Szeleszczę…

Czasem wydaje mi się, że szeleszczę.

To, iż cały mój świat wydaje właśnie taki odgłos, dawno przestało być czymś dziwnym, specyficznym, czy też zaskakującym. Wprost odwrotnie, brak owego szelestu wywołuje we mnie, jeszcze większe niz zwyczajnie, poczucie narastającej ciszy. Niezależnie od odgłosów z zewnątrz…

Ale ostatnio wydaje mi się, że nawet ja sama… specyficznie może, ale jednak, szeleszczę…

Zresztą, czym miałabym się poczuć zdziwiona? Samym odgłosem, czy też nasilającą się jego intensywnością? W końcu jakie odgłosy powinna wydawać Pożarta Przez Książki, jak nie podobne do tych, które ją stworzyły? Aczkolwiek przyznaję się, że odczuwam specyficzny niepokój. Z jednej strony podniecenie, z drugiej lekką obawę, jak zwykle przed czymś, co określa się jako… nowe.

Mam tylko nadzieję, że nie popuszczę w szwach, tudzież nie pęknę na linii sklejenia i grzbiet mi się nie posiąpie. Bo w końcu ze mnie zawsze była stara książka. Litery trochę wyblakły, a papier dawno przestał mieć coś wspólnego z bielą. Okłądka jest twarda i gruba, obita jaką dziwną tkaniną, o której można powiedzieć tylko tyle, iż możliwe, że kiedyś była intrygująca?

W środku nie ma ilustracji, ale wszystkie marginesy pokryte są gęstymi, drobniutkimi niczym ślady mikro mrówek, notatkami. Pomiędzy stronami pochowały się zagubione wspomnienia i marzenia w kolorze sepi. Kolory uciekły. W szczególności pastele, te zmyły się pierwsze… Nigdy się nie lubiłyśmy. Za to kształty… te pozostały. Wredne. Tak bardzo chciałam je wymazać.

Choć nie. Nie wszystkie. Niektóre z nich muszą zostać. Żebym pamiętała. Boleśnie, ale jednak czuła…

Przeczytałam „Upadli” Lauren Kate… wcale nie było tak źle. Ot rozrywka na kawałek nocy. Miłość, niezrozumienie, tajemnica… przeklęci kochankowie i specyficzne pisanie współczesności.

Książka, właściwie cała opowieść, ma pewien smaczek, więc wezmę się zaraz za drugi tom „Udręka”

Za to polecam przeczytane: „Tutanchamon. Ostatni sekret” Christian Jacq tym razem bardziej szpiegowski niż zagladający w przeszłość Egiptu…

…oraz powieść wydawało by się bez początku i końca, intrygującą, pełną, barokową i super dowcipną, choć też inteligentną i pełną nietuzinkowych osobowości: „Przekraczając granice” Oksana Pankiejewa, której chcę od tej Autorki jeszcze więcej… więcej tego świata, tego dopracowania, tych zagadek, tajemnic, magii… więcej!!!

A to zostawię sobie na potem. Na chwilę, w której próbuję zrozumieć może i samą siebie? Własną samotność, klątwę, cząstkę duszy, a może ją całą?

Zdobycznie wygrana „Zawstydzeni” Antoniny Kostrzewy.

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz