Pan Tealight i Zakochaniec…

„Że niby luty się zbliżał, wiecie, to niektórym już naprawdę waliło na dekiel.

I to dość dziwacznie, wysublimowanie i tak dalej.

Niektórzy uznali, że to już wiosna i zaczęli wypychać do ogródka wszelkie rzeczy, cebulki grebać na spoczynek wieczny, miejąc nadzieję na to, że jednak coś z nich wylezie, wiecie, cokolwiek, ale niech nie gryzie. Inni znowu postanowili trzymać one światełka jak ino długo się da.

Naprawdę.

Na przykład sąsiady Wiedźmy Wrony Pożartej Przez Książki Pomordowane… znaczy te z lewej, bo Pederasta OCD z na przeciwka już dawno wsio posprzątał, nie żeby cokolwiek trzymał, a na kwiatki i wszelakie trawki i roślinki miał uczulenie, więc od razu je usuwał. Jak ino zaczęły myśleć o rośnieciu. Bez urazy, oczywiście, że go rozumiała, w końcu dzielili te same jednostki chorobowe… no ale, bez urazy. Seryjnie? Aż tak mocno? Do ziemi?

A ten z lewej miał patyk co zmieniał kolory.

Falliczny symbol swego zniewolenia.

Ino że, kurde no, on był dwukolorowy tylko, więc co z nim było nie tak? Albo jedno, albo idziemy na całość no… i wciąż toto się świeciło. Wciąż, no szczerze? Aż tak długo, waląc jej w największe okno…

Odblaskiem.”

(„Sklepik z Niepotrzebnymi” Chepcher Jones)

Vestermarie…

Nim zagłębimy się w niesamowity las opowiem wam o Dubaju…

Nie, wcale nie będzie to historia dziwacznej dla mnie konstrukcji zwanej miastem, dla wielu po prostu ideolo olo, coś, czego pragną i tak dalej. Nie. Szczerze, to dla mnie taka Sodoma i Gomorra i pewno tak samo skończą. To obraz tego, jak obrazić można naturę, a i postawić w środku kosmicznej bidy se walnęli bogacze ropowi pomniczek wszelakiego bogactwa i rozpusty…

No wiem, tylko ja tak uważam.

Sorry, ale jak najbardziej uwielbiam pustynię. Jest niesamowitym tworem, ale to coś, to po prostu nie istnieje. Fantasmagoria stworzona dla dupczenia bez wszelakich ograniczeń, ale baby wciąż muszą uważać, no wiecie, baby to zawsze powinny, no nie oszukujmy się i tutaj, no ale…

O czym to ja miałam?

A… bo jakby ktoś nie zauważył, to wiecie, jest ta ona chorobowalność, czy coś tam. Jedni wierzą inni nie wierzą, maseczki odstępy i zamknięte sklepy w końcu i u nas doprowadziły do protestów, i tak dalej, ale, wciąż wsio jest tylko, wiecie… dobrowolne. Nikt kary za brak odosobnienia nie dostaje. Złapali morsów, bo ich za wielu się w Bałtyku modliło do nowego bożka wymarzywania… wciąż nie jestem w temacie i sorry, ale nie będę, ja zimne prysznice biorę od ponad 20 lat codziennie, więc bez urazy, marznięcie i nagie latanie w śnieżycy też lubię.

Ino śnieżycy brak…

Prawie 10 stopni.

Ale, odbiegam od tematu.

Za nadmierne zgromadzenia oczywiście są mandaty i ludzie bulić muszą za głupotę, więc i się buntują i w ogóle protesty i tak dalej, ale… poza tym oczywiście i wyjeżdżają. Bo przeca nie jest zakazane, więc dlaczego nie?

Ogólnie mówiąc, naprawdę warto zagłębić się w oną młodszą historię Danii. Przecież oni, spętani oną swą religijnością, jeszcze w latach sześćdziesiątych szczerze mieli kiłę i mogiłę. Znaczy kobiety… znaczy, no wiecie… kryzys, lata siedemdziesiąte i walka kobiet o prawa… Ruch Czerwonych Pończoch, EWG, w dziesięć lat później polityczne ugrupowania zaczęły szaleć, tak to chyba można opisać, a teraz, teraz kanał mocny, bo się okazuje, że nic nie zaszło, że baby wciąż są be i w ogóle nawet i gorsze, i jeszcze…

… ogólnie mówiąc…

Ale chcą do Dubaju.

W rzeczywistości, jak i w Polsce, choć z innych powodów, dopiero w latach 90tych zaczęło się coś ruszać i to widać. Ludzie chcą tego, co inni już mieli wcześniej. To, że wszystko przez ropę i gaz, to wiecie, inna bajka, ale… co z tym Dubajem? A to, że testy tam niechlujnie przeprowadzają, więc loty są zatrzymane. Duńczycy, co to zostali tam, znaczy się wiecie, na onej pustyni, co to udaje dziwaczną jakowąś oazę, której odpierdzieliło w czerep…

To se sami mają radzić.

I już.

A teraz będzie o lesie…

… bo w lesie spokojność, cisza, choć dzwony z kościoła słychać, a ja i kościoły to dym od razu w powietrzu, ale to w następnym wpisie…

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.