„Ogólnie mówiąc, było ich wiele.
Mnogo…
Strasznie dużo!!!
A ona, z czystej, durnej ciekawości, sobie je macała. Bo wiecie, innych chętnych nie było, a światy niczym koty, lubiły być głaskane, drapane za uszkami, leciutko trącane i oczywiście lubiły mieć dostęp do nóg głaszczącego. Wiecie, by sie poocierać, by tak jakoś cię okłaczyć, a na koniec wbić pazury… byś cierpiał!!!
Wejście do światów mieściło się naprzemiennie, albo przy Lodowej Połaci Lilijek, albo wiecie, na Skałach Rozmyślań, tam w tym takim zagłębieniu, w którym też należało zostawić czekoladki dla trolli. Dla tych Kamiennych Trolli, oczywiście. A jednak ona zawsze wiedziała gdzie będą i kiedy się otworzą. I choć niektórym się wydawało, że dla niej one jakoś tak, no zawsze się uchylą. Zawsze jakoś tak przycupną, zwolnią, zwyczajnie ją wpuszczą, ale tylko ją… i to jej mamrotanie.
A ona?
Ona tak po prostu uwielbiała patrzeć, jak to one się ze sobą zazębiały, jak fastrygowały swoje granice, jak się wzajemnie łatały, jakby… nie było już możliwości, by powstały nowe. Jakby w świcie było tylko i wyłącznie to. One. Już, i niczego więcej. Już, i zwyczajnie wszystko się skończyło. Już… Jakby na tym świecie nie było nikogo, kto chciałby zaszaleć ze swoją wyobraźnią, a może tylko ona nie potrafiła się wyartykułować tak, by magia zaskoczyła? Może?
A ona? Tylko spoglądała… czasem dotykała. Muskała ich cząstki, całości, gładziła, pieściła, łaskotała. I łatała. Pomagała im utrzymać się w całości, chociaż, azaliż wszelako nogą była z haftowania i szyków modowych. Choć tylko podstaw liznęła w zasadach szydełkowania i innych tam drucianych tańców… nie była dobra. Była raczej, jedyną, która je czuła, widziała i nie uciekała w krainę naukowości, lub religijności. Nie chłostała apokalipsami, grzechami wszelakimi, po prostu… była ciekawa.”
(„Sklepik z Niepotrzebnymi” Chepcher Jones)
Z cyklu przeczytane: „Zbrojni” – … ludzie miasta. Strzeżący Ankh Morpork! Dzielni i… od dziś zróżnicowani. Wszelako niecodzienni.
I na dodatek Vimes się żeni!!!
A tak, jeżeli chodzi o straż tego polis, to ma ona coś w sobie. I nie chodzi tylko o stanięcie w obliczu takich zbrodni. Powoli, cios za ciosem umierają członkowie gildii. Ale dlaczego? I po co? Czy jest w tym jakiś system, a może potrzeba jednostki? A może jednak marzenie o przeszłości chmurnej i górnej, koronnej i prawodawczej? Ale przecież ma się odbyć ślub!!! W końcu to radosne wydarzenie, czyż nie?
Tylko… kto zostanie komendantem?
Cudowna opowieść o praworządności i rycerzach. Może nie mają już zbroi, ale przecież mają woje przysięgi i pałki! Historię i idee. Może i niegdyś byli dość nieokrzesani, ale od czasu przybycia kaprala Marchewy, coś się w nich zmieniło. Coś się wzmocniło. Może Nobby nie urósł, ale jednak, stał się kimś większym! Potężniejszym. A samo miasto, cóż, ono jak zwykle działa po swojemu.
Bo wiecie, może!!!
No to wakacje!!!
Zdaję sobie sprawę z tego, że mieszkając tutaj, zawsze mogę sobie je zrobić. Wiecie, wyleźć w las, na plażę, czy skały… i po prostu poudawać. Jakoś tak, mieszkając na Wyspie, jest łatwiej się wakacjonować. Ale… to tylko ułuda. Kłamstwo straszliwe. Bo przecież wieczorem zawsze wracasz do pracy i jakoś tak, musisz wszystko nadgonić. Jak to jest, że ta współczesność, pełna maszyn, co to pomagają nam żyć… jakoś tak straszliwie zmusza nas do pracy w pracy, pracy przed pracą i pracy po pracy?
Ale jednak czuje się te wakacje. Coś w powietrzu się rozleniwia, więcej ludzi na ulicach, a co najważniejsze: auta na drogach!!! Ha ha ha!!! Podpatrując na tablice widzimy, że i północ i południe, a i wschód i zachód już na Wyspę zaglądają. Na plażach ci pojedynczy, ostrożni, dzielni… chociaż. Nawet przy takim nagrzaniu i lekko chłodnych nocach, woda jest ciepła. Gęsta od minerałów, solanek wszelakich i innych tam cudów. CUDOWNA! Wczoraj wskoczyłam. Z wyjściem z wody było gorzej. Nosz kurde, ale zimnisko!!! Ha ha ha! Ale cudnie i tak.
Chyba dziwnie pojmuję wakacje. Znaczy tak serio, w pełni to chyba byłam na wakacjach raz. Znaczy wiecie, za względnie człowieka dorosłego. Nie jestem sobie w stanie wyobrazić tylko i wyłącznie odpoczynku. No cholery dostaję jak mam leżeć. A już opalanie, kompletnie nie dla mnie. Chodzenie, może być, uwielbiam, jak najbardziej, ale po pewnym czasie człowiek się męczy i powinien odpocząć, ale jak to zrobić, gdy mózgownica szaleje? Domaga się pisania i malowania? Nadmiernie myśli, tworzy historie, no pałęta się pod deklem, męczy i nerwuje!!!?
No to patrzę…
Wiecie, na tych, co potrafią się wakacjować. Leżących, siedzących i sączących wszelako różne napoje, podjadających to, czy tamto. Jak człek nie ma wakacji, to se chociaż popatrzy, co nie? Windowshopping działa podobno, więc może podglądający rowerującą i opalającą się Turyściznę, jakoś i ja… no odpocznę? Może to wiecie, przez osmozę podziała? No, warto spróbować!
Ale… gdzie Wyspa wybywa na wakacje?
Sterowiec nad Nexø…
A tak, wczoraj można było się trochę steampunkować, czy zwyczajnie zachwycić, a może i przerazić, widząc takową maszynę nad miastem. Ale, nie ma boja. Wiecie, jakieś tam badania, cuda wianki. Nie, raczej nie planujemy uruchomienia nowej trasy przelotowej w kierunkach Polski!
Sorry!!!
Po sprężenie się z okazji Folkemodetu, sklepy odetchnęły. Wiecie, zwolniły trochę w okolicach Allinge, jakoś tak odpoczywają. Przecież nawet w pełnym sezonie nie ma tam takich tłoków, jak na folkowe spotkanie. Lekko się wszystko dookoła rozleniwia. Nawet kolesie remontujący dachy zaliczyli jakieś takie opóźnienie… co najmniej kilkumiesięczne!!! Może się opalają zamiast pracować? A może i oni czują to coś w powietrzu, może działa to na wszystkich… i jakoś tak fajniej zostać w łóżku, nie ruszać się w ogóle, nic nie robić?
Ech!
Może ktoś otulił Wyspę czarem Totalnego Lenistwa? Bo jakoś tak czuję, że nawet w mojej głowie zbyt wielu myślom się nie chce. A może to po prostu lato? I te bale stojące dookoła, znaczy sorry, no ogniska. Dobra, jeszcze nie ogniska, bo do ogniska potrzebna i wiedźma i ogień, ale wiecie, stosiki patyczków, drewniaków i wszelakich połamańców. Gotowe. Czekające… na Sct. Hansa oczywiście!!!
Ciekawe jakie będzie to lato? Gorące, czy łagodne? Wodniste, czy jednak znowu zakwitniemy? A może jednak będzie i takie i takie? Pozwoli się podpiec, ale i nocą nie ukropić? A może…
Lata nie będzie? No bo wiecie, ta Winter, co to coming, w końcu no… jakoś w końcu dojdzie!!!? LOL