Pan Tealight i Szafirowa Otchłań Zdecydowania…

Ona Trzecia ze Wszystkich Onych.

Ona Jedyna Taka.

Choć z drugiej strony przecież ino dziura z wodą, co nie? Czyli co? Jezioro? Staw? A może jednak otchłań mokrości. Zmienna z każdym powiewem wiatru, ale i dziwnie stała. Bo ta nie baczyła na suszę czy opady. W jakiś dziwny sposób zawsze miała dokładnie taką samą ilość wody, nawet jeśli wrzuciliście do niej człowieka.

Dużego, grubego, smakowego człowieka…

Nie zwiękrzała się.

Poziom wody się nie podnosił, a przecież nie była aż tak ogromna. Wprost przeciwnie, była raczej dość niewielka, a człowiek… duży. I zniknięty… nie wypłynął już. Może to była jego pewna, w sile wszystkich zmysłów i mocy mózgowych, decyzja, może znalazł tam inne, kręcące go bardzo, w końcu dokładnie pasujące, zbieżne z jego wszelakim myśleniem, po prostu lepsze światy i zwyczajnie nie chciał wracać. Może tam od razu, gdy tylko się pojawił, ogłosili go wiekuistym i nieśmiertelnym władcą, piękne, czarowne niewolnice spełniały każdą jego zachciankę, bo wiecie, to był ten typ, ten jak najbardziej znajomy i pospolity… może miał i piwa i inne napitki, wyborne posiłki i wszelakie gadżety i wszystko pod nos podstawione…

A może chciał wrócić, że Otchłań nie miała tego w planach. W końcu była Otchłanią Zdecydowania. A taka jak już zdecyduje czego chce i jak chce, to tak zwyczajnie musi być i tyle. Nie ma zmian!

No… chyba, że tak zdecyduje, prawda?”

(„Sklepik z Niepotrzebnymi” Chepcher Jones)

Obiecali snestorm.

I nic z tego nie wyszło.

Wiecie, no jak zwykle nastraszyli i tyle. Internety mają ubaw, a ja… smuteczek. Bo ja chcę ten snestorm, jak 10 lat temu. Jak wtedy, gdy człek przeżywał tutaj pierwszą zimę, gdy wszystko nagle się zabieliło, gdy poczułam po raz pierwszy totalny spokój, idealną ciszę, dokładną samotność i dziwne przebaczenie win wszelakich… nie żeby akurat na tym mi zależało, ale…

Tak było.

A w tym roku, to zimy raczej nie będzie. Ale nie ma boja, stok sławetny i milionowy oczywiście z okazji nadchodzących zimowych czasów ośnieżyli. Nie wiem jak to teraz wygląda, ale, co mnie tam. Przecież i tak nie będę spuszczać się z góry. Bo i po co? Lepiej pójść gdzieś, albo zostać w domu.

Jakoś tak…

Dziwnie.

Promy szaleją, partie z powodu kolejnych wyborów znowu kiełbasy sadzą… rany julek, ech, i pomyśleć, że niegdyś człek myślał, że w innych krajach to jest inaczej. Nie dajcie się omamić. Polityka wszędzie taka sama. Każdy chce jak najwięcej, więc obieca za to i duszę i matkę i teściową, i oną legendarną córkę pierworodną… chociaż głośno ostatnio o małym przyroście naturalnym, to jak popatrzeć dookoła, rodzą, więc… o co tyle halo? I czy to też nie kolejne „polityki”?

Nie wiem…

Najważniejsze, że orły się gromadzą. Czy przetrwają? Pierun wie? Co z bizonami? Żyją, podobnie lisy, które też mają się nieźle. Może nie aż tak bardzo widoczne, ale może to i lepiej…

… może…

Nie wiem, ale pojmowanie Wyspy wyłącznie naturalistycznie, przyrodniczo, archeologicznie i historycznie jest łatwiejsze. Wtedy ludzie to tylko te drobinki uciekające w las, one stojące na skałach, modlące się nad falami, odwiedzające stare głazy, karmiące duchy i skrzaty… łatwiej…

Polityka boli.

Wszelaka niesprawiedliwość, którą wciąż Wyspę chłoszczą, boli… nie rozumiem tego, ale, przecież pewno za głupia na to jestem. Na ono widzenie dalej niż koniec własnego nosa. Niż swoje podwórko, swój własny, podtarty tyłek. A może właśnie to mój błąd, że widzę i składam klocki spoglądając w przeszłość, widząc proste wzorce, które wciąż i wciąż i wciąż się powtarzają…

… nawet w tym miejscu.

Na razie odkryli ponownie, że Turyścizna z Niemiec przyjeżdża przez cały rok, a sklepy i inne utensylia pozamykane! Tia… mówiono o tym rok temu, ale co tam. Ktoś sławny powiedział, ktoś inny powtórzył, więc nagle zbawcy przedłużają godziny otwarcia sklepów. Ech… jakoś tego nie widzę. Bo tu pracuje się jednak sezonowo. Czego już kompletnie nie kumam. W jakim świecie przez kilka miesięcy się zarabia, a przez resztę odpoczywa? No sorry?

Ale… nie żebym była przeciwko, ale…

… czymże się sprzedawcy różnią od innych zawodów?

Czy taki lekarz też może być sezonowy?

I co z Turyścizną?

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.