„No bo właściwie, to po co mu one niby miały być?
No tak szczerze?
Sami pomyślcie…
Miał po prostu chodzić, czyli mieć nogi zdolne, bo to nie był traktorek, do tego buty jakieś, portki może, wiadomo… kleszcze. A może i koszulkę jakąś i korpusik, główkę, ale całą reszta? Może wzrok okay, dotyk i ruchliwość, ale cała reszta, a już te tak zwane wyższe uczucia i pierdoły to na co mu?
Miał ino kosić.
Biedne trawki i tak już niskie, przesuszone, one kwiatuszki niebieskie, maciupkie i jeszcze dekapitacja stokrotek… miał nie czuć ich bólu, żalu, wszelakiego jakiegoś poczucia, uczucia, smutkowania…
Nie miał…
Miał ino kosić.
Bo do tego go stworzono. Kiedyś, dawno temu nim jeszcze ogólnie w planach były te trawniczki, idealnie wyfryzurowane połacie z dołkami, czy wiecie, jak to się tam teraz zwie… kiedy to było. Z jajka wylazł, od razu gotowy, ale odpowiednie dla niego maszyny stworzono późno, więc…
Był raczej znudzony.
Chyba…
W końcu te uczucia w nim były dość wątpliwe. Nie można było powiedzieć, czy na pewno będzie, był, a może i jest teraz… Nie dbał o dzień święty i nieświęty, ino mocny deszcz go zniechęcał, jakby był metalowym drwalem i nie współżył dobrze z rdzawością wszelaką… albo też i… miał inne problemy?
Miał jednak ino kosić.”
(„Sklepik z Niepotrzebnymi” Chepcher Jones)
Jeść…
Miało być o żarciu, więc będzie.
Przyznaję, iż w ciągu jakichś 20 lat jedzenie na Wyspie się zmieniło. W znaczeniu nie tyle dla samych Tubylców, co dla wszystkich. W końcu cały ten turyzm właśnie wtedy zaczął nabierać skrzydeł. Właśnie wtedy nagle odkrył ją na nowo świat. Ech, co to musiał być za czas? Pamiętam pustki i ludzi, którzy tutaj mieszkali…
… mieszkali naprawdę…
Bo teraz, teraz, to już nie wiadomo czy ktoś w ogóle tutaj naprawdę mieszka. Tak wiecie, do końca, na amen i tak dalej. Nie wyjeżdża co chwilę, nie czaruje, nie mąci, nie spędza połowy roku gdzieś indziej, na jakieś daczy na wyspach pierkaraibskich czy innych Bahamach czy jak to tam zwą…
… no wiecie, ciepło tam jest.
I większe robale.
Chociaż… rany, miało być o jedzeniu.
No więc nie, nie musicie jeść koniecznie Sol over Gudhjem. Czyli onej, jak się wydaje, przerażającej wędzonej ryby podawanej z surowym żółtkiem i szczypioreczkiem, no wiecie, że niby ziemia ta ryba, trawka, i słonko… ekhm… nie mam pojęcia kto to wymyślił i obiecuję, że jakoś sprawdzę. Jakoś… chociaż nie wiem, czy za takie pytania nie wywalają z Wyspy. Wiecie, trzeba być ostrożnym…
… bardzo ostrożnym.
Ale… tak, wędzarnie mamy. Są w nich ryby, są i inne owoce morza sprowadzane z różnych miejsc świata, na przykład homary z Kanady, czy coś tam. Nie jem, więc wiecie, nie stać mnie, nie interesuje mnie, chociaż podobają mi się one ich muszelki. Te muszelki, co zostają po jedzeniu. LOL
Możnaby z nich fajną sztukę zrobić.
Popularne stały się też w wędzarniach tak zwane ‚fish and chips’.
Najsłynniejsze wciąż w Svaneke, gdzie gadają do was po polskiemu…
Ale…
Przede wszystkim mamy masę knajp, nawet lekki orient na przykład w Gudhjem. Nie byłam, ale wiecie, na zewnątrz jedzie koreanką, znaczy się no tą no, zupką chińską. Czy to wyznacznik dobrego, egzotycznego żarcia?
Nie wiem…
Mamy w Gudhjem też naleśnikarnię, ale piekarnię niestety taką, wiecie, mocno zamkniętą od kilku lat. Jest też kilka zwykłych knajp, które… które serwują jedzenie. No, trudno mi o nich coś więcej mówić, bo przecież mnie tam nie było, ale menu jest przed wejściem, więc oznajmiam, że drogo, ale jak usłyszałam o cenach nad morzem polskim, to wiecie, już nie wiem czy takie drogie.
Właściwie, to chyba w każdym większym, ekhm… mieście, znajdziecie coś na kształt jadłodajni. Albo na przykład czegoś specyficznego. Nie wiem, gdzieś tam stoją przy sklepie jubilera, przy złotych zzegarkach, lodówki z lodami… są miejsca takie, gdzie następuje specyfikacja. Co ja godom… no specjalizacja. Na przykład na Wyspie produkuje się i kombuchę i piwo i one mocniejsze trunki. Robi się kiełbasy, też w Svaneke, tak teraz się zastanawiam, że tam i cukierki i czekolady i chleb pieką, chyba jeden z najlepszych chlebów, ale…
To kosztuje, a spora część z osobników przybywających tutaj raczej chce na żarciu przyoszczędzić, więc…
… polecam chleb z Lidla.
Na zakwasie!!! Lidl znajdziecie w Nexø i Rønne. Ogólnie mówiąc żarcie z Netto czy Kvickly naprawdę nie jest złe. Mają zestawy jedzeniowe, a każdy camping ma kuchnię, no chyba że one dzikie, to nie wnikam.
Wkurwiają mnie.
Sałatki i soczki dostępne tyż.
… więc tak, jest jedzenie inne niż ino te ryby z żółtkiem… LOL I w wielu miejscach mają fazę na wszelakie burgery. No mówię wam, magia!!!