O aniołach szeptem…

Nadal nie jestem do końca pewna jak to jest z tą anielską bielizną. No i planuję jak to sprawdzić. Najlepiej pewnie organoleptycznie, więc trzeba mi złapać sobie aniołka. Tylko czy na mojej Wyspie mamy takie? Mamy trolle i nisseny, mamy wiedźmy, nawet ich duchy, spalonych czterysta lat temu – właśnie się dowiedziałam!

Ale czy są tutaj jakieś aniołki?

Bo jeżeli chodzi o kościoły to raczej bez nadmiernej nagminności!

No i jeżeli są to na co je łapać? Sieć, przynęta, haczyk, wędka 🙂 Cip cip cip mi tutaj przyleć, jamiołeczku!!! 🙂

Zjem cie! 🙂

Przygoda z Beccą Fitzpatrick… no niezbyt. Jakoś dla mnie za bardzo chaotyczna ta powieść, jakaś taka bez początku i bez dopracowanych bohaterów, ale z drugiej strony okładka świetna! Za „Crescendo” i tak się wezmę, bo jak coś zaczynam to i kończę… Jednakowoż dobrze, że obydwa tomy kupione w promocyjnej promocji, bo bym się chyba ździebko na siebie wkurzyła.

Ale tak dla rozrywki, wiecie no na przełamanie wszelakich stereotypów, może wypróbowany autor?

Siergiej Sadov, ukoił me literackie pragnienia niegdyś dwoma tomami cudnej historii o tytule: „Rzecz o zbłąkanej duszy”. Zauroczył mnie wybitnie i maksymalnie. Jakoś tak mnie sprawnie podszedł, więc gdy tylko pojawiły się nowe jego dzieła, od razu dorwałam i jak na razie… no wącham. Ale w obecnym stanie literackości i pewnych niedomaganiach mej zawsze zbolałej, aczkolwiek przecież, Pożartej Przez Książki Duszy… chyba go nadgryzę. A co. „Rycerz zakonu. Spadkobierca zakonu” korci i nęci, po co się mu opierać, no może nie warto?

Potem wrócę do „Crescendo”

PS. No zapomniałam. Fajny konkurs mają nakanapie.pl 🙂 Chcecie wiedzieć co napisałam i dlaczego? A to:

„Boję się, tak bardzo się boję…

Zadziwia mnie jak głośne może być bicie serca.

Przerażająco głośne, paraliżujący odgłos.

Moje ręce są mokre, a ciałem targają drzeszcze… chwytam klamkę. Nie chcę teraźniejszości. Otwieram drzwi i wkraczam w świat luster. Odbijam się w nich, wiem to, ale nie chcę patrzeć na siebie. Nie chcę widzieć ich, których oddechy czuję na karku… Chcę być wolna, uciec, oderwać się od ziemi, polecieć. Moje odbicie odchodzi ode mnie, odrywa się od ciała i zapisuje się w lustrach… jestem wolna. Oni niech błądzą pomiędzy odbiciami, ale ja jestem wolna.

Po co mi odbicie?

Nie chcę patrzeć na swój strach, nie chcę czuć… niech czują za mnie. A oni niech pozostaną w labiryncie luster, niech gubią się w poszukiwaniach i domysłach… Niech poznają mój strach i przerazi ich bicie serc, które nagle w sobie odkryją.
Zamykam drzwi.
Czekam na zemstę…”

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

2 odpowiedzi na O aniołach szeptem…

  1. archer81 pisze:

    Aniołek sam sobie przyleci 😛

Dodaj komentarz