Pan Tealight i Nocne odwiedziny…

„Niespodzianka.

Widzicie, podobno wszyscy tak bardzo je lubią.

To największe kłamstwo na świecie!!! Najgrubsze, najbardziej czycone, by tylko wyjść z twarzą z łez innych. Najohydniejsze, brudne i cuchnące starą pyrą z kopca zmieszaną z buzującym rozpadem kapuścianym głąbem. Wiecie, ten smród co to przebije nawet trupa aromatyzację zewnętrza czy wnętrza… naprawdę.

Jak ktoś próbował obydwu to wie.

No więc to tak jest z niespodziankami.

Nawet jeżeli chcecie podarować danej osobie to, czego ona pragnie, potrzebuje, o czym naprawdę zawsze marzyła, możecie zaliczyć wpadkę… bo czas tego marzenia przeminął i ona już tego nie chce. Albo gorzej, z pwoodu niespełnienia się marzenia, jakoś tak, ono marzenie się przemieniło w znienawidzenie, więc… naprawdę z niespodziankami jest dobrze ino dla tego, co daje.

Oj tak, jak on super się czuje wtedy.

Dumny taki, a ty musisz utrzymać te sadzonki, czy inne tam zwierzątka dziwnie egzotyczne przy życiu. Albo dał ci książki, a ty masz dwa wydania tych i serio nie wiesz co powiedzieć, no przecież nie odmówisz?

A może powinnaś?

Może powinnaś wprost powiedzieć: nie znasz mnie w ogóle, choć zdaje ci się inaczej? Może powinnaś, ale nie powiesz, bo przecież jak ów darczyńca glołingujący się teraz przed tobą, poczuje? No zrobisz mu źle… a ty nie lubisz robić innym źle, więc dajesz robić tak sobie… jaka w tym zabawa?

Wiedźma Wrona Pożarta nienawidziła niespodzianek, ale czasem… czasem i Bogom Niespodzinaek się udawało…

… i byli z siebie dumni!!! – z dzienników Pana Tealighta.”

(„Sklepik z Niepotrzebnymi” Chepcher Jones)

Najfajniejsze są wieczory na Wyspie

Nie no, oczywiście, że są komary i wszelkiego rodzaju inne robale, ale siedząc w połowie w domu i w połowie na tarasie, z widokiem na morze – znaczy ono tam jest, ale sąsiad nie obciął żywopotu, chociaż prawnie powinien, więc… z widokiem na krzaki wszelakie, miksy zieleni, wiatrak, który znowu odwrócili, a ja nie wiem nawet kiedy…

Po prostu wieczory są super.

Problem w tym, że nagle człek się orientuje, że jest 23cia. I kurde zaczyna panikować, bo znowu nie zrobił tego, czy tamtego tylko i wyłącznie dlatego, że teraz jest chlodniej, a on chciał po prostu trochę tego chlodu w siebie wtulić, bo dzień mu dał popalić. Nie no, pewno, że nie mamy jeszcze jakichś ogromnych upałów. Nie to, co przez ostatnie dwa lata, ale jednak… kocham chłodek.

Bezsłoneczny.

Tylko te noce…

I jeszcze ta truskawkowa pełnia.

No po prostu ludziom odbija! Nie oszukujmy się. Księżyc to małpa wielka, małpa co się obżarła wszystkiego tego, czego tobie nie wolno i teraz pierdzi na ciebie onym aromatem, co wcale nie przypomina onych smaków, za którymi tęsknisz.

A poza tym, jest już ofcjalnie Turyścizna.

I tyle.

Wiecie… jasne noce, jasne dnie, czasem burza. No właśnie, tyle burz, co ostatnio mamy, nie może bezporśrednich, nie może zaraz nad głową, ale jednak… widzicie, u nas zwykle gdzieś tam się błyska, zagrzmi raz i tyle. A teraz grzmiało pół dnia, grzmiało pół nocy. No co się dzieje z tą Wyspą?

Nie wiem, naprawdę.

Naprawdę!!!

A poza tym…

Pachnie latem.

Można się kąpać, spacerować i takie tam. Wiecie, lody jeść. Zjadłabym. Ale ceny mnie powalają. He he he! Lody to raczej tylko dla przybywających, biednych wyżeraczy codziennej trawy z własnego trawnika nie dopuszcza się do smakołyków. Nie ma. Chleb najtańszy w Lidlu – i najlepszy, he he he, podobnie jak pomidory, co mnie dziwi… ale chce mi się tych z bzowych kwiatków. No wiecie… jak się mówi na czarny bez, gdy nie jest jeszcze czarnym bzem, a jest białymi kwiatkami?

Co?

Bo nagle wiem jak po duńsku, angielsku i szwedzku, ale polski mi umyka.

Mniejsza.

Lato…

Może by tak w końcu popatrzeć na oną dzienność pełną? Nie spać całą noc, albo choć tak do drugiej? Może by tak… Ale żeby widzieć dobrze, to trzeba pojechać na północ, a tam komary mnie zeżrą i wdepnę w kupę. Do wyboru: krowia, owcza, kozia, końska… abo nagle zamotana psia w woreczku dookoła mej kostki.

Wszystko się może zdarzyć w noc najkrótszą.

Ech.

To jak?

Co najważniejsze, piątek. Co jeszcze ważniejsze, jeszcze tylko 39 dni życia w mojej tajemnicy. Aaaaaaaaa!!! Kurde, nie jestem dobra w czekaniu. Naprawdę nie jestem. Kompletnie nie jestem. Nie to DNA nie ta budowa!!!

Ech…

Lato…

Potrzebuję sponsora!

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.