spędzało mu sen z pośladków. No co, jednakowoż skądś ono imię miał. Nie przez przypadek. Przypadki nie istanieją poza Nieistniejącym Niewidocznym Przypadkiem, który mieszkał w żółtej Szopie Pod Ciotką Śliwą, wiecie, oną samę, gdzie mieszkała Wiedźma Wrona Pożarta.
… więc, to nie mogło być to.
Ale co?
Kogo zapytać kim się jest? Rodziców nie znał, nie wiedział nawet czy ich miał, może wyklu się jaja, które samo się uformowało na morskich dnach, powoli, przez lat miliony, może jednak był tworem samym w sobie, swym ojcem i matką, bratem i siostrą, tak naprawdę, tak właśnie się czuł.
Chyba?”
(„Sklepik z Niepotrzebnymi” Chepcher Jones)
No to tak…
Szczepionki i tak dalej.
Dobra, w życiu nie myślałam, że zamienię się w kanał commentary, ale dziś będzie politycznie. Chociaż miało być o kolei, i kaperach, ale po chuj komu historia, co nie? Kogo obchodzi opowieść córki rybaka z połowy XIX wieku, co to bawiła się ze śledziami, wiecie, to nie ta córka rybaka, co była z Mazur…
… ktoś pamięta, bo nie wiem…
Ale…
Dobra, ludziom puszczają nerwy, a ponieważ jestem psychiczna, to wiecie, ogólnie mam przesrane. I tak wiem, wulgaryzmy, ech te kobiety, no weźcie no, przyzwyczajcie się do tego, że klniemy, bo choelra jasna, mamy dość.
Wychodzenie na zewnątrz, to wtopienie się w mglistą atmosferę wszelakiego wkurwa i ogólne znerwienie wszelkich ludzinów. Kopenhaga podobno wymienia się sommerhusami, wiecie, bogaci to mogą, bajer u nas taki, że raczej biedny z pustego też nie wyssie ostatniej kropli wody, więc…
… więc miejscowi, my, mamy wkurwa, coraz większego.
Serio.
Co mi się stało?
No więc, wiecie, raz w miesiącu człek wylazł z domu do sklepu. A wiecie, u nas zaczynają gonić za to, że na przykład jest dwóch z rodziny. Nie żeby jakoś rozpoznawali, test DNA czy papiery, porównanie obrączek, czy coś w ten deseń… nie żeby tłok był jakiś, bo wiecie, szczerze osób na spore Kvickli było kilka… może kilkanaście. Nie no, tym razem mnie nie złapali, ale nic to.
Strach i tak był.
A las… lasu coraz mniej…
Dobra, nabywszy fasolkę, białą, tanią z Netto…
Wiecie, tym człek się najje. I nawet go wydmie. I wypierdnie może w kosmos… no dobra, szczerze, to był koszmar.
Serio…
Siedzę w domu.
Boję się zewnętrza…
Przez przypadek, a może nie, bo ja wiary nie mam…
Nie, nie wierzę. W nic i nikogo. Za to wiem pewne rzeczy. Jak na przykład, nie żebym chciała, iż spalili nam panią minister… znaczy, no wiecie, nie dokładnie, ale… Odbywające się w Kopenhadze protesty, które zostały zorganizowae, czy też zwołane, przez MIB… serio, Men in Black…
… hmmm, ja wam mówię, że seryjnie kosmici, no kurde.
Kosmici.
No ale, one protesty, oczywiście, masa ludzi, wszelako powinni dostać mandaty, ale… ta kukła. Trzeba przyznać, że przez maseczkę ze zdjęcia, bardzo realistyczna, płonęła ładnie, ale dość krótko, bo jakiś tuman znalazł spryskiwarkę. Znaczy tę no, wiecie, spreya gaszącego…
… serio, ostatnio mam problemy z polska języka.
To tyle, gdy słyszę, że Duńczycy, to taki spokojny i tak dalej naród.
Ludzie, oto czołga się ona odrobina historii. Dopiero jakoś w 1973 roku kobiety wywalczyły sobie równość… której, jak teraz nagle sobie kraj ten uświadomił, nigdy nie otrzymały. Że seksizm jest tu tak wielki i zastraszający, że… aż niewyobrażalny. Spalenie podobizny Mette Frederiksen i wszelkie sprawy ją otaczające, cóż… nie, nie ma w tym jej winy, że jest kobietą i tak dalej… tak naprawdę ona równość tutaj nie ma nic do rzeczy, ale wiecie, zawsze dobrze wiedzieć…
Zwyczajnie, ludzie mają dość tych lockdownów.
A ja znowu dostaję reklamy IVF… po duńsku oczywiście.
Czego nie wiem?