Pan Tealight i Poplątanica…

„No i jejku, no.

Przecież każdemu się może zdarzyć.

Zaprawdę wam powiadam, iż nikt z nas nie jest pewien tego, że mógłby uniknąć, że mógłby naprawdę, że… taki jest poukładany, ma kąty proste i dokładnie wyczyszczone, zaprasowane, wszelako odblaskowe, nieumorusane, nienoszące śladów zaprzeszłych, całkiem cudzych, działań… najczęście, no i przede wszystkim, że nigdzie się nie pruje. No właśnie, w jej przypadku problemem nie było niewyprasowanie, ona pomięta nierówność, którą niektórzy uznawali czasaem za sztukę, gdy i tylko wtedy oczywiście, trafiła się tkaninie bardzo drogiej i ogólnie mówiąc metkowanej mocno… ale właśnie ono zwykłe, mocne, ciągłe i ponadczasowe się prucie.

Pruła się o to i tamto, o to co ponad i pod, na prawo i na lewo, boczkiem chodzące, pływające, skaczące, latające, nakrapiane, paskowane, wirowane, rozpuszczane, zszywane, łatane, malowane, rysowane, giglotane… no wiecie, o wszystko się pruła, aż w końcu, z tego prucia całego taka nitka długa wyszła, że się w nią zaplątała i ogólnie cieleśnie, ale i umysłowo poplątała.

Stało się i już.

Musiała teraz znosić hordy wyznawców, bo przecież coś takiego, tak unikalnego od razu przerodziło się w boskość, a bycie Boginią Poplątanicą… nie do końca było tym, czego dość introwertyczna osobowość, sobie życzyła. Dlatego się spotkały pewnego dnia, pod gołym jeszcze, ale już budzącym się na wiosnę, Dębem Mocno Zamyślonym z Wiedźmą Wroną Pożartą

Ona musiała ją zrozumieć…

Ale co jeśli nie?”

(„Sklepik z Niepotrzebnymi” Chepcher Jones)

Podobno tam kolejne kryminalne tanga będą kręcić na Wyspie. Ech… ale tak po prawdzie, to wiecie, przyznaję, iż mój pokręcony umysł, kochający nie tylko fantasy, ale i kryminały very much… stworzył już masę takowych scenariuszy. No bo kurna. Tutaj się aż prosi!!! Od tych pradawnyc zemst zza bardzo już rozłozonych grobów, poprzez niepirackie statki zwabione ogniami na skały, rozbite, wymordowane załogi, skradzione zegary, aż po Turyściznę, która no… zwiedziona onym wszelkim bezpieczeństwem gdzieś za bardzo się zakręci… no i pyk, znika się.

Zostają tylko klapki na plaży.

Samotne.

Albo te koszulki wszelakie, spodenki, które szlajają się potem dzięki wiatrom przez resztę roku… albo ten różowy rowerek w Tejnie… wciąż kurde tam stoi. No ja wiem, że przypięty, ale to już tyle lat, a on wciąż jak nowy. Jakby czas się go nie imał ni warunki atmosfryczne, jakby nocą się odpinał i ganiał dusze cierpiętnicze, jakby może ktoś na nim wciąż jeździł, jakby… było w tym coś jeszcze więcej. Zapomniane dziecię, niechciane, może lekko przejawiające demoniczne skłonności, może zostawione gdzieś, zagłodzone, spragnione, wysuszone, jakby…

Albo te łodzie.

No przecież, kto zagląda pod śniące, śpiące łódki? Odwrócone, leżące na nabrzeżu. te natrawne, te skupione jedna przy drugiej, te pojedyncze? No kto? ALbo te porzucone sommehusy. Nic ino kogoś zadźgać i wiecie…

Czekać.

Dobra, problemem może być zwierzyna.

Mamy przecież i chodzące i drobiące, i te latające, a wszystkie żerne bardzo. Moja choinka znowu cierpi. Serio, wysypiecie coś i od razu stada mew, wron i tak dalej. W kolejności dziobania. Często przynajmniej jedno z każdego gatunku czatuje na ulicy, tupiąc w dach, czy coś tam te głupie ludzie nie wysypią.

One wiedzą!!!

Tylko… czy miałyby coś przeciwko?

No więc mamy, takie morderstwo. Powiedzmy sobie, że nic sekciarskiego, nic religijnego, nic tam ofiarnego, choć dziewica, to wiadomo, zawsze by mogła pomóc… mamy ów zezwłok, nie myślmy dlaczego i po co, i jak osobnik zmył z siebie krew, czy będą następne i tak dalej. No i jak mu się udało ją wyrwać.

Ekhm.

No to mamy zwłoki, mamy miejsce zbrodni, mamy… hmmm, nie no, przy takim czymś to przyjechaliby do nas ci z Kopenhagi i tyle z zabawy. Nasi pewno nie mieliby nic do gadania. A kurcze możeby by byli utalentowani. Bo wiecie, spokojność Wyspy zdaje się być czasem ogromną ułudą. Kłamstwem nawet, największym oszukaństwem!!! Dlatego, jakoś tak morderstwo, zabójstwo, zabranie ostatniego oddechu, zdaje się być pasującym elementem. I tak, pisałam niegdyś o tych sławniejszych zbrodniach… ale jak tak teraz myślę, jakby kogoś wcisnąć do jaskini, jakby tak pod wodą…

No nie znajdą!!!

W tym wszystkim smutne jest tylko to, gdy nikt nie szuka…

A jak nie szukają, to czy znajdują?

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.