Pan Tealight i Żelowa Księżniczka…

„Chyba ostatnia.

Może najbardziej zakochana? A może po prostu najdłużej karmiła się oną wstrętną nadzieją? Nie wiedzieli nawet w kim się zakochała. Nie mieli pojęcia. Nie wiedzieli za kim łkała, na kogo się wyszykowała, a może jednak założyła wnyki i wiecie, przybyła z całą armią, ale on się już znudzili i po prostu znaleźli se własne laski, i rodziny pozakładali i wolą pokój niż wojnę i pacyfizm całkowity?

Ale ona czekała.

Wiedźma Wrona Pożarta chodziła do niej często, dokarmiała czekoladą i cukierkami z eukaliptusem, ale wiedziała, że Żelowa Księżniczka nie przynależy piaskom i kamykom plaży. Ni stopom, które mogły ją rozgnieść, psom czy inny zwierzakom, które mogły chcieć się z nią zabawić tylko raz, lub zwyczajnie próbować ją zjeść. Współczuła jej, rozumiała, ale też i… nie rozumiała. Wiedziała co to znaczy kochać i być niechcianą, ale jednak… no przecież jak długo tak można?

Ale ona trwała jednak, mimo wątpliwości innych i zachęt… trwała na swoim miejscu, wpatrzona w morze, lub plażę, czy też te domki za plażą… wiecie, jeżeli o ten rodzaj księżniczek chodzi, to nigdy nie wiadomo w jaki sposób i gdzie patrzą, więc… lepiej nie robić durnych min sądząc, że to ich plecy.

Naprawdę nie warto!!!

Oczywiście, że było im jej żal, ale z czasem… zaczęli o niej zapominać. Bo przecież po zimie nadchodzi wiosna, potem lato, a późnym latem znowu się pojawią księżniczki z żelowej wody, dziwnie strojne, a jednak proste. Kochające już, czekające na wybranych… niektóre szybko stracą wszystko, inne będą czekać. Twardsze od innych, a może jednak tylko mocniej zdesperowane i wierzące w inne bajki?

Innych bogów?”

(„Sklepik z Niepotrzebnymi” Chepcher Jones)

Spacer… prosta sprawa, czyż nie?

Okazuje się, że nie… wcale a wcale.

Gdy nagle mimo słonka w pogodynce, mimo nieba nie do końca zasnutego, jednak nagle zrywa się wiatr i kawałki szkła lodowego uderzają cię w twarz. Boleśnie. I przemaksza… a i tak jednak cię to cieszy, jak wariata jakiegoś. Tańczysz i śpiewasz i wariujesz, bo przecież mimo ferii zimowych, nikogo dookoła nie ma!

A przynajmniej w zasięgu mojego zdziczałego wzroku! LOL

To jest wolność.

Dziwna może i silnie pokrętna, w której tak naprawdę niczego nie masz i nic do ciebie nie należy, bo świat, w którym przyszło ci żyć jest mocno jebnięty, ale jednak… żyjesz, tańczysz, biegasz, skaczesz i możesz kąpać się na golasa. Oczywiście nie przy dzieciach no. I raczej stroniąc od innych, lub na mojej ulubionej plaży kąpielowej, ale jednak… Tak naprawdę, nagle uderza cię nie zimno, ale to, jak mało możesz zrobić. Jak niewiele jest tylko dla ciebie, twoje względnie… nawet myśli. Nawet to, co tworzysz, nawet wyobraźnia… nawet. Takie to smutne.

Strasznie!!!

Marzec za progiem, kwiaty wybuchają, a ty jak ono durne coś tęsknisz za zimą i wszelaką śnieżnością. Tak, nadal tęsknisz, bo przecież jest dziwadło. Wszelaki wybryk natury. Ale co malujesz? Kwiaty i obdarzasz biel kanw wszelaką kolorowością. I dlaczego? Bo jesteś wybryk natury ubierający się a czarno i mający fioła na punkcie niebieskości wszelakich. Serio. Prawie wszystkie odcienie!!!

Hmmm… prawie?

Szczur!!!

Nie, że mój pierwszy.

Helloł!!! Pół życia we Wrocławiu. LOL Ale ten gość wyskoczył nagle i wiecie, był nadmiernie żywy!!! Pewno, że widziałam szczury w swoim życiu, ostatni był wielki i martwy na ulicy, ale zwiększoną ilość szczurzej populacji bardzo łatwo zaobserwować. Pułapki co prawda pozakładane, ale nie oszukujmy się, ten, którego widziałam był rozmiaru kota!!!

Ech… szczurza sprawa jak najbardziej cały czas na swoim, własnym czasie. Trzeba będzie walczyć. A może po prostu szczury chcą nam coś powiedzieć? Może „Dżuma” Camusa znowu poszukuje odtwórców głównych ról?

Może…

Z wieści najnowszych, w pałacu Walentynki będą bardzo smutne w tym roku… 

Cóż… czas przychodzi na każdego, ale tutaj, w rok po „wyskokach” księcia, jakoś tak nagle okazało się, że to i tamto. Naprawdę warto dbać o zdrowie i czasem pomyśleć, czy może partner wariat, nie jest bardziej walnięty ostatnio i po prostu nie jest chory. Jak się okazuje wiele guzów sprawia, że jesteśmy bardziej „prawdomówni”. Bardziej raniący. Bardziej nieludzcy. Bardziej…

PS. Update… na pewno Walentynki są smutne w pałacu… Książę Henrik zmarł niecałą godzinę przed nimi. Jego prochy w połowie zostaną rozsypane na morzu, a w drugiej połowie pochowane w ogrodzie przy pałacu. Czy ja bym tak chciała. Na pewno. Chcę zostać spalona, ale rozsypanie… zgodnie z prawem prochy rozsypuje się daleko z morzu, a ja chcę się rozsypać tutaj, na Wyspie. I trochę siebie zostawić w Louisenlund, trochę na dwóch plażach, trochę przy Przodkach, trochę…

… kurcze, czy mnie wystarczy?

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.