„Koszmar Październikowy miał opóźnienie…
No wiecie, komu się nie zdarza, jedni zapominają tego, inni tamtego, gubią się w czasie, marketach, czy gdzie tam, kostnicy może…
On zwyczajnie był tylko jednym z nas!!!
Problem był w tym, że jednak jak on już się ogarnął, jak już miał wsio w sobie i przy sobie i wydalił to, co jednakowoż nie było mu potrzebne, no wiecie, wszyscy czasem potrzebujemy takiego wydalenia, nie oszukujmy się, Koszmar nie był tak bardzo inny od zwyczajnego człowieka, nawet majtki nosił, a że z fioletowej koronki, no to wiecie, raczej już jego sprawa, czyż nie?
I pasujący do niego biustonosz.
Zeróweczkę, ale jednak… z troczkami z przodu.
I małym diamencikiem rzezanym w różyczkę lekko opalizującą w świetle, nie, nie pytajcie skąd to wszyscy wiedzieli. Lepiej nie. Serio nie. Po prostu nie chcecie wiedzieć… no co? No przecież w końcu przyszedł pod koniec Listopada, gdy ten już był spakowany i pewny tego, że jednak walacje w Portugalii mu wypalą, bo rzelot będzie, znaczy na jutro, więc wiecie, no udało się…
A nagle on przyłazi.
Ech…”
(„Sklepik z Niepotrzebnymi” Chepcher Jones)
Z cyklu przeczytane: „Śpiąca nimfa” – … oj, po pierwszym tomie miałam nadzieje, oczekiwania i…
Ja pierdziele!!! Ta autorka mnie wykończy!!! Będzie w ogóle więcej, kiedy? Już? No weźcie no?!!! Dajcie czytać!!! Oczywiście, że sprawdziłam, wiem jak wpisać sprawy w wyszukiwarkę, ale jednak, kurde no… kiedy, jak, co?
Chcę już…
Bo choć ta opowieść miejscami mnie wkurniczała, to jednak nie pozwalała się od siebie oderwać, jednocześnie mieszając tak we łbie, że nie chciałam jej skończyć, bo wiedziałam, że jak skończę, to wyjdę z tego świata, onej mityczności, historii/opowieści, która zahacza o sprawy i czasy wciąż jeszcze tlące się w ludziach, które zmieniły nas na zawsze, które nie pozwalają często naprawdę z kimś się związać, co gorsza…
… zrozumieć.
Ta powieść może zmienić wasze postrzeganie świata, ale też wiele nauczyć.
Nie tylko o ludziach, o których się nie mówi, o specyficznej grupie etnicznej, która wciąż próbuje przetrwać. O górach, drzewach, naturze, spoglądaniu w głąb siebie, poświęceniu, demonach przeszłości… jakby tak naprawdę sama kryminalność była tylko… cóż, początkiem? Przypadkiem? A może jednak czymś mniej nawet… po prostu się wydarzyła, a staruszek, który milczy, w rzeczywistości mówi tak wiele, bo milczenie to czasem zbyt wiele słów. Aż zbyt wiele.
Genialna książka.
Można czytać bez pierwszego tomu, ale nie polecam.
Uwaga! Zawiera słodką, wolną, cudowną pogańskość!!!
Ciepło…
No wiecie, ciepło jest i tyle.
Strasznie to dobijające. Tak prawdziwie, że człowiek zimy nie ma. Niby, kiedy to miał taką prawdziwą? Wiecie, jak czuł, że mu smarki zamrażały się w nosie. Gdy siadał na przystanku, czekał na autobus i już powoli dochodził do tego momentu, gdy przestawał odczuwać zimno, a potem, w autobusie, który grzał jak szalony – jeśli miałeś szczęście, to przez spodnie się czuło jak bardzo rozmrażanie boli.
Naprawdę pieruńsko!!!
Nie wiem, ale wydaje mi się to takie teraz dziwaczne, że pory roku to tylko kalendarzowe, albo wiecie, wyprzedażowe pierdzielenia. No i… przede wszystkim, szczerze, po kiego ludziom tyle kurtek i płaszczy?!! Przecież sorry, ale zimno, tak futrzarsko zimno to jest ino w kilku miejscach na ziemi…
… a i tam już…
… coraz cieplej.
Dobra, rozumiem, ale nie chcę teraz rozmawiać o ekologii, ociepleniu, klimacie i tak dalej. Mam dość gadania, chodzi mi tylko o one czucie.
Smutek…
Smutek, to chyba wszystko, co teraz wszyscy mają.
Może i niektórym udaje się to jakoś obejść, może i udają, może mają dobre leki…
… ale jakoś ten smutek przylepił się do ludzi, przerodził w gniew i wszystko jest tak bardzo, mocno, koszmarnie bolesne. Niemiłe. Brak julemarketów w tym roku jest taki wstrząsający. Oczywiście, że światełka migają tu i tam, choinki na ryneczkach postawione, ale to wszystko jest tak niesamowicie, do końca, idealnie, wprost podręcznikowo dołujące…
… że lepiej nie.
Lepiej po prostu zwyczajnie, jakoś tak.
Nie wiem, ale nawet introwertycy to zauważyli, że im odbija. Nie żebyśmy nagle chcieli do ludzi, nie o to chodzi, ale jednak ona energia w powietrzu jakoś tak nie tylko zgęstniała, ale się zmodyfkowała i jeszcze… wiecie, migruje i mutuje…
Tia, mutowanie to ostatnio jest w modzie, co nie?
Ale miało być o energii.
I wciąż o niej jest.
Wszyscy jesteśmy energią i tak dalej… ale… jak energia, to i bomby, a jak to, to i wojna… wiecie, ostatnimi czasy w Danii modnym temetem był napad Polski na Danię! Nie żebyście coś teraz takiego planowali, wiecie, z przeszłości, ale zawsze można przekierować wkurwa z siebie, na coś innego…
Kogoś.
Kraj…
Nie ma znaczenia, że to Rosja, czy też zaraz, jak to było, Związek Radziecki… no weźcie se książki od historii i CCCP sprawdźcie, czy wtedy tak się nazywali, a może to już inaczej, one republiki… mocarstwo…
I tak, oj ostatnio Duńczycy nienawidzą Polaków, zresztą, to zawsze była Afryka Europy, co nie? Czyż nie tak nas wychowano?